Śmierć po nocy w izbie wytrzeźwień

Zatrzymany w wyniku interwencji domowej pijany 39-latek trafił na chełmski SOR, bo uskarżał się na bóle. Lekarz stwierdził, że pacjent symuluje i odesłał go do izby wytrzeźwień. Dwanaście godzin później mężczyzna już nie żył.

We wtorek (20 kwietnia, około godz. 7) chełmianin, który wyszedł z psem na poranny spacer, przy ul. Pilarskiego natknął się na zwłoki człowieka. Jak się okazało, denatem był 39-letni mieszkaniec gminy Dołhobyczów (pow. hrubieszowski). Wiadomo, że dzień przed śmiercią, w poniedziałek wieczorem, mężczyzna został zatrzymany w wyniku interwencji domowej przez hrubieszowskich policjantów, którzy przywieźli go do Chełma, do izby wytrzeźwień (na mocy umowy między samorządami nietrzeźwi z terenu pow. hrubieszowskiego są transportowani do chełmskiego ośrodka).

39-latek miał we krwi blisko 2 promile alkoholu. Ponieważ uskarżał się na bóle, najpierw trafił na tutejszy szpitalny oddział ratunkowy. Chełmscy medycy zbadali pacjenta, zrobili mu EKG, a że wyniki były w normie, odesłali go do „wytrzeźwiałki”. Zdaniem lekarza 39-latek „lekko” symulował.

– Został przywieziony do nas o godzinie 19:25. Lekarz dyżurny również zbadał go przed przyjęciem. Jesteśmy wstrząśnięci. Nic nie wskazywało na to, że może dojść do tragedii – mówi Krzysztof Gocał, dyrektor Ośrodka Pomocy Osobom Uzależnionym w Chełmie.

Mężczyzna, który od kilku dni był w ciągu alkoholowym, w nocy również miał mówić, że coś go boli. Lekarz dyżurny ośrodka kilkukrotnie mierzył mu ciśnienie i podał leki na uspokojenie. Nad ranem skacowany 39-latek zapytał, jak dojść do przystanku dla busów i gdzie znajduje się najbliższy sklep. Około godz. 6:30 opuścił izbę wytrzeźwień i w pobliskim „spożywczaku” kupił wodę. Napił się i skierował w stronę ul. Pilarskiego, po czym nagle upadł na ziemię.

Pod nadzorem prokuratury ruszyło postępowanie w sprawie śmierci 39-letniego mężczyzny. Przyczyna zgonu pozostaje nieznana. Decyzją prokuratora ciało denata zostało zabezpieczone do sekcji. (pc)

News will be here