Głosowanie nad Nowym Chełmem

Podczas konferencji prasowej w Urzędzie Gminy Chełm padło wiele krytycznych słów o planach przyłączenia ośmiu sąsiadujących sołectw do Chełma, ale też wśród uczestniczących w niej parlamentarzystów i samorządowców byli sami przeciwnicy i sceptycy tej inicjatywy. Wkrótce mieszkańcy gminy Chełm spotkają się na zebraniach wiejskich, na których zagłosują, czy są za, czy przeciw poszerzeniu granic Chełma. – Tylko czy ktoś weźmie to pod uwagę? – pytał rozgoryczony przewodniczący Rady Gminy Chełm.

Władze gminy Chełm nie zwalniają tempa: organizują spotkania, konferencje i robią co mogą, aby utrzymać obecny kształt gminy. 3 października około tysiąc osób zjawiło się nad zalewem w Żółtańcach, aby wyrazić swój sprzeciw wodec planów włączenia w granice administracyjne Chełma części gminy Chełm. Dzień później, w poniedziałek, w Urzędzie Gminy Chełm w Pokrówce zwołano konferencję prasową. Gospodarzami spotkania był Wiesław Kociuba, wójt gminy Chełm i jego zastępca Lucjan Piotrowski, ich najbliżsi współpracownicy, a także Artur Kubacki – przewodniczący Rady Gminy Chełm i jego zastępca Andrzej Oleksiejeuk.

W konferencji uczestniczyli też: Katarzyna Lewandowska – przedstawicielka społecznego ruchu sprzeciwiającego się poszerzeniu granic miasta, senator Józef Zając – prorektor PWSZ w Chełmie, senator Jacek Bury, Ewa Jaszczuk – radna sejmiku województwa lubelskiego z Ruchu Szymona Hołowni „Polska 2050”, Zygmunt Gardziński – wieloletni pracownik i wykładowca akademicki PWSZ w Chełmie, były przewodniczący rady Miasta Chełm, a także Anna Mirzwa – dyrektor Biura Poselskiego Krzysztofa Grabczuka.

W konferencji online uczestniczył też Jerzy Kwiatkowski, wicestarosta chełmski. Na spotkanie zaproszono jeszcze europosła Krzysztofa Hetmana, ale nie przyjechał, bo był w Brukseli (wójt Kociuba tłumaczył, że K. Hetman zapewnił już swoje poparcie „dla sprawy”), a także poseł Joannę Muchę, która ponoć zapowiadała obecność, ale ostatecznie się nie zjawiła. Wójt Kociuba wyliczył jeszcze, kogo na konferencję do urzędu w Pokrówce zaproszono, a kto – jak mówił – na to nie odpowiedział: wicepremier Jacek Sasin, poseł Anna Dąbrowska-Banaszek, poseł Monika Pawłowska, europoseł Beata Mazurek oraz Zdzisław Szwed – członek zarządu województwa lubelskiego.

Zapytany o to, czy na spotkanie zaproszono także Jakuba Banaszka, prezydenta Chełma, wójt Kociuba zaprzeczył. Przyznał jednak, że taka rozmowa jest potrzebna, także z udziałem specjalistów od planistyki, w zespołach roboczych. Wójt Kociuba przybliżył gościom temat uruchomienia procedury poszerzenia granic Chełma o sąsiadujące z nim sołectwa gminy Chełm (Koza-Gotówka, Nowiny, Okszów, Okszów-Kolonia, Pokrówka, Srebrzyszcze i Żółtańce-Kolonia, części obszarów obrębów ewidencyjnych: Weremowice, Żółtańce i Depułtycze Królewskie).

Walka nierówna, sędzia odwraca głowę

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że nasza walka jest nierówna. Sędzia widzi faul, ale odwraca głowę, jest przekupiony. Jeszcze raz apeluję do prezydenta Chełma i Rady Miasta Chełm o refleksje. Jesteśmy sąsiadami. Niech nasi mieszkańcy zdecydują, gdzie chcą mieszkać – podsumował swoje wystąpienie wójt Kociuba.

Wicewójt L. Piotrowski, patrząc na mapę, omawiał, w jaki sposób są zagospodarowane, jakie jest przeznaczenie, jakie są możliwości inwestycyjne poszczególnych części gminy Chełm.

– Po południowej stronie gminy widzimy teren upraw rolnych, bez uzbrojenia, bez zabudowy, a we wniosku czytamy, że tereny, które chce się przyłączyć do miasta, są szczątkowo użytkowane rolniczo – to nieprawda – stwierdził wicewójt Piotrowski. – W drugim kompleksie, za lotniskiem, są ogromne tereny rolne, które rolnicy użytkują od lat i osiągają wysokie plony. Rozmawiałem z właścicielami tych gruntów i oni nie są zainteresowani ich sprzedażą, to źródło ich utrzymania. Poza tym każdy inwestor, który przychodzi do nas i pyta o grunty, zaczyna od tego, jak jest ich klasa bonitacyjna. Tu są grunty wysokich klas – drugiej, trzeciej, a wyłączenie ich z produkcji rolnej oznacza bardzo wysokie opłaty: jednorazowe i roczne.

To zbyt duże obciążanie i inwestorzy nie chcą na takich gruntach prowadzić działalności gospodarczej, przemysłowej. We wniosku czytamy o „miejskim charakterze zabudowy”, ale nie ma takiego zapisu w prawie budowlanym, ani w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym. Grunty mogą być położone na terenie miasta lub gminy, zabudowa może być jednorodzinna, zagrodowa, a tereny mogą być pod usługi, oświatę itd. Na tym obszarze nie ma terenów, które mogłoby zostać zainwestowane pod przemysł czy inną działalność. My widzimy taki teren, który mógłby być na to wykorzystany. To teren bezpośrednio graniczący z miastem, przy byłym lądowisku. Chodzi o 30-40 hektarów gruntu. Ale tu musiałoby zostać zawarte trójstronne porozumienie miedzy właścicielami tych gruntów, miastem i gminą.

Następnie odtworzono nagranie relacjonujące dotychczasowe marsze mieszkańców sprzeciwiających się przyłączeniu części gminy Chełm do miasta, fragmenty Rady Miasta Chełm. Głos zabrali goście. Nie przebierali w słowach.

Przyjść z dobrym alkoholem i się dogadać

Senator J. Zając opowiadał, jak znakomicie współpracowało się władzom chełmskiej PWSZ z wójtem Kociubą i jego zastępcą, gdy w gminie Chełm powstawały uczelniane obiekty (m.in. lotnisko i Centrum Studiów Inżynierskich, które według planów ratusza miałyby przejść w granicach miasta).

– W gminie Chełm wszystko szło błyskawicznie, załatwiane było od ręki, czego nie mogę powiedzieć o współpracy z miastem Chełm – stwierdził senator J. Zając, przytaczając trudności, jakie napotykała uczelnia przy budowie Instytutu Nauk Medycznych. – Starzy ludzie mówią, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi najprawdopodobniej o pieniądze. Wystarczy spojrzeć na stan zadłużenia miasta i gminy. Dla mnie to działanie ma na celu zabezpieczenie budżetu miasta na następny rok. Czy naprawdę dziś trzeba być właścicielem terenu, aby inwestować? Jeśli pan prezydent chciał dokonać jakiś zmian, to powinien wziąć w kieszeń dobry alkohol, umówić się z panami wójtami, grzecznie porozmawiać, poprosić i wszystko dałoby się zrobić. Nie jest to propagowanie metody. Tak czyni się w cywilizowanym świecie.

Nie można jak rozbójnik

Senator Jacek Bury z Ruchu „Polska 2050” też nie krył emocji.

– Zgadzam się z senatorem Zającem, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze – stwierdził J. Bury. – Mam wrażenie, że tu mamy do czynienia z próbą zabrania dóbr, które wypracował ktoś inny, a na które ma się ochotę. To skrajnie nieuczciwe, skrajnie złe, bo trzeba szanować czyjąś pracę. To będzie wstyd dla tego miasta, jeżeli zachowa się w sposób właściwy dla rozbójników.

Poszukiwany, poszukiwana

Z. Gardzińskiemu skojarzyły się sceny kultowej polskiej komedii.

– To rzeczywistość jak z filmu pt. „Poszukiwany, poszukiwana”, gdzie drugoplanowy bohater, który ma zawód „dyrektor”, trafił do biura projektowego i mówi: to tu teraz będą bloki, a ta plamka będzie tutaj, gdzie te bloki. Ta plamka była jeziorem – mówi Z. Gardziński. – Kilka osób usiadło w gabinecie, coś wymyśliło, lekceważąc wszystkich. Możemy to określić mianem chaosu, braku profesjonalizmu, czy wręcz arogancji osób, które to przygotowały. Miasto Chełm ma 35 kilometrów kwadratowych i nagle proponuje się drugi Chełm jako obwarzanek dookoła. Oznacza to, że Chełm nagle będzie miał 75 kilometrów kwadratowych. W jaki sposób utrzymamy ten ogromny obszar? Jak utrzymamy drogi, ulice, skoro teraz nie jesteśmy w stanie obsłużyć 35 kilometrów kwadratowych? Szkoda, że nikt wcześniej nie spojrzał na to fachowym okiem i tego nie zatrzymał.

Ale według Ewy Jaszczuk „na rozmowy nigdy nie jest za późno”. Radna sejmiku województwa lubelskiego stwierdziła, że nie dziwi się oburzeniu i protestom mieszkańców, bo zostali oni zaskoczeni planami przejęcia części gminy. Według niej należało podzielić się tym inicjując spotkanie z włodarzami gminy i jej mieszkańcami.

– Klub Polska 2050 i radni miasta z tego klubu nie wyrazili na chwilę obecną ostatecznej opinii, ponieważ dla nas najważniejsza jest opinia mieszkańców gminy Chełm w tej sprawie – mówiła E. Jaszczuk. – Najpierw musimy ją poznać i musimy więcej wiedzieć o planach prezydenta miasta.

Na razie pokojowo

K. Lewandowska poinformowała, że „mając jednogłośne poparcie mieszkańców” w tej sprawie złożyła do magistratu petycję z kategorycznym żądaniem odstąpienia od poszerzenia granic miasta. Zapowiedziała, że ruch, na czele którego stoi, podejmie jeszcze próbę złożenia petycji do wojewody lubelskiego oraz MSWiA. Zapytana, czy mieszkańcy są gotowi na dalsze akcje protestacyjne, także w Warszawie, nie wykluczała tego.

– Na razie swoją dezaprobatę wyrażamy pokojowo, grzecznie, a wiadomo, jak rolnicy mogą wyjść na ulice, co się wtedy dzieje. Zdarzało im się przyjeżdżać traktorami do Warszawy. Ja nie straszę – mówiła K. Lewandowska.

Z referendum nie zdążą

Na koniec, gdy już słychać było dźwięki trąbek i skandowane przez mieszkańców gromadzących się pod urzędem w Pokrówce hasło „Nie oddamy naszej gminy”, wypowiadał się przewodniczący A. Kubacki. Zapytany o to, w jakiej formie będą prowadzone konsultacje społeczne, stwierdził, że najlepiej byłoby zorganizować referendum. Jednak wiadomo, że czasu na organizację referendum nie wystarczy, bo nie jest to krótkotrwała procedura i ma określony kalendarz. Wójt Kociuba zapowiada jednak, że wkrótce, najprawdopodobniej na przełomie października i listopada, organizowane będą zebrania (aby było sprawniej nie w każdym sołectwie, bo jest ich 40, ale łączone), na których przeprowadzone zostaną konsultacje społeczne. Mieszkańcy dostaną karty, na których będą mogli zaznaczać, czy są „za”, „przeciw”, czy też może wstrzymują się od głosu w sprawie poszerzenia granic Chełma. W konsultacjach będą mogli wziąć mieszkańcy wszystkich sołectw, a nie tylko tych, które planowane są do odłączenia od gminy.

– Czy ktoś jednak weźmie pod uwagę te nasze konsultacje społeczne? – pytał A. Kubacki. – Należy sobie zdać sprawę, że one nie są wiążące. Stajemy się przedmiotami, a nie podmiotami i gdy rozmawiam z ludźmi, to właśnie to ich najbardziej dotyka. Jak nam się odbierze wszelkie wartości, wiarę w prawo i państwo, to co nam zostanie? (mo)

News will be here