Nie mógł znieść, że wybrała innego. Poszedł do ich domu pod pretekstem zakończenia sporu, ale gdy zobaczył zakochanych, nie wytrzymał. Zaatakował rywala metalową rurą. Sąd wydał wyrok.
Tomasz U. z Lublina od dłuższego czasu mieszkał w gminie Sawin. Mężczyzna w swoim życiu był na bakier z prawem, nieraz był już karany. We wsi pod Sawinem zauroczyła go kobieta. Tyle że ona odrzuciła jego zaloty i wybrała innego. U. był o to wściekły, ale 14 kwietnia ub. roku przyszedł do domu, w którym mieszkała jego platoniczna miłość wraz z rywalem. Próbował przekonać mężczyznę, że chce się pogodzić i zakończyć spory o kobietę, najlepiej przy alkoholu.
Rywal odmówił wspólnej libacji i kazał mu się wynosić z jego posesji. Urażony U. wściekł się jeszcze bardziej (szczególnie, że na progu domu stała wówczas wybranka jego serca i przyglądała się całemu zajściu). Odrzucony U. odszedł, bluzgając pod nosem i kierując silne epitety pod adresem rywala. Zniknął, ale po chwili stojąca na progu kobieta z przerażeniem w oczach dostrzegła, jak U. wyskakuje nagle zza rogu ze 150-centymetrową, metalową rurą od karnisza w ręku. Bandzior zaatakował gospodarza, uderzając go od tyłu z całą siłą w głowę. Chciał go okładać dalej, ale kobieta zaczęła go odpychać i wołać pomocy.
Zatrzymany U. nie przyznał się do winy. Twierdził, że tego dnia kobieta przyszła do jego mieszkania i powiedziała, że jej partnera zabrało pogotowie, bo przewrócił się na ganku i bolała go głowa. Został oskarżony o pobicie, a sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Lublinie.
(14 lutego) Zapadł wyrok. Tomasz U. został uznany winnym zarzucanych mu czynów i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (u ofiary pobicia wystąpił krwiak podtwardówkowy nad lewą półkulą mózgu i lewostronne złamanie w obrębie twarzoczaszki). Sąd skazał brutala go na 3,5 roku więzienia z zaliczonym aresztem od końca sierpnia ub. roku. (pc)