Dzwonienie na Berdyczów…

zdjęcie ilustarcyjne

– Dzwonię, dzwonię i ciągle jestem szósty w kolejce – denerwował się pan Stanisław, który w ubiegłą środę bezskutecznie próbował dodzwonić się do jednej z chełmskich przychodni. To kolejna taka skarga, jaką odebraliśmy w redakcji, bo problem nieodbierania telefonów w rejestracji dotyczy wielu przychodni – i publicznych, i niepublicznych.

Przełom stycznia i lutego to okres wielu infekcji, co potwierdzają kolejki do lekarzy rodzinnych i pediatrów. Nasz Czytelnik w minioną środę próbował zapisać się na wizytę do jednej z niepublicznych przychodni. Jak opowiada, „wisiał” na linii kilkadziesiąt minut, a mimo to nie udało mu się dodzwonić.

– Automat ciągle powtarzał, że jestem szósty w kolejce. Czekałem i czekałem, ale w końcu cierpliwość mi się skończyła. Nie wiem czy to jakaś awaria, czy celowo nikt nie podnosił słuchawki. To zresztą nie był pierwszy raz, kiedy miałem problem z telefonicznym umówieniem wizyty – skarży się chełmianin.

Wczesnym popołudniem zadzwoniliśmy do przychodni, której pan Stanisław jest pacjentem. Dodzwoniliśmy się. Jak usłyszeliśmy, telefon jest sprawny i działa, ale pacjentów, którzy chcą się zapisać jest wielu, więc trzeba swoje odczekać.

– Sezon chorobowy trwa w najlepsze. Pacjenci zgłaszają się z przeróżnymi infekcjami wirusowymi, bólem korzonków i innymi schorzeniami. Bardzo nam przykro, że pacjent nie zarejestrował się tak szybko jak chciał. Prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość i nieoczernianie nas w internecie, co niestety nagminnie się zdarza, bo cały czas odbieramy telefony od pacjentów – zapewniają w przychodni.

I nikt nie twierdzi, że panie na rejestracjach nie są zapracowane, bo w sezonach „chorobowych” faktycznie muszą obsłużyć kolejkę pacjentów, którzy osobiście zgłaszają się do przychodni. Mamy jednak nieodparte wrażenie, że często pacjenci telefoniczni z założenia traktowani są jako ci leniwi, którym nie chce się pofatygować do przychodni więc muszą uzbroić się w cierpliwość. Tyle, że bywa, że taki pacjent po prostu nie jest w stanie pokonać drogi do przychodni i są skazani na kontakt telefoniczny.

Ostatecznie nasz Czytelnik zapisał się na wizytę następnego dnia. Tym razem – jak mówi – czas oczekiwania w telefonicznej kolejce był znacznie krótszy. (w)