Był ojcem drużyny i jej dobrym duchem

Roman Szczuka urodził się w 1938 r. w Lublinie. Z koszykarską Lublinianką związany był od 1954 r. przez ponad 25 lat. W 1957 r. przebojem wszedł do zespołu seniorów WKS Lublinianka i miał duży wkład w awans drużyny lubelskiej do II ligi, trenowanej wówczas przez Ryszarda Kistera. Po spadku z II ligi w sezonie 1957/58 i rocznej kwarantannie w III lidze, w kwietniu 1959 r. koszykarze Lublinianki ponownie awansowali do II ligi, tym razem pod wodzą trenera Stanisława Dzierżaka, przy czym Roman Szczuka był jednym z głównych autorów tego sukcesu. W II ligowym zespole WKS „Lublinianka” występował jeszcze w kolejnym sezonie 1959/1960 należąc do podstawowych zawodników lubelskiej drużyny. W latach 1960-1964, w związku z podjęciem studiów w Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu był zawodnikiem AZS Wrocław. Po powrocie do Lublina od 1964 roku nieprzerwanie reprezentował barwy WKS Lublinianka , aż do 1970 roku. W tym ostatnim okresie walnie przyczynił się do awansu Lublinianki do I ligi w 1966 roku, a potem przez kolejnych kilka lat był jednym z podstawowych zawodników zespołu pierwszoligowego.

Nie żyje Roman Szczuka, były znakomity koszykarz Lublinianki, który z lubelską drużyną w 1966 roku wywalczył awans do I ligi, a dwa lata później z zespołem zdobył tytułu mistrzów Wojska Polskiego. Czynnym zawodnikiem klubu z  Wieniawy był od 1954  do 1970 roku, z przerwą w okresie 1960 – 1964 r. na studia w AWF we Wrocławiu. Zmarł 20 września, w wieku 84 lat.


Roman Szczuka do koszykówki trafił stosunkowo późno, bo w wieku 17 lat, będąc uczniem Liceum Ogólnokształcącego im. J. Zamojskiego w Lublinie.

– Pasją do sportu zarazili mnie moi nauczyciele wychowania fizycznego Aleksander Strycharzewski i Stefan Zawadzki, przy czym koszykówka i siatkówka były priorytetowymi dyscyplinami sportu w tej szkole – Roman Szczuka jeszcze nie tak dawno opowiadał o początkach swojej przygody z basketem Januszowi Narkiewiczowi i Maciejowi Powale-Niedźwieckiemu, autorom klubowej monografii „Koszykówka w „Lubliniance” 1944-1981”, która ukazała się w ubiegłym roku. – W 1954 roku zacząłem uczęszczać na regularne treningi do klubu sportowego Spójnia Lublin i początkowo uczestniczyłem w treningach obydwu sekcji.

Zajęcia odbywały się w Sali Garnizonowego Klubu Oficerskiego. Przychodziłem na godz. 17 na trening siatkówki do trenera Kazimierza Wójtowicza, a potem o 19 uczestniczyłem w treningach koszykówki, prowadzonych przez Zdzisława Niedzielę. Po dwóch miesiącach wybrałem jednak koszykówkę i do dziś nie żałuję tej decyzji. Abstrahując od zmian organizacyjnych i nazwy klubu byłem czynnym zawodnikiem Lublinianki od 1954  do 1970 roku, z przerwą w okresie 1960-1964 r. na studia w AWF we Wrocławiu. Za swoje największe sukcesy, jako zawodnika, uważam dwukrotny awans  z zespołem Lublinianki do II ligi w 1957 i 1959 roku, zdobycie z zespołem tytułu mistrza Wojska Polskiego w 1968 roku, ale przede wszystkim awans do I ligi w 1966 roku.  Do dziś pamiętam turniej finałowy rozgrywany w Rzeszowie. Opiekunem naszej drużyny był wówczas dr Stanisław Dzierżak, którego uważam za najlepszego trenera i twórcę wielkich sukcesów Lublinianki  w latach 60-tych.

Decydujący mecz o awansie wygraliśmy z faworyzowanym Górnikiem Wałbrzych, przy czym wyszliśmy na prowadzenie dopiero w ostatnich minutach spotkania. W naszym zespole występowali wtedy m.in. Waldemar Kozak, Andrzej Kasprzak, Jerzy Plebanek i Władysław Brzozowski, a więc chłopcy, którzy rok wcześniej zdobyli mistrzostwo Polski juniorów, a mnie przypadła w udziale bardzo ważna rola rozgrywającego i myślę, że z funkcji tej wywiązałem się w 100%. Pamiętam, że zmęczenie po meczu było tak duże, że ból nóg nie pozwalał na normalne wejście po schodach do pokoju hotelowego,  wchodziłem więc tyłem, co wzbudzało duże zdziwienie i uśmiechy mieszkańców hotelu. Jako ciekawostkę mogę podać także, iż na ten turniej pojechaliśmy wojskowym samochodem ciężarowym, co jak się okazało nie przeszkodziło nam w awansie.

Dzisiaj mimo upływu czasu chciałbym powiedzieć, że w Lubliniance będąc zarówno zawodnikiem, jak i trenerem, spędziłem wiele wspaniałych lat, przeżyłem wiele ciekawych przygód, poznałem wielu wspaniałych ludzi. Z wielkim żalem przyjąłem więc decyzję o likwidacji tego ”mojego”  klubu i sekcji koszykówki w 1981 roku. Na zawsze pozostaje jednak piękna historia – Roman Szczuka wspominał na łamach książki, która ukazała się na stulecie lubelskiego klubu.

Będąc czynnym zawodnikiem WKS „Lublinianka”  R. Szczuka rozpoczął w 1966 roku pracę trenerską, szkoląc przyszłych adeptów koszykówki w tym klubie. Pracował równocześnie jako nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 29, a jego wychowankowie występowali wówczas w barwach wielu lubelskich klubów, w tym m.in. w Lubliniance i Spójni Lublin.  W 1973 roku podjął pracę w charakterze nauczyciela akademickiego w Studium Wychowania Fizycznego Akademii Rolniczej w Lublinie, gdzie pracował do 1999 roku,  pełniąc m.in. przez wiele lat funkcję zastępcy kierownika tej jednostki. Na początku lat 80-tych był także trenerem grup młodzieżowych w Klubie Środowiskowym AZS Lublin.

Ceremonia pogrzebowa Śp. Romana Szczuki odbędzie się przy grobie na cmentarzu przy ul. Unickiej (sektor 6 rząd 3 D) dzisiaj (26 września) o godzinie 9.

Romana Szczukę wspomina Janusz Narkiewicz, były zawodnik i trener, współautor monografii koszykarskiej Lublinianki

Nie tylko bardzo dobry nauczyciel podstaw koszykówki, ale także prawdziwy wychowawca młodzieży

– To „prawdziwa historia” sekcji koszykówki w WKS Lublinianka. – Romana Szczukę wspomina Janusz Narkiewicz, były zawodnik i trener, współautor monografii koszykarskiej Lublinianki – W latach 1955-1960 był czołowym zawodnikiem zespołu walczącego o II–ligę i grającego w tej lidze, zaś w latach 1964-1970 wniósł duży wkład w awans drużyny lubelskiej do I ligi i z powodzeniem występował w tym zespole przez kilka sezonów. Równocześnie jako trener szkolił przez kilka lat młodych adeptów koszykówki w tym klubie W szczytowym okresie swojej kariery koszykarskiej, za które uważam lata 1966-1969 Roman Szczuka należał do wyróżniających sie zawodników I-ligowego zespołu Lublinianki.

Drużyna była wówczas jednym z najmłodszych zespołów ligi, a Romanowi przypadła bardzo ważna rola kapitana i osoby tworzącej dobrą atmosferę w drużynie, zarówno na parkiecie, jak i poza nim. Do dziś wielu byłych jego kolegów (m.in. Bogdan Lecyk i Marek Niemiec) wspomina go jako tzw. „dobrego ducha drużyny” czy „ojca drużyny” i wspaniałego kolegę, chociaż starszego o ok. 10 lat. Osobiście prowadząc arkusz obserwacji podczas meczów w Lublinie miałem okazję odnotować wiele doskonałych występów Romana Szczuki na lubelskim parkiecie. Przypominam sobie m.in. ligowy mecz z Resovią w pawilonie klubowym na Wieniawie, kiedy zdobył ponad 20 pkt i należał do najlepszych zawodników tego spotkania. Myślę, że w końcowym okresie kariery zawodniczej był trochę niedoceniany przez trenera i nie spędzał zbyt wiele czasu na boisku, co wynikało nie tylko ze sposobu gry zespołu (stosowania agresywnych form obrony).

Roman Szczuka był obok dr. Stanisława Dzierżaka także jednym z moich pierwszych trenerów w WKS Lublinianka. Pamiętam swój pierwszy obóz sportowy we Włodawie w 1967 roku i prowadzone przez niego treningi. Mieszkaliśmy w jednostce wojskowej. Spaliśmy w salach bez drzwi na piętrowych łóżkach, a jedzenie typowo wojskowe odbiegało od powszechnie obowiązujących nawet wtedy standardów. Dodatkowo większość treningów odbywała się na terenie objętym „zakazem wstępu” na łąkach nad Bugiem, więc często znajdowaliśmy się „pod opieką” radzieckich pograniczników. Gdyby nie Pan Roman, który potrafił nie tylko organizować ciekawe treningi, ale także, wprowadzić doskonałą atmosferę pewnie nie przetrwalibyśmy tam tych dwóch tygodni.

Mogę z pewnością stwierdzić, że trener Roman Szczuka był nie tylko bardzo dobrym nauczycielem podstaw koszykówki, ale także prawdziwym wychowawcą młodzieży i co istotne, bardzo lubianym przez swoich podopiecznych, o czym miałem okazję przekonać się zarówno w czasie treningów pod jego okiem, jak również obserwując efekty jego pracy w SP nr 29, czy z młodzieżą w Klubie Środowiskowym AZS Lublin.

News will be here