Szukają dachu nad głową

- Jesteśmy po prostu kochającą się dużą rodziną, która nie potrafi poradzić sobie z panującym systemem mieszkaniowym - mówi pani Diana

Od kilku lat pani Diana wraz z mężem i czwórką dzieci mieszka w wynajmowanych mieszkaniach. Marzą o własnym „m”, z którego nie będą musieli się już przenosić. Na wkład własny do kredytu na razie ich nie stać, więc starają się o lokal od miasta. Wciąż bezskutecznie.


– Od 10 lat mieszkam w Świdniku, a od 2013 roku staram się tu o mieszkanie komunalne. W 2014 roku komisja mieszkaniowa, będąc w mieszkaniu, które wynajmowałam stwierdziła, iż mam za dobre warunki, żeby otrzymać mieszkanie u urzędu. Miesiąc po wizycie komisji została mi wypowiedziana umowa – wspomina kobieta.

Na szczęście rodzinie dość szybko udało się znaleźć nową stancję, gdzie mieszkali prawie 6 lat. W tym czasie na świat przyszła dwójka dzieci. Obecnie z mężem wychowują czworo pociech w wieku 11, 8, 5 lat i najmłodsze, które ma 10 miesięcy. Chcąc poprawić swoją sytuację mieszkaniową rodzina starała się o przydział lokalu z Mieszkania Plus.

– Przeszliśmy pierwszy etap postępowania – byliśmy na dwudziestym którymś miejscu na liście, ale później okazało się, że któreś z nas zalegało z jakąś płatnością i widnieje w KRD lub BIG, co przekreśliło nasze szanse – opowiada świdniczanka. – Na domiar złego tydzień po odmownej decyzji właściciel wynajmowanego mieszkania wypowiedział nam umowę najmu, gdyż zdecydował się na jego sprzedaż. Wydawało mi się wtedy, że znalezienie mieszkania nie będzie problemem, niestety, byłam w błędzie. Nikt nie chciał wynająć mieszkania rodzinie z czwórką dzieci. Jeden pan wprost mi powiedział, że jakbym chciała wynająć mieszkanie z pieskiem, to jak najbardziej, ale jak z dziećmi, to nie. Do tego posiadamy własne umeblowanie, sprzęty RTV i AGD, a wynajmujący nie bardzo chcą zabierać swoje meble.

Wówczas pani Diana kolejny raz zwróciła się o pomoc do Urzędu Miasta.

– Pisałam pisma, chodziłam osobiście, prosiłam, Napisałam już ileś pism do burmistrza, próbowałam się też umówić na spotkanie, zapisałam się na listę jeszcze w tamtym roku, ale do tej pory nie było odpowiedzi. Szukałam też pomocy u posła Artura Sobonia, kontaktowałam się ze Świdnicką Radą Kobiet, radnym Marcinem Magierem, który podpowiedział złożenie wniosku do TBS. Złożyłam i nadal nic. Jedna z pań w urzędzie powiedziała mi, że odzyskiwane lokale komunalne są przekształcane w socjalne, bo socjalnych brakuje, a ja jestem „za bogata” na lokal socjalny, a komunalnych mieszkań nie ma i koło się zamyka – opowiada kobieta.

Ostatecznie z pomocą przyszła sąsiadka, która wśród swoich znajomych znalazła mieszkanie i wstawiła się za młodym małżeństwem.

– Dzięki niej mamy teraz gdzie mieszkać, ale tylko do przyszłego roku. Właścicielka mieszkania od początku zapowiadała, że w przyszłym roku najprawdopodobniej będzie chciała je sprzedać. Lada moment moja 6 osobowa rodzina znów zostanie bez dachu nad głową. Miasto rozkłada ręce. Czy naprawdę nie można nam pomóc? Zapewniam, że nie mamy problemów finansowych, czynsz za mieszkanie (2000 zł plus opłaty) płacimy na czas, nie zalegamy. Nie mamy problemów z nałogami, jesteśmy po prostu kochającą się dużą rodziną, która nie potrafi poradzić sobie z panującym systemem mieszkaniowym – mówi pani Diana.

Kobieta ze smutkiem przyznaje, że ciągłe przeprowadzki negatywnie odbijają się na jej dzieciach. Najstarsza córka mieszka już w 7 wynajmowanym mieszkaniu.

– Kiedy dzieci już zdążą się przyzwyczaić do nowego mieszkania, to trzeba się znów wyprowadzać. Tak to niestety wygląda. Widzę, że są rozbite. Już nawet nie chcą ozdabiać swoich pokoi, bo się boją, że nie będą mogły tego zabrać ze sobą – mówi świdniczanka.

Częste zmiany generują również inne problemy.

– Dzieci uczęszczają do SP nr 3. Wcześniej mieszkaliśmy przy Głowackiego, kilka bloków od szkoły. Teraz mieszkamy przy Skarżyńskiego, więc bliżej byłoby nam do SP nr 5, ale dzieci nie chciały zmieniać szkoły. Starsza córka ma teraz złamaną nogę, chodzi o kulach, więc każdego dnia wstajemy o 5 rano, aby spokojnie dotrzeć na lekcje. Jedna z córek chodzi na Hotelową do przedszkola, to jeszcze dalej. Ona już o 7:30 jest w przedszkolu, a ja mam pół godziny, aby dwójkę starszych dzieci zaprowadzić do szkoły. Marzę o tym, aby moje dzieci miały swój kącik, taki stały, którego już nikt im nie zabierze; aby w końcu mogły poczuć, że są u siebie – dodaje świdniczanka.

Jej problem przedstawiliśmy wiceburmistrzowi Świdnika, Marcinowi Dmowskiemu.

– Burmistrz nie może przydzielić mieszkania ot tak, jest kolejka oczekujących i każdy wniosek jest w jakiś sposób umotywowany. Niebawem rozpoczniemy tworzenie nowej listy i zapraszamy tę panią do urzędu w celu złożenia wniosku. Komisja na pewno go rozpatrzy. Niestety nie dysponujemy wystarczającą liczbą lokali, byśmy w szybki sposób mogli spełnić oczekiwania wszystkich oczekujących na nie mieszkańców – mówi wiceburmistrz, ale jednocześnie zaznacza, że miasto wspiera tę rodzinę w inny sposób, a konkretnie wypłacając niemały dodatek mieszkaniowy.

Pani Diana o nowej liście już wie i obecnie czeka na informacje z urzędu odnośnie terminu składania kolejnych dokumentów.

Na koniec kwietnia 2022 br. Gmina Miejska Świdnik była właścicielem 567 lokali, w tym 72, na które zostały zawarte umowy najmu socjalnego. Ostatnia lista przydziału lokali socjalnych z 2017 roku została zrealizowana w 2021. W chwili obecnej zarejestrowanych jest 219 wniosków o najem socjalny. Prace związane z tworzeniem nowej listy przydziału najmu socjalnego zostaną rozpoczęte w czerwcu br. Jak informuje miasto, mieszkania dwupokojowe i większe odzyskiwane od najemców np. w chwili śmierci, są sprzedawane w drodze przetargu, a mieszkania jednopokojowe są przeznaczane na najem socjalny.

Do tematu wrócimy.

(w)

News will be here