Starosta Reszka na gorącym stołku?

Między przewodniczącym rady powiatu Andrzejem Mańką, a starostą Łukaszem Reszką (na zdjęciu) iskrzy coraz bardziej

Konflikt wewnątrz rządzącej miastem i powiatem świdnickiej prawicy wydaje się narastać. Po słowach krytyki, jakie na ostatniej sesji Rady Powiatu Świdnickiego przewodniczący Andrzej Mańka (PiS) skierował pod adresem starosty Łukasza Reszki (PiS), między obydwoma samorządowcami doszło do kolejnego spięcia. W Świdniku mówi się nawet, że może dojść do próby zmiany na stanowisku starosty.

Od początku kadencji starosta świdnicki Łukasz Reszka i przewodniczący Rady Powiatu Świdnickiego Andrzej Mańka mówili, przynajmniej oficjalnie, jednym głosem i bronili się nawzajem przez krytyką opozycji. Tak było do ostatniej sesji, kiedy przewodniczący Mańka otwarcie skrytykował starostę za opuszczenie obrad tuż przed punktem dotyczącym pomocy dla ukraińskich uchodźców, a w rozmowie z nami mówił o tym, że „starosta nie odrobił lekcji”, „centralizuje władze w swoich rękach, co w sytuacjach kryzysowych się nie sprawdza i powoduje, że nie można w pełni wykorzystać potencjału powiatu w niesieniu pomocy”. Do mocnych słów przewodniczącego starosta nie chciał się odnieść. Wyjaśnił, że musiał opuścić sesję w związku z umówionym już wcześniej spotkaniem w sprawie organizacji powiatowego hubu pomocowego właśnie dla uchodźców z Ukrainy, a radnych, których poczuli się urażeni jego wyjściem przeprosił. Po tych wyjaśnieniach i przeprosinach starosta stwierdził, że „temat uważa za zakończony”. Ale zakończony najwyraźniej nie jest…

Do tanga trzeba dwojga…

Kilka dni po sesji kierowane przez Andrzeja Mańkę Centrum Usług Społecznych w Świdniku, zwróciło się do starosty Łukasza Reszki z propozycją rozszerzenia działalności Gminnego Punktu Obsługi Obywateli Ukrainy przy Szkole Podstawowej nr 3. Zaproponowano, aby do pracowników CUS, którzy na co dzień obsługują ten punkt dołączyli pracownicy starostwa, Powiatowego Urzędu Pracy i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.

Jak wyjaśnia A. Mańka, punkt świadczy pomoc doraźną: można tam odpocząć, odświeżyć się, coś zjeść, dowiedzieć się, co i gdzie można załatwić, ale obecnie, w związku z wejściem w życie instytucjonalnych form wsparcia dla uchodźców, zainteresowanie pomocą świadczoną w ramach tego punktu maleje.

– Nasza koncepcja była taka, aby powstał w Świdniku jeden punkt, w którym Ukraińcy będą mogli skorzystać z pomocy różnych instytucji np. PUP-u, PCPR-u, Ośrodka Interwencji Kryzysowej, czy dowiedzieć się innych podstawowych informacji, których my nie posiadamy, a które ma sztab kryzysowy powiatu, czyli np. informacje o instytucjonalnych noclegach. Nasza propozycja nie zmierzała do tego, aby ktoś nam pomagał, bo sobie nie radzimy, ale do tego, aby wszechstronniej pomóc uchodźcom; nie musieliby krążyć po Świdniku i odwiedzać różnych urzędów.

Na przykład PUP, który ma w zadaniach aktywizację zawodową uchodźców, ma też problem z dotarciem do nich. Czy nie byłoby łatwiej, gdyby w ramach tego punktu dyżurował ktoś z pracowników urzędu pracy? Od razu można by zbierać dane o wykształceniu, możliwości podjęcia pracy, zapisywać kontakty itd. Byłoby to też dobre rozwiązanie pod względem koordynacji i organizacji. Czas pracy rozłożyłby się na więcej instytucji, wystarczyłby jeden tłumacz – tłumaczy Andrzej Mańka, dyrektor CUS w Świdniku.

Starosta odniósł się do propozycji dyrektora, prosząc o doprecyzowanie na czym polegałoby „rozszerzenie działalności” i jakiego typu pomoc jest oczekiwana.

– „Gdy tylko zostanie ona przedstawiona, będziemy mogli zdecydować o zwiększeniu ilości przedstawicieli jednostek podlegających starostwu powiatowemu, zaangażowanych w pomoc. Tak jak informowałem podczas prowadzonej przez Pana sesji Rady Powiatu, na mocy ustawy o zarządzaniu kryzysowym, starosta świdnicki realizuje wszystkie zadania, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Od 25 lutego pracownicy Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego są na 24-godzinnych dyżurach, 7 dni w tygodniu. W różnego rodzaju przedsięwzięcia zaangażowani są pracownicy starostwa oraz m.in.: Powiatowego Urzędu Pracy, Powiatowego Inspektoratu Weterynarii czy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Dodatkowo wielkie serca okazuje dyrekcja, grono pedagogiczne oraz uczniowie powiatowych szkół, organizując zbiórki darów i inne podobne akcje” – odpowiedział na propozycję CUS starosta.

A. Mańka nie kryje, że treść odpowiedzi była dla niego zaskakująca. – Starosta nie odniósł się do meritum sprawy. W moim piśmie sformułowałem prostą informację, że chcielibyśmy rozszerzyć działalność tego punktu. Poprosiłem o kontakt telefoniczny, bo po co się przerzucać pismami. Starosta poprosił o wyjaśnienia. Pojawiła się też „epistoła”, która się odnosi do mojej samorządowej aktywności w powiecie. Uważam, że to niepotrzebna zaczepka – ocenia A. Mańka i dodaje, że jeśli powiat nie chce współpracować z miastem w tym zakresie, będzie szukał innego rozwiązania. – Do tanga trzeba dwojga. Jeśli pan starosta zamierza dalej kierować się własnymi uprzedzeniami do mojej osoby i to rzutuje na naszą pracę zawodową, to nie ma to sensu. Jest to jednak przykre.

Starosta Łukasz Reszka wskazuje, że punkt, który działa w SP nr 3, to samodzielna inicjatywa miasta: nie jest on punktem recepcyjnym i nie jest zarejestrowany u wojewody.

– W czasie pandemii była sytuacja, że oddelegowaliśmy pracowników do sanepidu, ale stało się to w oparciu o oficjalne porozumienie. Nie wiem na jakiej zasadzie pracownicy starostwa i podległych mu jednostek mieliby pracować w takim punkcie. Od ponad miesiąca nasi pracownicy są zaangażowani w działania Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego; dyżurujemy 24 godziny na dobę; 7 dni w tygodniu. Są sytuacje, że o 3 czy 4 nad ranem odbieramy telefony dotyczące noclegów.

W pomoc zaangażowane są również nasze jednostki: PUP, Powiatowy Inspektorat Weterynarii, który najpierw działał przy granicy, a obecnie zajmuje się zwierzętami uchodźców na terenie powiatu oraz sanepid. Skieruję do pracowników, także powiatowych instytucji pismo, że jeśli ktoś ma taką możliwość i chęć, może wesprzeć działania miejskiego punktu informacyjnego w formie wolontariatu. Natomiast nie mogę przekazać koordynacji zadań, które ciążą na mnie, jako szefie powiatowego sztabu zarządzania kryzysowego, dyrektorowi miejskiej instytucji – komentuje Ł. Reszka.

Starosta dodaje, że działania samorządu powiatowego można podzielić na dwa obszary – systemowy oraz ten podejmowany z własnej inicjatywy. W pierwszym wypełniane są zadania wynikające z ustawy, koordynowane przez wojewodę lubelskiego. Chodzi tu głównie o organizację miejsc noclegowych dla uchodźców. W naszym powiecie jest 14 takich punktów, które dysponują 283 łóżkami. Do wtorku, 22 marca zajętych było 221. Zadaniem starosty było także zorganizowanie powiatowego hubu, do którego trafiają nadwyżki darów ze zbiórek czy pomoc napływająca z zagranicy. Wstępne szacunki mówią o tym, że do tej pory, na systemowe wsparcie wydano około 400 tys. zł.

– Od początku zależało nam na niesieniu usystematyzowanej pomocy – mówi Łukasz Reszka. – Wielu mieszkańców powiatu, w pierwszych dniach wojny działało z potrzeby serca, dzieląc się z potrzebującymi jedzeniem, ubraniami, środkami higienicznymi. Jako społeczeństwo zdaliśmy ten egzamin wzorowo. Po tym spontanicznym zrywie należało jednak uporządkować wiele spraw. Dziś już wiemy czego konkretnie potrzebują Ukraińcy, zarówno ci w Polsce, jak i w swojej ojczyźnie. Co tydzień, pod patronatem naszego powiatu, wyjeżdża za wschodnią granicę pomoc humanitarna. W busy pakowane są rzeczy z list, które otrzymujemy z różnych miejsc Ukrainy. W ostatnią niedzielę wieźliśmy dary do szpitali – we Lwowie, Łucku i Kowlu. Nawiązaliśmy też kontakt z naszym powiatem partnerskim i chcemy, by kolejna partia produktów trafiła właśnie do nich.

Konflikt blisko przesilenia?

Zdaniem naszych informatorów ta korespondencja między A. Mańką, a Ł. Reszką to kolejny dowód na to, że współpraca w koalicji rządzącej powiatem, a zwłaszcza między tworzącą ją Stowarzyszeniem Wspólnota Świdnicka, którą reprezentuje Mańka i Prawem i Sprawiedliwością, któremu lideruje Reszka, psuje się coraz bardziej. Pokłosiem braku porozumienia, o czym pisaliśmy szerzej przed dwoma tygodniami, ma być dezorganizacja Wydziału Edukacji, Zdrowia i Spraw Społecznych, który zgodnie z regulaminem organizacyjnym podlega Romualdowi Gumienniakowi, członkowi zarządu powiatu, reprezentującemu SWŚ. Z pracą w wydziale pożegnało się ostatnio dwoje pracowników, a kolejne dwie osoby przeniesiono do innych komórek starostwa.

Miały skarżyć się na złą atmosferę pracy, ciągłe próby wpływania na pracę wydziału przez poprzednika Gumienniaka – Radosława Brzózkę, też członka WŚ, który funkcję członka zarządu powiatu zamienił na stanowisko szefa gabinetu politycznego ministra edukacji Przemysława Czarnka, ale zachował mandat powiatowego radnego i cały czas chce mieć decydujący głos w powiatowej oświacie. Starosta wyraził zgodę na przeniesienie ich do innych wydziałów, narażając się tym samym radnym SWŚ. Mają oni mieć też staroście za złe, że nie bierze pod uwagę ich opinii i w każdej kwestii chce mieć ostatnie słowo.

Nieoficjalnie, ale coraz częściej mówi się, że sytuacja jest bliska przesilenia i część radnych prawicowej koalicji w powiecie może postawić wniosek o zmianę starosty. Jeśli taki wniosek faktycznie by się pojawił, to odwołanie starosty nie będzie łatwe. Potrzeba do tego co najmniej 3/5 głosów ustawowego składu rady, czyli co najmniej 12 radnych, a głosowanie odbywa się tajnie. O taką większość wcale nie byłoby łatwo. Formalna próba odwołania starosty wydaje się jednak mało prawdopodobna również ze względów wizerunkowych dla całej świdnickiej prawicy w kontekście coraz bliższych wyborów parlamentarnych, a i nie tak odległych wyborów samorządowych.

Prawdopodobnie formalnie koalicja w powiecie nadal będzie trwać na czele ze starostą Reszką, ale podjazdowa wojna będzie się nasilać. Coraz większy rozdźwięk widoczny będzie również na linii miasto – starostwo, bo właśnie – jak twierdzi nasz informator – tu tkwi główna przyczyna konfliktu na świdnickiej prawicy. Dokładnie ma być nią rywalizacja o schedę po burmistrzu Waldemarze Jaksonie (PiS), który po tej kadencji ma już nie ubiegać się o kolejną reelekcję. Chrapkę na kandydowanie na fotel burmistrza mają mieć za to obecny wiceburmistrz Marcin Dmowski i Łukasz Reszka. Jakson do roli swojego następcy najwyraźniej szykuje Dmowskiego (musiał zrezygnować z członkostwa w PiS, po tym jak oprócz stanowiska starosty objął również funkcję sekretarza miasta – przyp. aut.).

Za nim wydaje się opowiadać również Stowarzyszenie Wspólnota Świdnicka. Ale to Reszka jest skarbnikiem powiatowych struktur PiS kierowanych przez coraz bardziej wpływowego wiceministra, posła Artura Sobonia, którego asystent – radny miejski Marcin Magier, blisko współpracuje z Reszką. Wspólne inicjatywy ze starostą podejmuje również przewodniczący Rady Miasta Świdnik i pełnomocnik PiS w powiecie Włodzimierz Radek. Do tego Reszka w ostatnich wyborach do rady powiatu dostał historycznie rekordową liczbę 2 079 głosów.

Rozwój sytuacji na świdnickiej prawicy będzie niewątpliwie ciekawy. Do tematu zapewne będziemy więc wracać. (w)

News will be here