Co nas czeka po omikronie?

Piąta fala pandemii opada, systematycznie zmniejsza się liczba zakażeń, a także liczba pacjentów z Covid-19w szpitalach. Czy faktycznie, jak zapowiada minister zdrowia Adam Niedzielski, mamy do czynienia z początkiem, definitywnego końca pandemii? M.in. na te pytanie, odpowiada w najnowszym komentarzu, udostępnionym przez UMCS w ramach cyklu „Okiem eksperta”, prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska, zastępca dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.


Jaki jest omikron? Czy wraz z tym wariantem skończy się pandemia koronawirusa?

Omikron pojawił się „znikąd” i szalenie szybko się rozprzestrzenił. Zidentyfikowano go w listopadzie roku 2021, ledwie cztery miesiące temu, a w skali świata doprowadził do ok. 3 milionów zakażeń dziennie. To rodzi pytanie: co dalej? W Republice Południowej Afryki i Wielkiej Brytanii gwałtowny spadek liczby zakażeń omikronem wzbudził nadzieję, że po zimowym wzroście nastąpi spokój wiosną. Zwiększona odporność populacji uzyskana wskutek szczepień, ale i tornada infekcji sprawia, że w następnym etapie pandemii wirus „będzie w odwrocie”, może obezwładniony, lecz niepokonany. Niektórzy twierdzą, że to ostatnia taka fala, ja jednak jestem bardziej ostrożna. Następstwem omikronu może być mozaika różnych zdarzeń. Już pojawiła się siostrzana, „ukryta” odmiana – omikron BA.2, obserwowana w Danii, Filipinach i Indiach. Oznacza to, że nie można obecnie z całą pewnością przewidzieć kierunku rozwoju pandemii.

Czy ten wirus de facto tak bardzo różni się od innych jego odmian?

Patrząc na poprzednie warianty można powiedzieć, że omikron jest przełomowy – z naukowego punktu widzenia jednocześnie zaskakujący i niepokojący. Żaden z innych dotychczasowym wariantów nie posiadał tak wielu mutacji: łącznie ponad 50, z czego 32 w samym białku kolca, czyli ok. 3 razy więcej niż w poprzednich wersjach. Oznacza, że ten wirus jest bardziej elastyczny niż większość naukowców się spodziewała, co niepokoi. Zakładano, że wirus nie mógłby mieć zbyt wielu mutacji, ponieważ mogłoby to rzutować na jego zdolność do rozpoznawania komórek. Można jednak mówić, że jakoś mu się to udało i w dalszym ciągu pozostał funkcjonalny. Wirus i w przyszłości może przejść podobną zmianę.

Czy łagodniejsze objawy będące skutkiem omikronu oznaczają, że przyszłe warianty będą mniej dotkliwe?

Statystycznie rzecz ujmując, wydaje się, że omikron prowadzi do śmierci z mniejszym prawdopodobieństwem niż poprzednio dominujący wariant delta. Jednak ryzyko jest nadal realne, biorąc pod uwagę skalę rozprzestrzeniania się wirusa. Naukowcy wciąż próbują ustalić, czy omikron rzeczywiście powoduje łagodniejszą chorobę, czy po prostu wydaje się łagodniejszy. Po prostu choruje coraz więcej ludzi zaszczepionych i w dużej mierze szczepionka chroni ich przed ciężkimi objawami, co zresztą jest doskonałą wiadomością. Chociaż mniej śmiertelny niż delta, wariant omikron jest nadal mniej więcej tak samo zabójczy jak oryginalny wirus dzikiego typu.

Panuje też pogląd, że wirusy nieuchronnie ewoluują by stać się mniej śmiertelnymi dla swoich nosicieli. Tak się stało z przeziębieniowymi koronawirusami, lecz są znane też odwrotne przykłady. Rotawirusy, które każdego roku zabijają nawet 200 tys. dzieci na całym świecie z powodu biegunki, ewoluowały w kierunku bardziej zjadliwych. Próbka wirusa ospy prawdziwej – jeszcze z epoki Wikingów zbadana w 2020 r. sugeruje, że wirus, który w XX w. zabijał 30 proc. zakażonych ludzi kiedyś powodował łagodniejszy przebieg choroby.

Groźba pojawienia się bardziej śmiercionośnego i bardziej transmisyjnego wariantu jest czymś więcej niż tylko teorią. Niektóre mutacje uczyniły sam wariant delta bardziej niebezpiecznym, a nie są jeszcze przenoszone przez omikron. Z drugiej strony zdolność szczepionek do stawienia czoła ciężkiej chorobie Covid-19 powodowanej przez różne warianty koronawirusa jest bardzo optymistyczna – również w perspektywie przyszłych odmian tego patogenu.

Czy ludzkość nabędzie odporność po omikronie?

Jest na to szansa, lecz ta odporność nie będzie trwać zawsze. Ogromna ilość infekcji wywołanych przez omikron prawdopodobnie pozostawi po sobie jakiś rodzaj wzmożonej odporności na koronawirus. Jednak wiemy już z dotychczasowych doświadczeń, że będą potrzebne kolejne szczepionki bo pojawią się kolejne zakażenia. Wirus SARS-CoV-2 już nas nie opuści.

A kwestia rezerwuaru koronawirusa? Czy będzie on występować tylko u ludzi?

Raczej nie. Receptor, do którego przyłącza się wirus (ACE2), jest bardzo konserwatywny, popularny wśród kręgowców. Z tego powodu wiele gatunków zwierząt może być potencjalnymi gospodarzami. Do tej pory ustalono, że SARS-CoV-2 infekuje norki, koty, jelenie, również naczelne, u których mógłby dalej ewoluować i ewentualnie przenosić się na ludzi. Na dłuższą metę połączenie ogólnoświatowych szczepień i odporności poinfekcyjnej powinno po jakimś czasie doprowadzić do ostatniej fali pandemii.

Czy w tym roku, to byłby scenariusz optymistyczny. W przypadku innych koronawirusów, wywołujących np. przeziębienie, nowe odmiany pojawiają się zwykle co trzy, pięć lat. Miejmy nadzieję, że SARS-CoV-2 wyewoluuje w tym słabszym kierunku, choć taka adaptacja może potrwać wiele lat.

Oprac. Marek Rybołowicz

Prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska – wirusolog i immunolog, jest członkiem Polskiego Towarzystwa Immunologii Doświadczalnej i Klinicznej oraz Lubelskiego Towarzystwa Naukowego. Od 2019 r. pełni funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych UMCS. Za badania nad antygenem malarii jako potencjalnym składnikiem szczepionki zdobyła nagrodę naukową „Maria Curie Prize” oraz III miejsce w kat. „Naukowe odkrycie roku” w plebiscycie National Geographic Traveler. Obecnie przedmiotem jej badań są choroby nieinfekcyjne, w tym mechanizmy wywoływania alergii przez grzyby fitopatogenne. Profesor na swojej witrynie internetowej FB umiejętnie popularyzuje wiedzę z zakresu wirusologii, immunologii i wakcynologii. Jest też bohaterką wywiadów, uczestniczką debat merytorycznych i komentatorką bieżących wydarzeń w przebiegu pandemii. MR

News will be here