Bomba ekologiczna w Syczynie

We wsi pod Wierzbicą działała nielegalna stacja demontażu pojazdów, która miała stanowić źródło zagrożenia środowiska naturalnego. Interes zamknęła policja razem z inspekcją WIOŚ, a prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

W listopadzie ub.r. policjanci z chełmskiej komendy ustalili, że na terenie posesji mieszkańca Syczyna (gmina Wierzbica) znajduje się pochodzące z przestępstwa audi. Gdy zajechali na miejsce, okazało się, że poszukiwany przez nich samochód został już częściowo rozebrany. Właściciel posesji, który miał kupić przywłaszczone auto, usłyszał zarzut paserstwa. Teraz – kilka miesięcy po tamtej sprawie – policjanci z chełmskiej komendy znów zapukali do mężczyzny. Tym razem jednak funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą ustalili, że na jego posesji działa niezarejestrowana stacja demontażu pojazdów. Właściciel interesu miał pozbywać się odpadów kosztem środowiska naturalnego.

– Nieraz opony palił – potwierdzają mieszkańcy gminy, których wcale nie dziwi, że pod koniec marca policjanci i inspektorzy z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska zrobili nalot na posesję w Syczynie.

Kierownictwo chełmskiej jednostki WIOŚ nie chce się wypowiadać na temat postępowania, które dopiero ruszyło z kopyta. Jak jednak ustaliliśmy, właściciel nielegalnej stacji nie usłyszał jeszcze zarzutów. Prokuratura Rejonowa w Chełmie wszczęła w ubiegłym tygodniu postępowanie w kierunku art. 183 kodeksu karnego, tj. postępowanie z odpadami w sposób, który mógł zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym. Policjanci zabezpieczyli materiał dowodowy. Trwa ustalanie szczegółów, m.in. gdzie dokładnie właściciel wylewał płyny eksploatacyjne z rozbieranych aut. (pc)

News will be here