Uwagi do matematy(cz)ki

Uczniowie jednej z drugich klas i ich rodzice mają wiele zastrzeżeń do nauczycielki matematyki w I LO. Ich zdaniem pedagog niezrozumiale tłumaczy młodzieży poruszane na lekcjach tematy, niesprawiedliwie ocenia, stawia jedynki z bieżącego materiału, którego uczniowie jeszcze nie zdążyli przyswoić i rzekomo nie daje im szansy poprawy. Rodzice jeszcze we wrześniu br. interweniowali u dyrektor Haliny Smyk, ale – jak twierdzą – kierownictwo szkoły problem zamiotło pod dywan. – Najlepiej, gdyby lekcje matematyki nasze dzieci miały z poprzednim nauczycielem – uważa ojciec jednego z uczniów.

– Z tego, co zdążyłem się zorientować, nawet dwudziestu uczniów z klasy mojego dziecka uczęszcza, bądź uczęszczało w bieżącym roku szkolnym na korepetycje z matematyki – mówi oburzony rodzic jednego z uczniów drugiej klasy w I LO. – I nie dlatego, że nagle wszyscy chcą wziąć udział w olimpiadzie matematycznej, zdobyć laury. Kilku innych, żeby odrobić pracę domową, szuka pomocy w Internecie. A chyba nie o to chodzi, by dzieciaki szły na łatwiznę?

Zdaniem rodzica, problemem jest nauczycielka od matematyki, która nie potrafi dotrzeć do uczniów. – Nauczyciel powinien tak objaśnić zadania, by każdy zrozumiał i mógł samodzielnie je rozwiązać. Musi być surowy, ale też sprawiedliwy. W pierwszej klasie dzieci miały lekcje z innym nauczycielem. Były bardzo zadowolone, dużo nauczyły się. My, rodzice, również cieszyliśmy się, że nasze pociechy pod skrzydłami tak dobrego nauczyciela zostaną należycie przygotowane do egzaminu maturalnego.

Matematyk tłumaczył zrozumiale, był sprawiedliwy w ocenie uczniów. Moje dziecko nie miało żadnych problemów z tym przedmiotem, dostawało czwórki, piątki, czasem szóstkę, nie musiało korzystać z korepetycji. Sytuacja zmieniła się z rozpoczęciem bieżącego roku szkolnego. Nasze dzieci od 1 września minionego roku mają nowego nauczyciela – opowiada rodzic.

Zdecydowana większość uczniów, od kiedy zmienił się nauczyciel matematyki, ma poważne problemy z tym przedmiotem. – Przede wszystkim nowa pani od matematyki nie potrafi dotrzeć do uczniów. Tłumaczy tematy w taki sposób, że dzieci nie wiedzą, o co chodzi – twierdzi rodzic. – Rozmawiałem z rodzicami innych uczniów z tej klasy i mają podobne zdanie. Nauczyciel potrafi postawić jedynkę z materiału omawianego na lekcji, kiedy jeszcze uczniowie nie zapoznali się dobrze ze wszystkim zagadnieniami.

Nie daje im też okazji do poprawki. Z kolei gdy uczeń dobrze odpowie na lekcji i spodziewa się za to pozytywnej oceny, matematyczka nie reaguje. Dzieci ze względu na nieodpowiednie – naszym zdaniem – podejście nauczycielki przestały lubić ten przedmiot. Są zdemotywowane, a wiadomo, jak ważna jest matematyka. Pamiętajmy, że lekcje są zdalne, co nie pomaga w nauce, dlatego wszyscy nauczyciele muszą wziąć to pod uwagę, tłumacząc konkretny materiał, czy sprawdzając wiedzę ucznia – twierdzi rodzic.

Grupa rodziców uczniów drugiej klasy z I LO w sprawie nauczycielki matematyki interweniowała jeszcze we wrześniu u dyrektor szkoły, Haliny Smyk. – Rozmawialiśmy w tej sprawie z panią dyrektor, ale odnieśliśmy wrażenie, że problem jest zamiatany pod dywan. Wiem też, iż rodzice pisemnie informowali matematyczkę, że nie akceptują jej sposobu nauczania i podejścia do dzieci. Nie było żadnego pozytywnego odzewu.

Nauczycielka podobno odpisała, że lekcje tłumaczy w sposób logiczny, rzeczowy i nie ma sobie nic do zarzucenia. Obawiamy się, że jeśli nie zmieni się nauczyciel matematyki, nasze dzieci będą musiały systematycznie chodzić na korepetycje, by dobrze przygotować się do matury. Nie wszystkich rodziców na to jednak stać, bo prywatne lekcje z matematyki, zwłaszcza przed egzaminem maturalnym i u dobrych nauczycieli, są bardzo drogie – przekonuje rodzic.

Dyrektor Halina Smyk, która swoją funkcję pełni od 1 września minionego roku (wcześniej nie pracowała w I LO), przyznaje, że rodzice w sprawie nauczycielki matematyki kontaktowali się z nią raz, na początku roku szkolnego, ale później nie było od nich żadnych niepokojących sygnałów związanych z matematyką. Jest zaskoczona problemem. Wicedyrektor I LO Marta Sadowska żałuje, że rodzice z problemem nie zgłosili się do kierownictwa szkoły. – Reagujemy na każdy niepokojący sygnał, jesteśmy otwarci, chcemy tę sprawę wyjaśnić. Najlepiej, gdyby rodzice zgłosili się do szkoły, abyśmy mogli wspólnie rozwiązać problem – twierdzi wicedyrektor Sadowska.

Rodzice, jak twierdzą, będą przekonywać dyrekcję I LO, by w klasie ich dzieci jak najszybciej zmienił się nauczyciel matematyki. Zgodnie z przepisami w obecnym roku szkolnym jest to nierealne, bo arkusz organizacyjny został zatwierdzony jeszcze w minionym roku. – Najlepiej, gdyby wrócił poprzedni matematyk – uważa rodzic. (s)

 

News will be here