Strażnik graniczny członkiem gangu

Funkcjonariusz straży granicznej z Dorohuska był członkiem międzynarodowej grupy przestępczej. To dzięki jego informacjom szedł przemyt z Ukrainy do Polski.

Prokurator Lubelskiego Wydziału do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej skierował do Sądu Okręgowego w Lublinie akt oskarżenia przeciwko dwunastu członkom zorganizowanej grupy przestępczej, odpowiedzialnej za przemyt setek tysięcy paczek papierosów. O kierowanie zorganizowaną grupą oskarżeni zostali Mirosław R. i Łukasz K., zaś Arkadiusz S., były już funkcjonariusz straży granicznej z placówki w Dorohusku, został oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz sprzedawanie jej liderowi objętych tajemnicą służbową informacji o terminach i lokalizacji patroli SG. Pozostała dziewiątka oskarżona została o udział w zorganizowanej grupie przestępczej dokonującej przemytu papierosów oraz popełnienie przestępstw karnoskarbowych. Pięciu z dwunastu oskarżonych przebywa w areszcie tymczasowym, wobec pozostałych zastosowane zostały m.in. poręczenia majątkowe.

Kret w mundurze

W toku śledztwa ustalono, że grupa dokonała co najmniej 16 przemytów (w sumie 223 tysięcy paczek papierosów szacunkowej wartości ponad 3,1 miliona złotych) z Ukrainy przez rzekę graniczną Bug. Każdy z członków grupy miał określoną rolę, a z przemytów uczynił swoje stałe źródło dochodu.

Grupa działała według schematu. Najpierw Mirosław R. i Łukasz K. ustalali z ukraińskim wspólnikiem, kiedy i w jaki sposób zostanie zorganizowany przerzut kontrabandy. Na kilka godzin przed planowaną akcją po stronie polskiej wystawiane były tzw. czujki do zabezpieczania terenu – osoby, których zadaniem było obserwowanie patroli SG. Każdy miał wskazane miejsce obserwacji i był w ciągłym kontakcie (telefonicznym lub radiowym) z liderami grupy.

Istotną rolę odgrywał tu Arkadiusz S., który przez telefon przekazywał Mirosławowi R. informacje o pełnionych służbach, wykorzystywanych samochodach służbowych i rozmieszczeniu patroli. Po upewnieniu się, że teren jest „czysty”, Łukasz K. kontaktował się z ukraińskim wspólnikiem, a tamten organizował transport po swojej stronie – najczęściej przy wykorzystaniu pontonów. Tu po kontrabandę podjeżdżały specjalnie przygotowane samochody – bez rejestracji w Polsce, z fałszywymi tablicami i często usuniętym wyposażeniem wewnętrznym, co zwiększało przestrzeń bagażową i ułatwiało szybki załadunek. W ten sposób jednorazowo przemycano od 15 do 20 tysięcy paczek papierosów.

W sytuacji, gdy przemyt odbywał się w trudno dostępnym dla samochodu terenie, papierosy odbierali członkowie grupy – „czujki”, które wcześniej obserwowały patrole SG. Tak przerzucano zwykle za jednym razem 10 tys. paczek. Następnie kontrabanda ukrywana była w „dziuplach” w pobliskich miejscowościach lub w domu jednego z tych, którzy ją odebrali. Potem liderzy grupy wywozili papierosy do nabywców.

– Do sprawnej organizacji przemytów grupa wykorzystywała, poza niezarejestrowanymi samochodami, także środki łączności w postaci telefonów komórkowych z kartami SIM rejestrowanymi na tzw. „słupów”, radiotelefony, noktowizory. Jeden z członków grupy, poza udostępnieniem swojej posesji do ukrywania papierosów z przemytu, pomagał także przy naprawach i przygotowaniu samochodów wykorzystywanych do wywożenia znad rzeki papierosów z przemytu. W trakcie przeszukania jego posesji zabezpieczono samochód przystosowany do wywozu z granicy papierosów i zagraniczne tablice rejestracyjne. Z wnętrza pojazdu w celu zwiększenia przestrzeni ładunkowej usunięte były fotel pasażera i tylna kanapa – informuje Prokuratura Krajowa w Warszawie.

Przeciw Arkadiuszowi S. wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne. 31 marca br. skorumpowany pogranicznik z Dorohuska został zwolniony ze służby stałej w SG. Niebawem on i jego koledzy z gangu staną przed lubelskim sądem. Grozi im do 10 lat więzienia. (pc)

News will be here