Czarne chmury nad szpitalem

Wokół włodawskiego szpitala toczy się polityczna walka, której celem jest przejęcie przez PiS władzy w powiecie w wiosennych wyborach samorządowych. Dyrekcja placówki i starosta są atakowani w Internecie i rządowej telewizji. Ostatnio do tego grona dołączył również lewicowy burmistrz. Wszystkich łączy jedna rzecz: niechęć do obecnej dyrektorki. Nikt jednak nie ma konkretnego pomysłu na to, jak wyciągnąć szpital z długów.

O sprawie włodawskiego szpitala zrobiło się głośno po zawieszeniu oddziału dziecięcego. Nastąpiło to w wyniku choroby ordynator tego oddziału i braku możliwości znalezienia jej zastępcy. Początkowo społeczny gniew przybrał formę „zawłaszczenia” problemu przez PiS: partię, która ma chęć objąć rządy w starostwie po wyborach samorządowych. Jaskrawym tego przykładem było spotkanie zorganizowane we wtorek (7 listopada) w ratuszu przez posłankę PiS Annę Dąbrowską-Banaszek z pracownikami SPZOZ.

Co absurdalne, na spotkanie nie zaproszono dyrekcji szpitala, a to właśnie do niej było tam najwięcej pytań i pretensji. Nie zaproszono także nikogo z władz powiatu, ale już radnych PiS i owszem. Ponadto samo miejsce spotkania – urząd miejski – świadczy też o tym, że lewicowy burmistrz traktuje bardzo poważnie obecną koalicję z PiS-em. Z kolei na środę (15 listopada) zwołano w trybie nagłym posiedzenie Rady Społecznej SPZOZ we Włodawie. Zaproszono na nie także Annę Dąbrowską-Banaszek, co u wielu wzbudziło zdziwienie i niesmak.

– To jest jawny przykład na to, jak upolityczniono tę sprawę – mówi jeden z członków rady społecznej. – Tu już bynajmniej nie chodzi o troskę o szpital, lecz o rozgrywkę o władzę. Problemy szpitala stają się jedynie trampoliną dla sięgnięcia przez PiS po rządy w powiecie.

Nie milknie też aspekt społeczny politycznej rozgrywki. Po zakończonej akcji „znicz” pod starostwem i szpitalem pojawiła się od czwartku (9 listopada) petycja. Podpisują się pod nią niektórzy mieszkańcy. Oto jej treść: „My, mieszkańcy powiatu włodawskiego, z ogromnym niepokojem obserwujemy sytuację włodawskiego szpitala. Z trwogą spoglądamy w przyszłość. Szpital, w którym każdy z nas mógł znaleźć pomoc, dziś chyli się ku upadkowi. Miejsce, gdzie wielu pacjentom uratowano życie i wielu mieszkańców powiatu włodawskiego przyszło na świat, traci ważną oś funkcjonowania.

W wyniku złych decyzji dyrekcji szpitala, tj. po zamknięciu Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, Oddziału Dziecięcego oraz zaprzestaniu świadczenia usług z zakresu położnictwa, motto szpitala „Dobro pacjenta najwyższym prawem” stało się martwym zapisem i pusto brzmiącym sloganem. Brak działań ze strony Zarządu Powiatu jest natomiast niezrozumiały i nieakceptowalny przez społeczeństwo.

W trosce o dostęp do podstawowych usług medycznych dla osób wymagających szczególnej opieki medycznej – osób w stanach zagrożenia życia, kobiet w ciąży oraz dzieci – żądamy natychmiastowego przywrócenia funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, Oddziału Dziecięcego, świadczenia usług z zakresu położnictwa na Oddziale Położniczo – Ginekologicznym. Domagamy się także odwołania osoby odpowiedzialnej za złe zarządzanie szpitalem – dyrektor SP ZOZ we Włodawie”.

Co ciekawe, w petycji nie ma ani zdania o przyczynach obecnego stanu rzeczy, czyli o niedofinansowaniu szpitala przez Narodowy Fundusz Zdrowia oraz chronicznym braku lekarzy. Nie wspomniano też o tym, że bardzo wiele szpitali powiatowych boryka się z podobnymi problemami, zaś zadłużenie lecznic przybrało już charakter lawinowy i katastrofalny.

– To prawda, że sytuacja finansowa SPZOZ we Włodawie należy do trudnych i skomplikowanych – mówi starosta Andrzej Romańczuk. – Zadłużenie jednostki przekroczyło roczny kontrakt. Jednak przyczyną tego stanu rzeczy nie jest niewłaściwe zarządzanie szpitalem, jak próbują wmówić opinii publicznej inicjatorzy akcji szkalującej, lecz ogólnopolski niewydolny system opieki zdrowotnej, powodujący ustawiczne niedofinansowanie świadczeń wykonywanych przez ten podmiot. Warto wspomnieć, że wprowadzone w ostatnim czasie odgórne przepisy powodują, że szpital nie ma szans nadążyć z wydatkami na wynagrodzenia.

Zatem głównym problemem jest zmiana zasad rozliczenia świadczeń opieki zdrowotnej, zbyt małe zwiększenie kontraktu, zbyt mała wycena świadczeń, która jest nieadekwatna do małego szpitala. Dodatkowo inflacja oraz koszty podwyżek ustawowych powodują rosnące zadłużenie. Do tego wszystkiego dokłada się ustawiczny brak lekarzy, w tym szczególnie pediatrów. Pragnę nadmienić, że zarówno dyrekcja szpitala, jak i władze powiatu czynią wszystkie starania, by sytuacja SPZOZ we Włodawie nie tylko nie zmuszała do zamykania, czy zawieszania oddziałów, ale aby stabilizacja i rozwój tej placówki był stały i zapewniał bezpieczeństwo zdrowotne naszych mieszkańców – tłumaczy starosta.

Bicie piany przed kamerami

Ale jego wyjaśnienia nijak nie trafiają do organizatorów protestu, którzy w środę (15 listopada) zaprosili do Włodawy Telewizję Lublin. Przed kamerami, zamiast niezadowolonych z zarządzania szpitalem pracowników, pojawiła się niewielka grupka głównie starszych mieszkańców miasta. Wiele z tych twarzy pojawiało się w trakcie kampanii wyborczej przy każdej okazji, gdy politycy PiS przyjeżdżali się promować do Włodawy. Przewodzili wiceburmistrz Wiesław Holaczuk, radny powiatowy Mariusz Zańko oraz radny z gminy Hańsk Adam Szelągowski.

Ramię w ramię z nimi stał również burmistrz Wiesław Muszyński. Władze powiatowe i szpitalne reprezentowali starosta Andrzej Romańczuk, członek zarządu Adam Panasiuk, przewodniczący rady społecznej szpitala Janusz Kloc oraz dyrektor SP ZOZ Teresa Szpilewicz. Ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich był fakt, że nikt z oponentów nie atakował dyrekcji za zadłużenie szpitala. Zaczęło się od postulatu przywrócenia oddziału dziecięcego, a skończyło na tym, że zarówno radni PiS jak i obydwaj burmistrzowie domagali się jednego: głowy Teresy Szpilewicz, która według nich jest arogancka i nie potrafi dogadać się z załogą.

– Szkoda, że nikt nie pomyślał o tym, że mimo tych wszystkich trudności i kłód rzucanych pod nogi utrzymujemy poziom leczenia i nie zwalniamy ludzi, a jesteśmy największym pracodawcą we Włodawie – mówiła dyrektorka. – Oczywiście jest to okupione coraz większym zadłużeniem, ale pojawiła się nadzieja na lepsze w postaci zapisu w umowie koalicyjnej, która zakłada m.in. oddłużanie szpitali powiatowych i wprowadzenie nowych zasad rozliczania z NFZ, więc teraz robimy wszystko, by przetrwać ten trudny czas – tłumaczyła Szpilewicz.

To nie przekonało radnego Mariusza Zańki, który mówił tak: – Zamknięcie oddziału dziecięcego nie wynika z finansów, a z winy dyrekcji, która nie zabezpieczyła lekarzy na zastępstwo. Do tego dochodzi bardzo zła atmosfera, brak konsultacji z załogą. Dzwonią do mnie lekarze, żeby coś zrobić, dlatego chcemy zmiany na stanowisku kierowniczym, bo pani dyrektor nie ma pomysłów i nowych rozwiązań na dalsze prowadzenie szpitala – argumentował sekretarz gminy Kodeń. W podobnym tonie wypowiadali się i burmistrz, i jego zastępca. Pojawiły się też głosy z „publiczności”.

Znamienny był szczególnie jeden z nich. Otóż starsza pani przyznała, że zbierała podpisy pod petycją o usunięciu dyrektorki, ale ona sama nie zna sytuacji w szpitalu. Z rozbrajającą szczerością przyznała, że słyszała o tym jedynie od osób trzecich. – Ludzie mówią, że to wszystko jej wina, dlatego się w to włączyłam – stwierdziła kobieta.

Nagranie skończyło się propozycją W. Muszyńskiego, by spotkać się z wójtami i razem ustalić dalszą linię działania, choć przyznał, że przyszłości szpitala z dyrektor Szpilewicz na czele on sobie nie wyobraża.

Wewnętrzne gierki o władzę

Polityczne układanki prowadzone są również w samym szpitalu. Kontrakt obecnej szefowej lecznicy kończy się pod koniec grudnia, a chrapkę na jej stanowisko ma podobno jeden z najdłużej pracujących w ZP ZOZ lekarzy, który przekonał do swoich racji część załogi i nastawił ją przeciw T. Szpilewicz. Jednak zdecydowana większość personelu staje po stronie obecnej szefowej. Pracownicy szpitala mają dość politycznych rozgrywek, które nie przynoszą niczego dobrego ani dla załogi, ani dla pacjentów.

Dlatego wzięli sprawy w swoje ręce i oni również napisali petycję skierowaną do starosty, rady społecznej i radnych. Czytamy w niej: „W związku z licznymi informacjami, które do nas docierają, dotyczącymi złej sytuacji w Samodzielnym Publicznym Zespole Opieki Zdrowotnej we Włodawie i zarzuty wobec dyrektora Szpitala i jakiegoś hejtu wobec tej osoby, chcieliśmy zakomunikować, że tych niezadowolonych z tego, co się u nas dzieje, jest bardzo mała grupa, która robi bardzo dużo szumu w obronie swoich prywatnych interesów. Pragniemy zainteresować, że dużo większa grupa pracowników SP ZOZ we Włodawie jest zaniepokojona tą sytuacją i jest oburzona, że tak mała grupa osób robi tyle zła dla tego Szpitala. Prosimy o powstrzymanie rozsiewania wrogich informacji i skłócania pracowników.

Chcemy spokojnie pracować, a ta atmosfera nie sprzyja temu. Szpital stał się także tematem politycznych zagrywek. Bardzo prosimy o wstrzymanie tej nagonki i umożliwienie nam pracy bez konfliktów i sporów, bo Szpital we Włodawie jest potrzebny i liczymy na to, że nowy rząd pomoże nam wyjść z przejściowych kłopotów finansowych, z którymi borykają się niemal wszystkie szpitale powiatowe w Polsce. Chcemy przypomnieć i porównać warunki, w jakich pracowaliśmy kiedyś, a jak to wygląda dzisiaj dzięki działaniu tej dyrekcji. Mimo zawieszenia oddziałów w związku z brakami lekarzy, nikt nie został zwolniony, co w poprzednich latach było nagminne. Nam, pracownikom dzisiaj niczego nie brakuje, aby solidnie wykonywać swoją pracę, dawniej brakowało wszystkiego: sprzętu, materiałów opatrunkowych, papieru ksero, sprzętu do sprzątania, rękawic jednorazowych a nawet papieru toaletowego itp. Zarabiamy dzisiaj naprawdę dobrze i stać nas na godne życie, natomiast kiedyś ciężko pracując zarabialiśmy tak marnie, że nie można było utrzymać rodzin.

Oddziały szpitalne dzisiaj są po remontach, aż miło się w nich pracuje, nie tak jak było jeszcze parę lat temu. Przypomnijmy jak wyglądały drogi wewnętrzne w szpitalu, jedne dziury w asfalcie, transport pacjentów na poszczególne oddziały szpitalne był koszmarem. Już zapomnieliśmy o tym? Obecnie stale zwiększamy zakres wykonywanych procedur medycznych, których nigdy u nas nie było, przez co zwiększamy dostępność naszym pacjentom do nowych zakresów takich jak kardiologia, okulistyka, zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy i inne. Dlatego też jesteśmy przeciwni temu, co robi ta mała grupa ludzi, psując wizerunek naszego Szpitala. Pragniemy spokoju i zgody”.

Spokój i zgoda to chyba teraz najlepsze, czego można życzyć wszystkim pracownikom szpitala. Problemy finansowe były w tej placówce od zawsze. Widmo prywatyzacji zaglądało w oczy władzom powiatu jeszcze za kadencji Wiesława Holaczuka w 2014 roku. Obecnie zadłużenie grubo przekracza 35 mln zł, ale przy znacznie wyższym kontrakcie, jest więc duża szansa, że odgórne regulacje sprawią, że nie tylko włodawski, ale wszystkie szpitale powiatowe wyjdą na prostą. (pb)

News will be here