Sypią się mandaty

– Kobiecie uciekł piesek i musiała wejść na pustą ulicę. I wtedy ni stąd, ni zowąd zjawił się policjant i wlepił właścicielce czworonoga mandat – mówi nasz rozmówca. Podobno takich policyjnych akcji we Włodawie jest coraz więcej.

Od jakiegoś czasu włodawianie uskarżają się na restrykcje ze strony policji. Chodzi przede wszystkim o wykroczenia dotyczące przejścia przez ulice w niedozwolonych miejscach. We Włodawie od lat mieszkańcy dosyć swobodnie traktowali tzw. pasy, przechodząc często w miejscach, gdzie ich nie ma, ale za to jest wygodniej i krócej.

Jednym z ulubionych miejsc do łapania niesfornych pieszych jest ostatnio ulica Żeromskiego. Podobna sytuacja ma też miejsce naprzeciwko ratusza, gdzie często niektórzy przechodzą „na skróty” do pobliskiej apteki. Inicjatywa policji ma na celu ukrócenie tych praktyk.

Jednak wielu mieszkańców uważa, że funkcjonariusze po prostu przesadzają z gorliwością i karzą nawet tych, którzy na to nie bardzo zasługują. – Nie chodzi o to, by pozwalać na ewidentne i niebezpieczne łamanie przepisów drogowych – mówi nasz rozmówca. – Chodzi jednak o to, by nie przesadzać i mieć na uwadze fakt, że to nie Warszawa i ludzie mają swoje przyzwyczajenia. Jeśli w żaden sposób nie zagraża to bezpieczeństwu, to można najpierw upominać, a nie od razu kazać płacić – dodaje.

Jak zapewnia Elwira Tadyniewicz, rzecznik komendanta włodawskiej policji, wystawianie mandatów nigdy nie było i nie jest formą nękania obywateli, a jedynie narzędziem w skutecznej walce o szeroko pojęte bezpieczeństwo ogółu. I trudno się z nią nie zgodzić, skoro na ulicach widać coraz więcej ludzi bez maseczek, a miasto wkrótce będzie mierzyć się z trzecią falą pandemii. (pb)

News will be here