Zarzucali mobbing, ale tylko nieoficjalnie

Zła atmosfera wdarła się do jednego z zakładów opiekuńczych w chełmskim szpitalu – mówi się na korytarzach lecznicy. Pracownicy mieli skarżyć się na przełożonych zarzucając im mobbing. – Po wyjaśnieniu czym jest mobbing i jakie są jego konsekwencje prawne, nikt już oficjalnego zawiadomienia nie złożył – tłumaczy Kamila Ćwik, dyrektor chełmskiego szpitala.

Coś niepokojącego dzieje się na jednym z zakładów opiekuńczych w szpitalu w Chełmie, skoro wieści o tym dotarły do naszej redakcji. W szpitalu mówi się, że pracownicy poskarżyli się dyrekcji na swoją przełożoną. Rzekomo zarzucili kierownik oddziału wyżywanie się na nich, opryskliwe traktowanie i „ganianie do roboty” bez możliwości odpoczynku. W anonimach pojawić się miał nawet zarzut o mobbing.

– To poważne zarzuty, dlatego rozmawialiśmy z pracownikami, kierownik i oddziałową – mówi Kamila Ćwik, dyrektor chełmskiego szpitala. – Wyjaśniliśmy istotę mobbingu i konsekwencje prawne jego stosowania i poprosiliśmy, żeby przeanalizowali czy opisywane zarzuty noszą jego znamiona. A jeśli tak, żeby złożyli oficjalne zawiadomienie, po to żeby szpital mógł wszcząć procedurę antymobbingową.

Po rozmowach żadne oficjalne zawiadomienie do dyrekcji jednak nie wpłynęło. – W placówce pracuje 1200 osób z różnymi charakterami, więc nieporozumienia są oczywiste – mówi dyrektor.

Te w zakładzie mogą zaskakiwać, bo zespół pracuje ze sobą od lat. W ostatnim czasie nie było tam zmiany kierownik ani oddziałowej. A to rzekomo relacje między nimi miały się popsuć.

– Dla mnie najistotniejsze jest to, żeby atmosfera nie przekładała się na jakość wykonywanych obowiązków – mówi dyrektor Ćwik. – To czy ktoś się lubi nie powinno mieć wpływu na pracę. (bf)

News will be here