Ubywa osiedlowych sklepów

Był w tym miejscu przez 17 lat, ale niestety jego dni są już policzone. Działający przy ul. Litewskiej w Chełmie osiedlowy sklep spożywczo-przemysłowy kończy swoją działalność. Stali klienci są rozczarowani, podobnie jak właścicielka sklepu, która wyznaje, że taką decyzję wymusiły stale rosnące koszty.

Przed kilkoma tygodniami pisaliśmy, że zamknięto działający przy ul. Kochanowskiego w Chełmie „Groszek”. Jego dotychczasowi klienci żalili się, że osiedle zostało bez sklepu, a teraz po zakupy muszą fatygować się aż do „Stokrotki” przy ulicy Włodawskiej lub „Lidla” przy Galerii Chełmskiej.

Podobny problem będą mieć również mieszkańcy innej części Chełma. Z końcem miesiąca działalność ma zakończyć sklep mieszczący się na rogu ulic Litewskiej i Ogrodniczej. Prowadząca go od siedemnastu lat pani Jolanta przyznaje, że decyzja o zamknięciu była podyktowana stale rosnącymi kosztami.

– O sto procent wzrosły mi rachunki za prąd. Czynsz też płacę wysoki, większe są również koszty utrzymania pracowników, podrożał również towar – wylicza.

Chełmscy przedsiębiorcy przyznają, że rosnącą konkurencją dla małych osiedlowych sklepów są sieci marketów, które mogą pozwolić sobie na liczne promocje i obniżki, czym przyciągają klientów.

– Z tego, co zaobserwowałam, to śmiało mogę powiedzieć, że 40 proc. klientów odeszło do marketów. Autobusy w Chełmie są darmowe, klienci dojeżdżają więc do nich bezpłatnie i wybierają zakupy w nich. Z tego, co wiem, dużo sklepów pozamyka się w tym roku. Rozmawiam z różnymi przedsiębiorcami i sytuacja jest w zasadzie tak samo nieciekawa – mówi pani Jolanta.

Mieszkający „po sąsiedzku” ze sklepem chełmianie przyznają, że żal im położonego po sąsiedzku punktu handlowego, który był tu „od zawsze”. Żartowali nawet, że zrobią pikietę i będą postulować o utrzymanie go w tym miejscu, ale jednocześnie przyznają, że rozumieją argumenty właścicielki.

– Gdy biznes nie przynosi zysku, nie pozostaje nic innego, jak go zamknąć. Szkoda nam tego sklepu, był dobrze zaopatrzony, często był czynny w niedziele, bo prowadząca go pani sama stawała „za ladą”, a co najważniejsze był blisko domu. Kilkaset metrów dalej w dół Litewskiej jest inny sklep, kolejny przy Prusa i chyba tam będziemy zmuszeni teraz chodzić – mówią mieszkańcy osiedla. (w)

News will be here