Włodawianka bez argumentów

fot.lublinianka.eu

LUBLINIANKA – WŁODAWIANKA 4:0 (4:0)


1:0 – Futa (12), 2:0 – Paluch (25), 3:0 – Makowski (35), 4:0 – Paluch (42).

WŁODAWIANKA: Paszkiewicz – Kwiatkowski, Bartnik (67 Mileszczyk), Kawiak, Błaszczuk, Nielipiuk, Borcon, Marczuk (50 Sowisz), Gołąb (52 Chrześcijanek), Kołaczkowski (57 Szady), Lipski (65 Waszczyński).

Młody zespół Włodawianki już przed meczem był skazany na pożarcie. Trener Mirosław Kosowski liczył jednak, że jego podopieczni tanio skóry nie sprzedadzą i faworyzowana Lublinianka będzie musiała się mocno napocić, by zgarnąć trzy punkty. Mecz potoczył się jednak nie po myśli szkoleniowca włodawskiej drużyny.

– Popełniliśmy bardzo dużo prostych błędów w defensywie i przegrywaliśmy mnóstwo pojedynków jeden na jeden – opowiada M. Kosowski. – Zespół Lublinianki ma w swoich szeregach dobrych zawodników i nasze błędy wykorzystał bezlitośnie.

Kluczem do uzyskania korzystnego wyniku miało być zneutralizowanie Tomasza Brzyskiego, motoru napędowego drużyny z Lublina. – Brzyski nie pograł sobie, wyłączyliśmy go z gry, jednak Lublinianka ma wielu jakościowych graczy, którzy poradzili sobie z nami – podkreśla trener Kosowski.

Zespół z Włodawy, gdyby nie proste błędy, mógł pokusić się o lepszy wynik. – Na pewno Lublinianka była zdecydowanym faworytem spotkania i remis byłby dla nas olbrzymim sukcesem, ale też oceniając realnie sytuację, zdawałem sobie sprawę, że na Wieniawie możemy za dużo nie ugrać. Straciliśmy cztery gole, przegraliśmy wysoko, myślę, że można było uniknąć utraty przynajmniej dwóch bramek – uważa trener Kosowski. – Dość dobrze wyglądaliśmy w środku pola, uważam, że tutaj Lublinianka nie miała aż takiej przewagi, jaką wskazuje końcowy wynik meczu. Z drugiej jednak strony patrząc na występ moich zawodników w starciu z tak dobrym zespołem, można dojść do wniosku, że tylko część z nich sprostała wyzwaniu. Kilku graczy poziom tego meczu po prostu przerósł. Za łatwo straciliśmy przede wszystkim dwa pierwsze gole.

Włodawianka dużo lepiej zagrała w drugiej części meczu. Lublinianka, choć miała przewagę, nie była w stanie strzelić kolejnych goli. – Faktem jest, że po zmianie stron zespół prezentował się znacznie lepiej, można powiedzieć, postawiliśmy się faworytowi i ta część spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem. Co z tego, skoro do przerwy rywal zaaplikował nam cztery gole i praktycznie rozstrzygnął losy tego pojedynku – twierdzi Mirosław Kosowski.

Goście mogli pokusić się o honorowe trafienie, bo okazje mieli. Z rzutu wolnego uderzał Piotr Waszczyński, jednak bramkarz Lublinianki, Jacek Wójcicki zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Potem w dobrej sytuacji znalazł się Rafał Szady. Postanowił przelobować golkipera gospodarzy, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. – Lublinianka okazała się bardzo silnym rywalem, dla nas za mocnym, my na ten moment w konfrontacji z takimi przeciwnikami nie mamy za wiele szans. Musimy skupić się na rywalach w naszym zasięgu i z nimi zdobywać punkty – przekonuje Mirosław Kosowski.

W kolejnym spotkaniu Włodawianka zmierzy się z Opolaninem Opole Lubelskie. Mecz odbędzie się na stadionie we Włodawie, w niedzielę 5 września o godz. 16.00. (d)

News will be here