Wojsko w Urszulinie

Wielkie zainteresowanie w Urszulinie wzbudzili żołnierze, którzy 27 sierpnia zakwaterowali się na tygodniowy pobyt w restauracji „Drob”, a w kolejnych dniach, wyposażeni w wykrywacze metali, wiertła i szpadle, ruszyli w teren. Żołnierze ci, to wykładowcy i około 20-osobowa grupa podchorążych Akademii Wojsk Lądowych im. Tadeusza Kościuszki z Wrocławia, którym towarzyszyli archeolodzy IPN oraz funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. Okoliczności ich przyjazdu zdradza wicestarosta Adam Panasiuk.

– Ta wizyta żołnierzy z AWL i archeologów IPN to pierwszy etap prac poszukiwawczych mogił żołnierzy KOP – informuje A. Panasiuk. – Do dziś pozostało wiele niejasności, dotyczących strat polskich w bitwie pod Wytycznem z 1 X 1939 r. oraz miejsca pochówku zabitych.

Znamy los szczątków poległych pochowanych w mogile, którą upamiętnia Kopiec Chwały Żołnierskiej KOP, ale dotychczas praktycznie nikt nie zadał sobie trudu, by ocenić straty i zlokalizować miejsca pochówku zamordowanych w niewoli. Szacujemy, że taki los spotkać mógł kilkudziesięciu żołnierzy. Ponadto mało wiemy o końcowej fazie bitwy pod Wielkim Łanem, gdzie starła się tylna straż KOP z żołnierzami radzieckimi, którzy rzucili się w pogoń za wycofującymi się żołnierzami KOP. Tam straty KOP też były duże. Świadczą o tym kości, często wyorywane podczas prac rolnych. Od kilku lat staram się o tym głośno mówić. Miałem na ten temat audycję w Radio Lublin, wykład na konferencji w Lublinie, publikowałem artykuły, pisałem też do urzędu wojewódzkiego i IPN. Sprawa wreszcie ruszyła dzięki płk. Józefowi Ledzianowskiemu, dziekanowi Wydziału Zarządzania AWL, który zrobił wiele, by działania podjął IPN.

Prace poszukiwawcze prowadzone były na trzech płaszczyznach: poszukiwania w terenie, zbieranie relacji świadków oraz poszukiwania dokumentów z powojennych ekshumacji. Podejrzewa się, że ekshumacje prowadzone jeszcze w latach 40., których skali jeszcze nie ustalono, miały na celu zatarcie śladu po zamordowaniu polskich żołnierzy. Grupę poszukiwawczą odwiedził z kamerą Adam Sikorski, nagrywając odcinek programu „Było, nie minęło”, który zapewne niebawem zobaczymy na ekranie. Swój pobyt na ziemi włodawskiej żołnierze AWL zakończyli złożeniem wieńców (w rocznicę wybuchu II wojny światowej) na cmentarzu wojennym we Włodawie i na Kopcu Chwały Żołnierskiej KOP w Wytycznie. Kolejny etap poszukiwań nastąpi w przyszłym roku i zapewne po drugiej wizycie będziemy znali miejsca ewentualnych ekshumacji.

– Zrobię wszystko, by doprowadzić sprawę do finału. Na własną rękę udało mi się znaleźć wiele dokumentów, nagrałem lub odnalazłem zapiski wielu relacji. Często słyszę od ludzi, żebym odpuścił, żebym dał spokój tym szczątkom. Ale jestem przekonany, że każdy poległy żołnierz pragnął, by na miejscu jego pochówku pojawił się choćby krzyż czy mała tabliczka informacyjna. I jesteśmy im to winni, bo oni przeleli krew, byśmy mogli żyć w wolnym kraju. W zeszłym roku udało się odnowić mogiłę żołnierzy poległych w 1920 i 1939 r., a pochowanych na cmentarzu w Wereszczynie. A nie tak dawno postawiliśmy tablice informacyjne i duży krzyż na miejscu pochówku powstańców styczniowych w Urszulinie. Jest jeszcze kilka miejsc zaniedbanych, które pragnę wydobyć z zapomnienia. To jest nasz dług wobec poległych tu żołnierzy – dodaje A. Panasiuk. (pk)

News will be here