Zima dała popalić

Odśnieżanie świdnickich ulic i chodników w styczniu i lutym kosztowało Pegimek ok. 900 tys. zł

W tym roku zima wyjątkowo dała popalić służbom drogowym. I nie chodzi tylko o nieraz syzyfową pracę związaną z usuwaniem śniegu. Zimowe utrzymanie dróg w styczniu i lutym kosztowało świdnicki Pegimek około 900 tys. zł.


Tegoroczna zima przypomniała o swoim pięknym, choć uciążliwym obliczu. W styczniu i w lutym nie brakowało dni z intensywnymi opadami śniegu. Zmagaliśmy się z tym wszyscy, ale przede wszystkim służby odpowiedzialne za usuwanie śniegu. Odśnieżanie i posypywanie ulic i chodników było nie tylko pracochłonne, ale również słono kosztowało.

– W styczniu na zimowe utrzymanie dróg wydaliśmy około 450 tys. zł – mówi Jerzy Irsak, prezes miejskiej spółki Pegimek, która odpowiada za zimowe utrzymanie miejskich terenów. – Luty był pod tym względem bardzo podobny. Łącznie, te dwa miesiące kosztowały nas około 900 tys. zł. W sumie pracowało 7 pojazdów: 4 ciężkie – dwa traktory i dwa volva oraz 3 mniejsze – Holder i dwa traktorki. Odśnieżanie w najbardziej trudnych momentach kosztowało 30 tys. zł za dzień. Wówczas maszyny jeździły niemal non stop. Wiele pochłonęło również zakup soli. Jedna wywrotka kosztuje ok. 7 tys. zł, a były dni, że zużywano np. aż półtorej wywrotki – dodaje prezes.

Na tym, niestety, koszty się nie kończą. – Jeżeli zima jest ciężka, to i sprzątanie pozimowe jest kosztowniejsze. Piach, który trafił na ulice musi teraz zostać zabrany i przekazany do utylizacji, a to nie jest tanie. Tona kosztuje kilkaset złotych. Nie dość, że zapłaciliśmy dużo za piach, to teraz dostajemy rykoszetem i zapłacimy więcej za jego uprzątnięcie – mówi J. Irsak. (w)

 

News will be here