Wirus przetrzebił starostwo

Około 15 urzędników włodawskiego starostwa z jego szefem – Andrzejem Romańczukiem – przebywa na zwolnieniach lekarskich z powodu grypy. Złośliwy wirus nie oszczędził też dyrekcji szpitala i mieszkańców, których więcej jest pod lekarskimi gabinetami, niż na ulicach. Co ciekawe, chorobie opiera się ratusz. – Kilku osób nie ma w urzędzie, ale nie z powodu wirusa, a urlopów z okazji ferii – mówi burmistrz Wiesław Muszyński.
W ubiegłym tygodniu Włodawa jakby zamarła. Na ulicach było zauważalnie mniej przechodniów, na sklepowych parkingach bez problemu można było znaleźć wolne miejsce. Tłoczno za to było w okolicach przychodni. Wszystko przez wirusa grypy, który zaatakował miasto i okolice. Najdotkliwiej skutki epidemii odczuło starostwo. Jak mówi Waldemar Zakrzewski, w ubiegłym tygodniu na zwolnieniach lekarskich przebywało około 15 osób, w tym starosta Andrzej Romańczuk. – Nie miało to wpływu na pracę żadnego wydziału, bo mamy wydajny system zastępstw, więc nasi petenci nie odczuli żadnego dyskomfortu – tłumaczy Zakrzewski. – Zresztą, osób odwiedzających nasz urząd w ubiegłym tygodniu też było mniej, niż zwykle – dodaje. Dodatkowo pustki na korytarzach urzędu przy al. J. Piłsudskiego 24 pogłębiły ferie i urlopy z nimi związane.
Wirus zaatakował również w innych częściach miasta. W Urzędzie Gminy Włodawa chorują trzy osoby. – Nie jest to wielki problem, choć odczuwalny – mówi wójt Tadeusz Sawicki. – Nasi pracownicy są bardziej odporni od tych ze starostwa, bo o wiele więcej czasu spędzają w terenie, więc są zahartowani – żartuje wójt. Grypa nie oszczędziła też szpitala, kładąc do łóżek dyrektor Teresę Szpilewicz oraz jej zastępcę, Elżbietę Korszlę. Epidemii, przynajmniej na razie, opiera się ratusz. – U nas nie ma takich problemów – mówi burmistrz Wiesław Muszyński. – Owszem, kilku osób nie ma w pracy, ale one nie chorują, a przebywają na urlopach – dodaje. (bm)

News will be here