Wąskie gardło na granicy

Już dawno nie było tak ogromnych kolejek na przejściu granicznym w Dorohusku. Na wjazd do Polski kierowcy ciężarówek czekają aż ponad 50 godzin. – Lada dzień sytuacja się unormuje, choć przed końcem roku zawsze jest spory ruch – mówią celnicy.

Pod koniec ubiegłego tygodnia sytuacja na przejściu granicznym Dorohusk-Jagodzin pogarszała się z godziny na godzinę. W sobotę (9 grudnia) kierowcy ciężarówek na wjazd do Polski musieli czekać w kolejce już 52 godziny. Na wyjazd z Dorohuska – 18.
– Od kilku miesięcy prowadzony jest duży remont infrastruktury, w tym m.in. renowacja nawierzchni płyty postojowej i pasów odpraw oraz budowa wagi, w związku z czym na granicy utworzyło się tak zwane wąskie gardło. Możliwości przejazdu ciężarówek do Polski są ograniczone – mówi kom. Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Zgodnie z tym, co mówi wykonawca, prace remontowe planowane są co najmniej do 22 grudnia. Drugi powód kolejek na wjeździe do Dorohuska to rozładunek ukraińskich ciężarówek. Mniej więcej dwa tygodnie temu przewoźnikom skończyły się zezwolenia na międzynarodowy transport, czekali więc na parkingu przy przejściu na wydanie nowych. Teraz wszyscy ruszyli, stąd ścisk.
Z kolei po stronie ukraińskiej, w Jagodzinie, montowany jest rentgen do prześwietlania pojazdów, w związku z czym dwa z trzech pasów odpraw są wyłączone z ruchu. Prace mają potrwać do końca grudnia. – Za kilka dni sytuacja się unormuje. Z drugiej strony przed końcem roku na granicy zawsze jest większy ruch z tego względu, że firmy finalizują kontrakty i chcą przewieźć jak najwięcej towaru – mówi kom. Siemieniuk. (pc)

News will be here