Nie wiem, co znaczy „być kobietą w świecie zdominowanym przez mężczyzn”, choć mam cztery bezcenne egzemplarze w rodzinie – trzech synów i męża. Zwyczajnie widać nie dałam się zdominować – mówi wójt gminy Wierzbica, Bożena Deniszczuk.
Nowy Tydzień: Co to znaczy „być kobietą” w samorządzie?
Bożena Deniszczuk: W urzędzie gminy pracuje siedemnaście pań i sześciu panów – i to w części pod ochroną, gdyż są przed emeryturą. Kluczowe stanowiska piastują kobiety: wójt, zastępca wójta, zastępca USC, skarbnik, dyrektor przedszkola, dyrektorzy szkół i kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej. Na dwadzieścia sołectw w trzynastu rządzą kobiety. Panie działają w Ochotniczych Strażach Pożarnych, zdominowały również Koła Gospodyń Wiejskich. Można śmiało powiedzieć: „Wierzbica jest kobietą”!
– Generalnie kobiet w samorządzie jest mało. Czy są traktowane tak samo jak mężczyźni czy muszą walczyć o pozycję i należny im szacunek?
– Wobec tych statystyk „być kobietą w samorządzie” to w Wierzbicy nic nadzwyczajnego, choć po raz pierwszy w historii gminy kobieta jest wójtem. Nigdy jednak nie walczyłam o tzw. należny szacunek. Szacunek, autorytet zdobywa się działaniem i podejściem do ludzi. I albo się go ma, albo nie. Walka to ostatnia rzecz w budowaniu autorytetu i szacunku do własnej osoby.
– Czy, będąc kobietą wójt, zetknęła się Pani z przejawami mizoginii, niechęcią lub dyskryminacją ze względu na płeć?
– Nigdy nie odczułam gorszego czy innego traktowania przez mężczyzn – samorządowców czy polityków. Moim zdaniem płeć nie ma znaczenia. Dzisiaj kobiety wykonują wszystkie zawody. Ważne w pracy samorządowca – niezależnie od płci – jest posiadanie wizji, przekonanie do niej radnych i mieszkańców, umiejętność wprowadzenia pomysłu w życie oraz odwaga i skuteczność. Najważniejsza jest wiara, że to wszystko się uda. Wiara w siebie i w drugiego człowieka.
– Dziękujemy za rozmowę. (not. pc)