Mieszkańcy Uchańki w gm. Dubienka protestują przeciwko rozbudowie fermy drobiu o kolejnych kilkanaście kurników i straszą sądem. Wójt gminy ma wątpliwości i przedłuża termin wydania decyzji środowiskowej. Formalnie powodem są ścieki z terenu fermy, które StoFarm chce wywozić do oczyszczalni w Dubience, zamiast do Chełma.
– Większość z nas jest absolutnie przeciwna rozbudowie fermy – podkreślają mieszkańcy Uchańki, reprezentowani przez radnego Henryka Hryniuka.
Jak dodają, gros protestujących wobec kolejnym 13 kurnikom zamieszkuje na stałe wieś. – Osoby, które też wniosły protest, a posiadają inny adres zameldowania, uprawiają we wsi pola, prowadzą gospodarki i płacą podatki do gminy – grzmią w odpowiedzi na słowa wójt Krystyna Deniusz-Rosiak, która w rozmowie z „Nowym Tygodniem” stwierdziła, że pod sprzeciwem podpisują się głównie letnicy czy mieszkańcy dużych miast, którzy nawet „nie wiedzą, gdzie leży Dubienka”.
Mieszkańcy domagają się od wójt gminy sprostowania tych słów. – „Abyśmy nie zostali zmuszeni wystąpić przeciwko Pani na drogę sądową” – zapowiadają w liście do Deniusz-Rosiak.
Wójt tymczasem zaczyna mieć wątpliwości co do inwestycji i przedłuża termin wydania decyzji środowiskowej o kolejne dwa miesiące (do 15 kwietnia), czyli już po pierwszej turze wyborów, w której będzie ubiegała się o reelekcję. Jako powód przesunięcia terminu wójt podaje olbrzymie ilości ścieków bytowych z terenu fermy, które firma StoFarm chce wywozić do oczyszczalni w Dubience (ścieki przemysłowe, tj. z mycia kurników, mają trafiać do Chełma). Jak przyznaje wójt, ich oczyszczalnia nie jest w stanie przyjąć takiej ilości, a z wcześniejszych rozmów z przedstawicielami spółki wynikało, że wszystkie ścieki będą odprowadzane do chełmskiej oczyszczalni. (pc)