Hyundai Kona Hybrid 1,6 198 KM

To obecnie jeden z najlepszych kompaktowych SUV-ów, jeśli chodzi o technologię, wygląd, wyposażenie oraz własności jezdne. Można również powiedzieć, że to auto prestiżowe, bo pod maską ma prawdziwy czterocylindrowy silnik. Doskonałe nie jest, ale niewiele do tego brakuje.


Nowa Kona debiutowała w ubiegłym roku. Już poprzedni model była bardzo chwalony zarówno przez dziennikarzy jak i użytkowników. Nie inaczej będzie też z nową wersją koreańskiego crossovera. Najbardziej zdziwił mnie nie wygląd przypominający auta z filmów s-f z lat 90. XX wieku, ale to, jak bardzo ten samochód urósł w porównaniu do poprzednika. Miejsca na pokładzie jest pod dostatkiem, do tego mamy obszerny bagażnik, więc śmiało można powiedzieć, że Kona to teraz rodzinne auto.

Ta wersja została zaprojektowana jako elektryk, stąd z przodu nie znajdziemy grilla ani zwykłych świateł. Zamiast nich jest biegnąca przez całą szerokość świetlną listwę oraz lampy po bokach zderzaka wkomponowane w wielkie plastikowe nadkola. Identyczny zabieg zastosowano z tyłu. Ostre przetłoczenia na drzwiach nadają Konie agresywnego charakteru, całokształt przyciąga oko i na pewno jest oryginalny.

Kabina również wyróżnia się na tle konkurencji. Po pierwsze, kokpit zbudowano z szarych plastików, co rozświetla i ożywia wnętrze. Na desce umieszczono dwa zintegrowane wyświetlacze, z których jeden pełni rolę dawnych zegarów a drugi jest komputerem pokładowym ze wszystkimi jego funkcjami. In plus za to, że Hyundai postawił na manualną obsługę systemu audio oraz klimatyzacji. Przycisków na konsoli centralnej i kierownicy jest dużo, ale są one świetnie opisane i łatwo w nie trafić.

Zupełnie okrągła kierownica bez żadnego logo sprawia trochę tandetne wrażenie, ale za to świetnie leży w dłoniach. Przednie fotele są elektrycznie regulowane, mają też oprócz ogrzewania funkcję wentylacji. Miejsca w kabinie jest bardzo dużo, wsiada się wygodnie, więc nie ma do czego się przyczepić.

Silnik i skrzynia biegów

Konę napędza hybrydowy zestaw złożony z benzynowego silnika o pojemności 1,6 litrów (bez turbo) i silnika elektrycznego. Napęd jest przenoszony na przednią oś za pośrednictwem dwusprzęgłowego automatu. Jak na niemal 200 koni mocy Kona zbyt szybko nie jeździ. Do setki przyspiesza w ok. 11 sekund. Ma za to jeden olbrzymi atut. Wspomniana hybryda pali dokładnie tyle, ile podaje producent. Nam w teście wyszło średnio 6,2 litra na sto kilometrów.

Zawieszenie i komfort jazdy

Jak przystało na rodzinny samochód, Kona rozpieszcza swoich pasażerów. Wnętrze jest świetnie wyciszone, więc przy niższych prędkościach nie da się wyczuć, czy jedziemy na silniku spalinowym czy elektrycznym. Zawieszenie jest zestrojone miękko i świetnie radzi sobie z tłumieniem nawet poprzecznych nierówności. Do tego w tej wersji mamy trzy tryby jazdy: Eco, sport i snow, choć wielkich różnic między nimi nie czuć.

Wyposażenie i cena

Do testu dostaliśmy jedną z topowych odmian o nazwie Executive ze skórzaną tapicerką, podgrzewanymi wszystkimi siedzeniami i wentylowanymi i elektrycznie sterowanymi fotelami z przodu, okno dachowe, 18-calowe koła, adaptacyjny tempomat, mnóstwo elektrycznych wspomagaczy jazdy. Cena? Około 165 tys. zł. W podstawie hybrydową Konę można kupić za ok. 135 tys. zł.

News will be here