W szkole w Wierzbicy dzieci nie mają wody do picia – zaalarmował nas podczas ubiegłotygodniowych upałów jeden z rodziców i pyta czy to pomysł dyrekcji na oszczędności. – Nic podobnego. Woda się skończyła a dostawca, mimo monitów, nie przywiózł nowej – tłumaczy dyrektor Marzanna Jakuta. Ale i na to szkoła znalazła sposób.
Upały sprzed tygodnia dały się we znaki wszystkim. Na skwar narzekali też uczniowie. Co prawda w większości szkół nauczyciele wystawili już oceny i odbyły się rady pedagogiczne, ale mimo wszystko warunki do nauki nie były najlepsze. Zgodnie z przepisami, w czasie upałów, szkoły mają obowiązek udostępnić uczniom wodę do picia. W Wierzbicy tej wody zabrakło. Jeden z rodziców, który zadzwonił do naszej redakcji pytał czy to jakiś nowy pomysł dyrekcji na oszczędzanie.
– Nigdy nie brakowało wody, a teraz jest z tym problem i to w trakcie takich upałów – denerwował się.
Rzeczywiście w szkole, na korytarzu, był dostępny dystrybutor z wodą. Ale od ubiegłej środy jest już pusty.
– Nie oszczędzamy na wodzie, ale nie możemy doczekać się na jej dostawę – tłumaczy Marzanna Jakuta, dyrektor Zespołu Szkół im. Tadeusza Górskiego w Wierzbicy. – Codziennie dzwonię do firmy, która powinna dostarczyć nam wodę już na początku czerwca. Bez efektu.
Dyrektor podała nam kontakt do dystrybutora wody. Piotr Ciężkowski z Eden Springs przyznał, że od kilku dni jest kłopot z dostawami. – Mamy mnóstwo zgłoszeń, ale brakuje nam rąk do pracy – mówi. – Dwoimy się i troimy, żeby jak najszybciej dowieźć wodę, ale niektórych rzeczy nie damy rady przeskoczyć.
Sprawa chyba mocno rozdrażniła rodziców, bo o braku wody powiadomili sanepid i inspekcję pracy.
– Inspekcja nie stwierdziła żadnych braków ani uchybień – mówi Anna Polakowska z Zespołu Szkół w Wierzbicy. – Z powodu upałów dyrekcja skróciła lekcje o 15 minut a dodatkowo zleciła kuchni przygotowywanie dla uczniów mrożonej herbaty i wody z cytryną i miętą. – Żadnemu dziecku ani pracownikowi nie stała się i nie stanie krzywda – zapewnia kierownictwo szkoły. (bf)
