Śmierć w płomieniach

Krasnostawska policja i prokuratura bada okoliczności pożaru, do którego doszło 19 grudnia w nocy w Krasnymstawie. W opuszczonym budynku, znanym w mieście jako „hotel Wenecja”, znaleziono zwłoki 64-letniej kobiety. Dwóm jej kompanom udało się w porę wydostać ze śmiertelnej pułapki.


19 grudnia ok. godz. 22.30 dyżurny krasnostawskiej policji otrzymał zgłoszenie o pożarze drewnianego domu przy ul. Mostowej. Budynek leży kilka metrów od rzeki Wieprz. Zdarzało się, że był podtapiany, gdy dochodziło do jej wylania, stąd w mieście nadano mu nazwę „hotel Wenecja”. Dom był opuszczony, ale często nocowali w nim bezdomni.
– Na miejscu zastaliśmy strażaków gaszących budynek oraz dwóch mężczyzn w wieku 55 i 60 lat, którym udało się wydostać z płonącego domu – relacjonuje Piotr Wasilewski, rzecznik krasnostawskiej policji. Z relacji mężczyzn wynikało, że w środku znajduje się ich znajoma. Niestety, pomimo intensywnej akcji, nie udało się jej uratować.
– Zwęglone zwłoki 64-latki znaleźliśmy na jednym z łóżek – mówi z kolei Kamil Bereza, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Krasnymstawie. Wiadomo, że ocaleni mężczyźni byli pijani. Śledczy zlecił sekcję zwłok 64-latki, ale na wyniki trzeba jeszcze poczekać. Wstępnie ustalono, że ogień został zaprószony, być może od niedopałku papierosa. W akcji brało udział pięć zastępów gaśniczych z jednostek: JRG Krasnystaw (dwie) i po jednej z OSP KSRG Zastawie, OSP KSRG Krakowskie Przedmieście i OSP KSRG Małochwiej Duży. (kg)

News will be here