Szast-prast i śmieci znowu w górę

Na nic zdał się apel rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku i sprzeciw opozycyjnych radnych. Rada Miasta Świdnik w trybie nadzwyczajnym przyjęła zaproponowaną przez burmistrza uchwałę w sprawie podwyżki cen śmieci. Od nowego roku za wywóz odpadów świdniczanie zapłacą 30 zł od osoby, czyli o 20 proc. więcej niż teraz.

Szybka sesja z długą przerwą

Na początku sesji radny Waldemar Białowąs (KO) złożył wniosek formalny o zdjęcie punktów dotyczących wyboru metody ustalenia stawek oraz opłat za gospodarowanie odpadami z porządku obrad. Tłumaczył, że sesję nadzwyczajną zwołano z powodu konieczności odniesienia się do skargi, która wpłynęła na kierowniczkę Miejskiego Centrum Profilaktyki w Świdniku, a radni mieli zbyt mało czasu, by dokładnie przyjrzeć tak ważnej sprawie jak zmiany w uchwale o zagospodarowaniu odpadów zproponowanych przez miasto.

– To ważne sprawy dla miasta i dla mieszkańców, bo wszyscy odczują ich skutki, a mamy zbyt mało czasu, aby na ten temat podyskutować. Mamy powtórkę sprzed roku, kiedy w krótkim czasie musieliśmy podjąć decyzję odnośnie wysokości opłat z odpady. Moja propozycja jest taka, aby przenieść to w czasie – wnioskował radny Białowąs.

Poparł go radny Marcin Magier (klub radnych burmistrza Waldemara Jaksona), który podkreślał, że radni mieli tylko dwa dni, aby przygotować się do sesji.

Jeszcze przed sesją o przełożenie głosowania nad podwyżką cen śmieci i poprzedzenie go szczegółową analizą i szeroką debatą publiczną apelował również Konrad Sawicki (PiS), przewodniczący Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku. – W opinii wielu mieszkańców tak istotne sprawy nie powinny być rozstrzygane w trybie sesji nadzwyczajnej, zwołanej na trzy dni przez jej terminem. Świdniczanie oczekują precyzyjnych informacji na temat planów ewentualnych zmian w gospodarce odpadami oraz dokumentów, do których mogliby wnieść własne uwagi – przekonywał Konrad Sawicki, zwracając się do radnych o wykreślenie z porządku obrad najbliższej sesji punktów dotyczących podwyżek za odbiór śmieci lub odrzucenie ich w głosowaniu.

Wniosek o zdjęcie sprawy z porządku nie spotkał się z aprobatą burmistrza.

– Nie wyrażam na to zgody, głównie ze względu na uwarunkowania finansowe gminy. Jest to pewien element większego wycinka dotyczącego finansów. Zależy mi na czasie, aby to w miarę szybko procedować – tłumaczył burmistrz Waldemar Jakson.

– Uważam, że pan burmistrz owszem, może wyrazić swoje stanowisko, jeżeli byśmy dodawali punkty do porządku obrad. Niemniej jednak, to my decydujemy nad czym będziemy głosowali – mówił radny Robert Syryjczyk (KO).

Później radny dodał, że w piśmie które burmistrz skierował do przewodniczącego o zwołanie sesji jest mowa tylko o jednym punkcie, czyli o rozpatrzeniu skargi na kierownika MCP i nie ma mowy o pozostałych uchwałach.

– Czy w związku z tym powinniśmy obradować dziś nad innymi sprawami? – dociekał radny.

Głos w tej dyskusji zabrał również radny Janusz Królik (klub radnych burmistrza), wieloletni przewodniczący, który stwierdził, że to normalna praktyka, że do porządku obrad nadzwyczajnej sesji włącza się dodatkowe punkty.

Zarządzono przerwę, która miała trwać 10 minut, ale przeciągnęła się na ponad godzinę. Po niej okazało się, że radni będą procedować tylko jeden punkt, ten dotyczący skargi na Ewę Kossowską, kierownik MCP w Świdniku.

Jak tłumaczą urzędnicy, projekty uchwał dotyczące m.in. systemu gospodarki odpadami wpłynęły już po złożeniu przez burmistrza wniosku o zwołanie nadzwyczajnej sesji. W tej sytuacji wniosek powinien być również odpowiednio zmieniony, a że tak się nie stało, pozostałe głosowanie trzeba było przełożyć.

Jeśli chodzi zaś o skargę na kierowniczkę MCP, złożyła ją osoba, która twierdzi, że E. Kossowska wbrew prawu nie wydała jej świadectwa pracy. Jak czytamy w uzasadnieniu do uchwały, skarżąca była związana z MCP dwanaście razy umową o dzieło, za co otrzymywała wynagrodzenie. Natomiast nigdy nie była zatrudniona na umowę o pracę, z racji czego nie przysługuje jej świadectwo pracy. Zarzutów o nieprawidłowościach nie potwierdziła także trzykrotna kontrola w MCP Państwowej Inspekcji Pracy, która odbyły się na wniosek skarżącej. W głosowaniu radni niemal jednomyślnie uznali skargę za bezzasadną. Od głosu wtrzymał się jedynie radny Mariusz Wilk (ŚWS).

Na poniedziałkowej sesji burmistrz Jakson zapowiedział, że będzie postulował do przewodniczącego o kolejną nadzwyczajną sesję, zwołaną tak szybko, jak to będzie możliwe, na której procedowane będą pozostałe uchwały. Zaapelował też do radnych, aby patrzyli na „sprawy śmieciowe” w szerszym kontekście.

– Te wszystkie uchwały, które tutaj się znalazły należy przegłosować jak najszybciej, żeby od 1 stycznia weszły w życie. Trwają prace nad budżetem i opłaty śmieciowe są elementem większej całości, czyli projektowania budżetu. Muszę już wiedzieć na czym soję w kwestii śmieci i czy do tego systemu nadal trzeba będzie dopłacać. To nie żadne upieranie się, tylko kwestia bieżącej pracy w nadzwyczajnej, covidowskiej sytuacji – mówił burmistrz.

Jak nie w poniedziałek, to we wtorek

Zgodnie z zapowiedziami burmistrza kolejna nadzwyczajna sesja odbyła się dzień później, we wtorek, 8 grudnia. Już na początku obrad burmistrz zgłosił autopoprawkę, w myśl której proponowane w pierwszym projekcie uchwały stawki zostaną zmniejszone z 31,10 zł na 30 od osoby lub z 10,80 na 10,40 zł od metra sześciennego, gdyby rozliczać śmieci w oparciu o zużytą wodę.

Jak wyjaśniał W. Jakson urzędnicy jeszcze raz, bardzo wnikliwie przejrzeli dane z programu porównującego różne bazy i okazało się, że „odnalazło się” prawie 800 osób, które będą wpisane w deklaracje opłat, a to pozwoli zaoszczędzić pewne kwoty, stąd możliwość zmniejszenia proponowanych stawek.

W projekcie uwzględniono też zniżki. O 4 zł mniej od osoby będę płacić właściciele domów jednorodzinnych, którzy będę kompostować bioodpady; na zniżkę w kwocie 6 zł od osoby, mogą liczyć też rodziny wielodzietne.

Burmistrz wyjaśniał również powody, dla których miasto zmuszone jest podnieść opłaty za śmieci.

– Należy zwrócić uwagę, że od rozpoczęcia obowiązywania nowych rozwiązań, a to był lipiec 2013 roku, zmianie uległo wiele czynników wpływających na koszt odbioru i zagospodarowanie odpadów: wzrost tzw. opłaty marszałkowskiej, rosnący poziom odzysku, brak rynku zbytów dla surowców wtórnych itd. Stawka opłaty marszałkowskiej, która jest pewnego rodzaju podatkiem od składowania i jest ustalana przez ministra w 2002 wynosiła 14 zł, w 2019 – 170 zł, a w tym roku doszła do 270 zł za każdą tonę. Nastąpił też szereg zmian w przepisach dotyczących wysypisk, co przełożyło się na koszty ich funkcjonowania, a te koszty były przerzucane głównie na samorządy – mówił Waldemar Jakson.

Jego zastępca, Marcin Dmowski wyjaśniał, ile na przestrzeni ostatnich lat gmina wydawała na odbiór śmieci. W roku 2014 było to 5,33 mln zł, w roku 2017 – 5,62 mln zł, a w 2020 do października już 9,60 mln zł.

Z roku na rok rośnie też liczba śmieci wywożonych ze Świdnika: w 2014 roku było to 11 038 ton, w 2017 – 11 758, w 2019 – 12 960, a w 2020 do października – 11 169.

Wiceburmistrz dodawał, że miasto szuka sposobów na obniżenie stawek. Jednym z nich był plan budowy na terenie miasta instalacji do utylizacji odpadów. Były przymiarki do tego, aby powstała ona w rejonie ulicy Brzegowej.

– To miejsce wytypowaliśmy w związku z tym, że było odległe od głównych zabudowań Świdnika i wydawało się jak najmniej problemowe, jednak bardzo dużo osób ze Świdnika i z Lublina podjęło protesty. Kluczowa była jednak opinia Urzędu Lotnictwa Cywilnego, wskazująca na bliskie sąsiedztwo lotniska, które w zasadzie wyklucza budowę takiej instalacji w jakimkolwiek miejscu w Świdniku. Kilka tygodni temu rozmawiałem u pana prezydenta Lublina na temat wspólnego projektu. Jesteśmy otwarci na tę współpracę, pan prezydent też. Są też inne zainteresowane samorządy. Myślę, że w najbliższym czasie przedstawimy państwu takie porozumienie. Wiadomo to nie jest zadanie, które można zrobić w 2-3 miesiące, to projekt długoletni, ale myślimy o przyszłości. Podstawowym problemem naszego kraju jest brak takich instalacji i duży sprzeciw społeczny, choć kraje uważane za najbardziej ekologiczne jak np. Dania czy kraje skandynawskie od lat mają takie spalarnie – mówił Dmowski.

Głos w sprawie planowanych zmian zabrało wielu radnych. Radny Marcin Magier i w imieniu swoim i przewodniczącego Włodzimierza Radka (obaj klub radnych burmistrza) proponował przygotowanie zapisu, z którego wynikałoby, że dywidendy, które miasto otrzymuje ze spółki Remondis, zostaną automatycznie przelewane na system śmieciowy, aby ograniczyć widmo kolejnych podwyżek.

Ich klubowy kolega, radny Stanisław Kubiniec sygnalizował, że na niektórych osiedlach wciąż wyrzucane są śmieci spoza Świdnika i wnioskował o odpowiednie zabezpieczenie tych miejsc. Z kolei radny Białowąs zastanawiał się nad celowością i sensem podwyżek wprowadzanych w czasie pandemii.

– Być może gdybyśmy przenieśli sesję na piątek – mówię pół żartem, pół serio – może znalazłoby się kolejne 2 tys. osób w systemie i podwyżki miałyby mniejszy wymiar. Rozumiemy te komponenty, które wpływają na podwyżkę cen; wszyscy rozumiemy również, że budżet miasta musi się zbilansować, ale musimy też zrozumieć mieszkańców, którzy są w okresie pandemii, niektórzy utracili pracę, niektórzy mają obniżone pensje. Musimy brać to pod uwagę w debacie nad opłatami. Powinniśmy iść w kierunku utrzymania dotychczasowej stawki i szukania tych rozwiązań, które pozwolą nam zidentyfikować tych, którzy są nie płacą – mówił radny.

Radni mieli też wątpliwości, czy system rozliczania śmieci w oparciu o wodę będzie dobrym rozwiązaniem. Radna Katarzyna Denis (klub radnych burmistrza), która jest również prezesem świdnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej wprost przyznała, że spółdzielnia będzie mieć problem z naliczaniem tych opłat i nie ma szans, aby taki system mógł zacząć funkcjonować od 1 stycznia. Wiązałoby się to m.in. z koniecznością kupna odpowiedniego oprogramowania, które jest drogie, a jego koszty ostatecznie musieliby pokryć mieszkańcy.

Ostatecznie stanęło, że świdniczanie nadal będą płacić za śmieci od osoby, ale od nowego roku stawka wzrośnie z 25 do 30 zł/os. Uchwałę przyjęto 10 głosami radnych klubu W. Jakosna. „Za” byli radni: Kazimierz Bachanek, Tomasz Kociński, Roman Kozak, Janusz Królik, Andrzej Krupa, Stanisław Kubniec, Marcin Magier, Kazimierz Patrzała, Włodzimierz Radek i Aleksander Suski.

Przeciw głosowali radni Świdnik Wspólna Sprawa – Maciej Kantor, Magdalena Szabała, Ireneusz Szutko, Mariusz Wilk oraz radni KO – Waldemar Białowąs, Krzysztofa Kamińska, Stanisław Skrok, Robert Syryjczyk oraz radna z klubu burmistrza Katarzyna Denis. Od głosu wstrzymał się radny Grzegorz Doroba (KO), a radny Mirosław Tarkowski był nieobecny.  (w)

 

News will be here