Godzina „bicia piany”

(28 września) Radni powiatowi na sesji nadzwyczajnej pytali przede wszystkim o stan dróg i stan finansów. Jak zwykle brylował radny Wiesław Holaczuk, któremu praktycznie nic się nie podoba, co się w powiecie teraz dzieje. Mimo tego radni przyjęli wszystkie trzy uchwały finansowe.


Sesja Rady Powiatu we Włodawie odbyła się online, czyli radni siedzieli głównie w domach przed komputerami. W dyskusji nad zmianami w wieloletniej prognozie finansowej na lata 2020-23, jak i ogólnie zmianami w budżecie, mówiono głównie o konieczności remontów dróg. Zaczął jednak Wiesław Holaczuk od żądania, by niektórzy członkowie zarządu przeprosili za to, że kiedyś nie wierzyli, iż pieniądze rządowe, tzw. czeki Morawieckiego, będą realne.

Jednak jakoś nikt nie rwał się do przeprosin. Radny pytał też o drogę w Holeszowie, gdzie niby miały być zjazdy asfaltowe, a będą z kruszywa. W odpowiedzi usłyszał od starosty Andrzeja Romańczuka, że nigdy nie było mowy, że będą to zjazdy asfaltowe, bo ta droga była robiona tak, jak inne, czyli ze zjazdami z kruszywa. Z kolei Piotr Gorgol chciał wiedzieć, czy będzie ścieżka rowerowa Okuninka – Orchówek i pytał o ponad 2-milionowe odszkodowanie powiatu dla ofiary wypadku drogowego sprzed ośmiu lat. Następnie Mirosław Konieczny zaapelował o pilny remont odcinka drogi Wola Uhruska – Potoki, który jest w fatalnym stanie.

Czesław Ignatiuk pytał, czy można zamontować jakieś barierki na drodze w Zaświatyczach w okolicach zbiornika ppoż. i sadzawki. Na koniec spóźniony Mariusz Zańko zapytał o drugą transzę rządowych funduszy na kwotę 1 mld zł, które składa się do 30 września i o to, na jakie inwestycje powiat włodawski złożył fiszkę do tego programu i na jaką kwotę? Starosta odpowiedział, że fiszka obejmuje projekt modernizacji budynku przychodni, w tym przeciekający dach, montaż ogniw fotowoltaicznych na budynkach powiatowych (w tym szkół) i na windę zewnętrzną szpitala. Fiszka opiewa na blisko 6 mln zł.

Choć to była sesja nadzwyczajna, która z reguły trwa kilka minut, tym razem obrady przciągnęły się na ponad godzinę. A to przede wszystkim z powodu wyjątkowej aktywności W. Holaczuka, który m.in. grzmiał, że jest w szoku, widząc stan zadłużenia powiatu – To jest konsekwencja tego, że w latach poprzednich brało się kredyty z odwleczonym terminem płatności. Wcześniej nie spłacało się kredytów, tylko odkładało na później, na kolejne lata – tłumaczył. W tej krytyce może nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to sam Holaczuk był wicestarostą w latach 2006-2010 oraz starostą w latach 2010-14. Zatem jego słowa po części były także samokrytyką. (pk)

News will be here