
Rolnicy od dawna narzekają na warunki pogodowe – rosnące temperatury, słabe zimy i susze hydrologiczne, przez które pola coraz gorzej obradzają. Te niekorzystne zmiany, akurat w Polsce, paradoksalnie pomagają branży winiarskiej. – Winogrona nie boją się takich warunków, a dzięki wysokiej temperaturze owoce straciły niekorzystny kwas – uważa Maciej Proć, który od 30 lat zajmuje się winiarstwem.
– Zmiany klimatu widać gołym okiem na polach – uważa Maciej Proć z Nowego Folwarku w gminie Leśniowice, który ponad 30 lat temu zasadził pierwsze winorośla. – Gleba jest coraz bardziej sucha, rowy melioracyjne, które miały odprowadzać nadmiar wody, wysychają. Naturalne, dzikie zbiorniki, które zbierały wodę po deszczach i śniegach, zamieniły się w suche doły, bo pada coraz mniej, a w zimie nie ma prawie wcale śniegu. Nie ma już rozlewisk na łąkach, niewielkie rzeczki wysychają. To duży problem dla rolników.
Ale wyższe temperatury i ta zmiana klimatu akurat w Polsce służy winiarzom. – Klimat zaczyna przypominać ten z południa Francji czy Hiszpanii i wino zaczyna smakować jak to z Hiszpanii – uważa M. Proć. – Winogrona mają bardzo głębokie korzenie, sięgające 5-7 metrów, dlatego łatwiej im utrzymać się w takich warunkach. A wysoka temperatura pozbawia owoców kwasu, przez co wino smakuje teraz znacznie lepiej.
Proć zasadził swoje pierwsze winogrona w 1989 roku. Miał kilka hektarów ziemi, która nie nadawała się do uprawy np. zboża. – Nawet ziemniaki nie chciały tam rosnąc. Żeby nie pozostawić ugoru, spróbowałem z winoroślami. Zaczęło się od dziesięciu krzaków a szczytowym momencie miałem ponad 5 hektarów – wspomina. Proć uprawia odmianę cabernet sauvignon, która jego zdaniem najlepiej sprawdza się w naszych warunkach. Jest odporna na mróz i choroby.
Ale początki jego przygody z winiarstwem nie były usłane różami. Przez nieprzychylne przepisy i niektórych ludzi miał poważne kłopoty – był zatrzymywany przez policję, konfiskowano mu destylat, dostawał grzywny. Dzisiaj produkcja wina jest precyzyjniej uregulowana. Na własny użytek można produkować domowym sposobem w zasadzie dowolną ilość napojów fermentowanych. Ale żeby sprzedawać je na terenie własnej winnicy np. turystom, trzeba uzyskać zezwolenie.
Czerwone wino „Kresowe” od Maciej Procia ma oryginalny, słodki smak. Powstaje bez użycia jakichkolwiek konserwantów i siarki, z czego winiarz jest bardzo dumny. Za każdym razem podkreśla prozdrowotne właściwości tego napoju (oczywiście pitego w niewielkich ilościach) i to, że potrafi przedłużyć życie nawet o kilka lat. Ale najważniejsze, że już ta przysłowiowa jedna lampka wywołuje uśmiech. (reb)