Żwir i dół zamiast zatoki

Jest niebezpiecznie. Ostatnio omal mnie nie przejechał tir – mówi chełmianin, który co dzień z duszą na ramieniu czeka na autobus przy remontowanym odcinku DK 12. Sposób zabezpieczenia zatoki przez Budimex pozostawia wiele do życzenia.

O interwencję w sprawie przystanku przy alei Przyjaźni poprosił nas na początku ubiegłego tygodnia jeden z czytelników. Mężczyzna każdego dnia dojeżdża do pracy w tamtej okolicy komunikacją miejską. Co dzień jednak czuje się niepewnie, czekając na autobus przy remontowanym odcinku drogi krajowej.

– Czy nie mogą czymś wysypać tego dołu, wyrównać? – pyta. – Tam jest niebezpiecznie. Ostatnio omal mnie nie przejechał tir, musiałem uciekać.

Faktycznie, z jednej strony alei przystanek – mówiąc wprost – wygląda na wyłączony z użytkowania. Zatoka jest niezabezpieczona, ażeby wejść do autobusu, ludzie muszą pokonać wysoki krawężnik i przebrnąć przez piach i żwir. Nie jest to ani komfortowe, ani bezpieczne. Dlatego poprosiliśmy miasto o ingerencję, a na dowód przesłaliśmy do urzędu zdjęcie obrazujące fuszerkę Budimexu. W odpowiedzi na to kierownik budowy stwierdził, że… „perspektywa zdjęcia zatoki nieco zniekształca rzeczywisty obraz”.

– Wykonawca informuje, że niecka zatoki autobusowej została wypełniona kruszywem do wysokości istniejącej nawierzchni jezdni, a z krawężnika kamiennego wykonane zostało zejście z peronu przystankowego tak, żeby była możliwość bezpiecznego dojścia bezpośrednio do nadjeżdżającego autobusu – przekazał Damian Zieliński z Gabinetu Prezydenta Miasta Chełm.

Choć zdaniem ekipy remontowej wszystko było w porządku, „dla podniesienia komfortu użytkowników” przystanek został osłonięty siatkami, a kruszywo w zatoce uzupełnione. W piątek dostaliśmy zdjęcie zabezpieczonego na nowo przystanku. A nie można było tak od razu? (pc)

News will be here