Teleparodia

Umówiony na teleporadę pacjent nie doczekał się telefonu od lekarza rodzinnego. Gdy nie mógł dodzwonić się do przychodni, wysłał na miejsce żonę. Okazało się, że pielęgniarki odłożyły słuchawkę.

W piątek (5 listopada) chełmianin chciał się dostać do lekarza rodzinnego na osiedlu Zachód. Nie udało mu się zapisać na wizytę stacjonarną, ale umówił się na teleporadę w poniedziałek, 8 listopada. Telefonu z przychodni jednak się nie doczekał. – Specjalnie siedziałem w mieszkaniu i nigdzie nie wychodziłem. Czekałem aż lekarz zadzwoni, ale się nie doczekałem – denerwuje się.

W końcu sam zaczął wydzwaniać do przychodni. Bezskutecznie, bo numer był cały czas zajęty. – Aż wreszcie żona poszła do przychodni żeby zapytać, co się dzieje i okazało się, że pielęgniarki w recepcji miały odłożoną słuchawkę – mówi i zastanawia się, czy to aby nie specjalnie, żeby pacjenci głowy nie zawracali…

Chcieliśmy spytać w przychodni czy odłożona słuchawka to przypadek czy reguła, ale mimo wielu prób również nam nie udało nam się dodzwonić. Numer był stale zajęty. (reb)

News will be here