Stracili pracę, trafili na bruk

Zamknięcie lub ograniczenie działalności, zastosowane jako recepta na pandemię, niszczy wiele branż gospodarki. Ludzie tracą pracę i widoki na godne życie.

Widmo utraty pracy i źródła utrzymania zagląda w oczy wielu mieszkańcom. W chełmskim „Monarze” już zauważają pierwsze skutki tego kryzysu. Do placówki tej wcześniej przeważnie trafiali ludzie starsi, po przejściach. Ostatnio jednak zdarzyło się, że podopiecznymi zostały młode osoby. Straciły pracę w trakcie epidemii, a wkrótce nie były w stanie opłacić rachunków, stancji.

Ostatecznie nie miały, gdzie się podziać i trafiły do „Monaru”. Anna Adwent, kierownik chełmskiego „Monaru”, mówi, że to alarmujące sytuacje.

– Niestety, coraz częściej słyszymy u nas historie o tym, jakie piętno epidemia wyciska na życiu wielu ludzi – mówi kierownik Adwent. – Po utracie pracy jeszcze przez kilka miesięcy osoby te są w stanie się utrzymać, pożyczają pieniądze na czynsz za stancję, rachunki. Ostatnio, w dwóch przypadkach, młode osoby musiały się posiłkować pobytem u nas.

Przeważnie o tej porze roku w chełmskim „Monarze” zaczynały się już zwalniać miejsca. W tym roku jest inaczej. Wpływ na taki stan rzeczy ma zapewne też pogoda, ciągle mało wiosenna.

– Wciąż przyjmujemy nowych podopiecznych, ten okres zimowy niejako się wydłużył – mówi kierownik Adwent. (mo)

News will be here