Fałszywe profile internetowe, pomówienia, rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji – z tym przez ostatnie tygodnie mierzą się wójt, urzędnicy i niektórzy mieszkańcy gminy Wierzbica. Internet nie gwarantuje anonimowości i bezkarności. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że bardzo łatwo ustalić sprawców pomówień.
– W związku z nasilającymi się atakami na moją osobę, a także działaniami mającymi na celu utrudnianie pracy urzędu poprzez tworzenie fałszywych profili i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, pragnę stanowczo potępić tego rodzaju praktyki. Dezinformacja nie tylko osłabia efektywność pracy urzędu, ale również pochłaniają czas i zasoby, które powinny być poświęcone na realizację zadań na rzecz mieszkańców. Stosowane metody przez pewną „kastę polityczną” w przestrzeni wirtualnej są zaczerpnięte rodem z putinowskiej propagandy. Moim priorytetem jest służba społeczności lokalnej, a wszelkie działania, które mają na celu destabilizację tej pracy, uważamy za szkodliwe – napisała na swoim profilu internetowym wójt Wierzbicy Anna Flisiuk.
Wcześniej wójt ostrzegała, że ktoś podszył się pod jej osobę, założył fałszywy profil i zaprasza internautów do grona znajomych. W jakim celu? Tego nie wiadomo. Ale trudno doszukiwać się dobrych intencji.
– Każdy przypadek pomówienia, hejtu czy celowego wprowadzania opinii publicznej w błąd spotka się ze stanowczą reakcją z mojej stron – zapowiada wójt.
W rozmowie z nami przyznała, że od dłuższego czasu w internecie pojawiały się jakieś nieprawdziwe informacje, szkalujące komentarze pod jej adresem, ale starała się je bagatelizować i przeczekać.
– Miałam nadzieje, że autorom w końcu się to znudzi, ale jak widać nadal ktoś próbuje mieszać. Co ciekawe wszyscy, z którymi rozmawiam mają podobne skojarzenia co do tego, kto może stać za tym internetowym hejtem. Jeśli będzie się nasilał, to w końcu zgłoszę to do odpowiednich organów – zapowiada wójt.
Niedawno pisaliśmy o „rapowej wojnie” w gminie Wierzbica, która toczyła się właśnie w internecie. Ktoś z pomocą sztucznej inteligencji przygotował hiphopowe piosenki na temat sytuacji w gminie. Ta, która pojawiła się jako pierwsza, była ewidentnie wymierzona przeciwko wójt Flisiuk. Z tekstu piosenki można było wywnioskować, że w gminie dzieje się źle, podobnie jak w gminnym sporcie, finanse gminy są w zapaści, gmina tonie w długach a wójt zarabia 20 tys. miesięcznie.
Ale zarzuty z piosenki nie mają odzwierciedlania w rzeczywistości. Autora słów albo poniosło i dla rymów naciągnął fakty, albo celowo chciał wprowadzić w błąd słuchających. Bo sytuacja gminy nie jest katastrofalna i wójt nie zarabia 20 tys. zł.
Być może autorowi przyszła refleksja i obawa przed konsekwencjami, bo niebawem w internecie pojawiła się druga piosenka, tym razem broniąca wójt Flisiuk. Teraz z tekstu wynikało, że jest życzliwa, ludzka, ciężko pracuje i sprząta bałagan po poprzedniczce. Oczywiście nie wiadomo, czy oba utwory przygotowała ta sama osoba, chociaż niektórzy tak właśnie uważają.
Łatwość publikowania wszelakich informacji w internecie rodzi ogromne ryzyko nadużyć i fałszowania rzeczywistości. Może odegrać istotną rolę w wyborach. Może później przeszkadzać w normalnej pracy urzędu. Ale ci, którzy pomawiają i dezinformują, nie są bezkarni. Bo to, że nie podpisują się własnym nazwiskiem pod komentarzami czy profilami, nie oznacza, że są anonimowi. Ustalenie autora wpisów nie jest niczym trudnym dla policji. I były już takie przypadki w naszym powiecie, w których autorzy (jak się okazywało osoby publiczne) musieli się tłumaczyć z internetowych wybryków. A ile się przy tym najedli wstydu, to tylko oni sami wiedzą. (reb)