Ordynator i pozostałych sześciu lekarzy oddziału anestezjologii i intensywnej terapii krasnostawskiego szpitala złożyli wypowiedzenia. Trwa gorączkowe poszukiwanie rozwiązania problemu, a ten jest poważny. Bez specjalistów od znieczulania nie sposób wykonywać operacji i nie może funkcjonować szpitalny oddział ratunkowy.
Sytuacja jest na tyle poważna, że dzień po tym, jak wszyscy pracujący na oddziale lekarze złożyli wypowiedzenia, zebrał się w tej sprawie zarząd krasnostawskiego powiatu. Andrzej Jarzębowski, dyrektor szpitala, poinformował na spotkaniu, że lekarze-anestezjolodzy chcą odejść z pracy, bo jest ich na oddziale za mało, są przeciążeni, alarmują, że jest problem z obsadzeniem dyżurów czy zabezpieczeń znieczuleń.
Wysunęli też postulaty zwiększenia stawki za godzinę dyżuru. Nieoficjalnie udało się nam ustalić, że na pełny etat w SP ZOZ zatrudniona jest jedynie ordynator oddziału, która osiągnęła już wiek emerytalny, a także dwóch lekarzy (jeden Polak i jeden Ukrainiec, reszta lekarzy przyjeżdża do Krasnegostawu jedynie na dyżury). Dyrektor Jarzębowski miał się już spotkać z załogą oddziału, ale do porozumienia nie doszło. Jednemu z lekarzy zaproponował stanowisko ordynatora, ten go jednak nie przyjął.
– Trwają rozmowy z lekarzami pracującymi na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii mające na celu wyjaśnienie poruszanych przez grupę zawodową lekarzy tematów dotyczących samego funkcjonowania oddziału – powiedziała nam w miniony piątek Katarzyna Bojarska, pełnomocnik dyrektora ds. wizerunku w szpitalu w Krasnymstawie. – We wskazanych powyżej tematach ostateczne rozstrzygnięcia jeszcze nie zapadły – dodaje.
Nieoficjalnie udało się nam dowiedzieć, że anestezjolodzy czas na dogadanie się z dyrekcją SP ZOZ dali sobie do końca tego roku. Na razie pracują więc normalnie. (kg)