Tsunami zakażeń

W sobotę w Polsce stwierdzono rekordową liczbę 40 876 nowych przypadków koronawirusa, z czego ponad 1800 w naszym województwie. Na razie nie ma to jeszcze przełożenia na liczbę hospitalizacji, ale specjaliści nie mają wątpliwości, że będzie, bo choć Omikron nie jest tak śmiertelnie groźny, jak poprzednie odmiany koronawirusa, to jest niezwykle zaraźliwy i przewiduje się, że w najbliższych tygodniach dzienna liczba infekcji w kraju może grubo przekroczyć 100 tysięcy.

W związku z lawinowo rosnącą liczbą infekcji SARS-CoV-2 rząd zapowiada zmiany w walce z pandemią. Nie zamierza jednak wprowadzać żadnych obostrzeń, ale przekształcanie kolejnych łóżek w szpitalach w łóżka covidowe, nawet do 60 tysięcy, możliwość testowania się w aptekach (prawdopodobnie tylko tych, w których wykonywane są szczepienia) i apeluje o przejściu, gdzie to tylko możliwe na pracę zdalną.

yle, że lockdown możemy mieć siłą rzeczy, bo przy tak dużej liczbie zakażeń na kwarantannę trafiają teraz setki tysięcy osób – w ubiegłą sobotę było na niej ponad 820 tysięcy Polaków. Od dziś, tj. poniedziałku 24 stycznia, rząd skraca co prawda kwarantannę z 10 do 7 dni, ale to może nie wystarczyć, by uchronić wiele firm i instytucji przed paraliżem z powodu absencji pracowników. Od kwarantanny zwolnieni są w pełni zaszczepieni, ale tych jest niespełna 58%, nie przybywa i bez wprowadzenia skłaniających do szczepienia się przepisów nie przybędzie.

Co prawda pod koniec ubiegłego roku minister zdrowia wydał rozporządzenie wprowadzające obowiązek zaszczepienia się do 1 marca br. przez pracowników służby zdrowia i farmaceutów, ale nie przewiduje ono żadnych sankcji i narzędzi dających podstawę pracodawcom do skontrolowania pracowników. Mają się one znaleźć w ustawie, której projekt od dawna leży w sejmie i minister Adam Niedzielski poinformował w ubiegłym tygodniu, że dostał zapewnienie od premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że niebawem będzie on procedowany, to żadne konkretne terminy nie padły.

W ocenie resortu ta ustawa ma być głównym orężem w walce z piątą falą pandemii, ale jeśli nawet zostanie uchwalona, trudno przypuszczać, by pracodawcy masowo chcieli sprawdzać paszporty covidowe swoim pracownikom (poza służbą zdrowia) i tym samym masowo wzrosła liczba zaszczepionych. Taki efekt pewnie spowodowałoby wprowadzenie certyfikatu jako niezbędnej przepustki do wejścia do kina, restauracji, czy na imprezę sportową. Na to jednak rząd się nie zdecyduje (nie mówiąc już o wprowadzeniu obowiązkowych szczepień dla wszystkich przeciwko czemu jest większość Polaków) mając nawet w swoim obozie sporo przeciwników przymuszania do szczepień, którzy podobnie jak całkiem spory odsetek społeczeństwa, uważają to za segregację sanitarną.

Antyszczepionkowcy maszerowali w Lublinie

O tym, jak wielu jest nieprzejednanych antyszczepionkowców, można się było przekonać w ubiegłą sobotę w Lublinie. W zorganizowanej przez te środowiska manifestacji pod hasłem „Stop przymusowi szczepień, biedzie i bezprawiu” wzięło udział ok. tysiąc osób. Do zebranych na placu Zamkowym przemawiał m.in. prof. KUL Ryszard Zajączkowski, mówiąc m.in. o sprzedajnych naukowcach i medialnych terrorystach. Jak przekonywali organizatorzy manifestując chcą obudzić społeczność Lublina, zachęcać do odbudowywania fundamentów naszej kultury obywatelskiej, prawnej, zdrowotnej, spółdzielczej i wyrażać dezaprobatę dla autorytarnych, niekonstytucyjnych, etatystycznych działań niszczących prawa, godność i wolność jednostki. Spod Zamku przeciwnicy szczepień, paszportów covidowych i noszenia maseczek z transparentami: „Dziś paszporty, jutro getto” czy „Moje prawa to Konstytucja, nie kod QR” i hasłami: „Ręce precz od naszych dzieci”, „Rząd pod sąd”, „Wolność, wybór, a nie przymus”, „Zakłamane media” przemaszerowali na plac Litewski.

Poseł oczekuje na wyjaśnienia

Z kolei lubelski poseł Konfederacji Jakub Kulesza podjął interwencję poselską, bo jak twierdzi, dotarły do niego informacje, że w niektórych szpitalach niezaszczepionych pracowników straszy się zwolnieniami, albo zbiera listy osób niezaszczepionych lub oświadczenia, czy poddadzą się szczepieniu. Takie skargi miały dotrzeć do niego z SPSK Nr 4 w Lublinie, SPSK Nr 1 w Lublinie, szpitala w Białej Podlaskiej i z lubelskiego COZL. Poseł zwrócił się z pismami do dyrektorów tych palcówek z prośbą o wyjaśnienia, przypominając, że co prawda wydane przez ministra zdrowia rozporządzenie mówi o obowiązku zaszczepienia się pracowników służby zdrowia do 1 marca, ale póki co nie ma ustawy, która pozwala pracodawcom pozyskiwać od pracownika informacje o szczepieniu przeciw Covid-19, a w rozporządzaniu nie ma mowy o konsekwencjach niezaszczepienia się.

Rodzinni apelują o maseczki FFP2

Tymczasem Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców w związku z lawinowym wzrostem zakażeń i groźbą sparaliżowania pracy przychodni zdrowia wystosował apel do ministra zdrowia o wprowadzenie przepisu nakazującego stosowanie podczas przebywania na terenie podmiotów opieki ambulatoryjnej maseczek co najmniej FFP2, bo maseczka chirurgiczna niewystarczająco chroni przed zakażeniem Omikronem. Doktorzy wnioskują także o przekazanie z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych do przychodni maseczek FFP2, które otrzymywaliby pacjenci, zgłaszający się do poradni bez maseczki, w maseczce materiałowej albo chirurgicznej. – Teraz ryzyko natrafienia na osobę zakażoną odmianą Omikron jest zdecydowanie wyższe, dlatego powinniśmy wprowadzić szczególne środki ostrożności – podkreśla Tomasz Zieliński, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. – Taką ochronę zwiększa zaszczepienie trzema dawkami szczepionki, ale też stosowanie zasady maseczka, dystans, dezynfekcja.

– Nasze działania mają na celu ograniczenie zakażeń wewnątrz poradni. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, który pacjent nie przyznaje się do zakażenia albo ma lekki przebieg i nawet nie wie, że jest zakażony i może być zagrożeniem dla innych w poczekalni – dodaje Marek Sobolewski, wiceprezes LZLR-P.

Lekarze uważają, że potrzebna jest kampania medialna promująca noszenie „lepszych” maseczek w placówkach ochrony zdrowia. – Lepiej zapobiegać w POZ, niż leczyć pacjentów w szpitalach, w których brakować będzie miejsc – przekonuje prezes Zieliński. Z

News will be here