Jak to teraz odkręcić?

Regionalna Izba Obrachunkowa już oficjalnie wie o inwestycji starosty chełmskiego w prywatną drogę spółdzielni w Wierzbicy a donos w tej i kilku innych zaskakujących sprawach trafił również do Najwyższej Izby Kontroli. Między radnymi rozeszła się też wieść o nieudolnych próbach „dorabiania” kwitów do wydatku starostwa. Teraz zacznie się kombinowanie i udawanie, że nic się nie stało?

Cicha inwestycja starosty chełmskiego w spółdzielni w Wierzbicy, której wójtem jest jego żona, ma swój dalszy ciąg. O sprawie wie już oficjalnie Regionalna Izba Obrachunkowa. Bo, jak się okazało, nie tylko nasza gazeta zainteresowała się sprawą.

– Dowiedziałem się o niej z doniesień prasowych i relacji wiceprezesa Piotra Prystupy – mówił nam Jacek Grządka, prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej z Lublina. – Mieliśmy też zapytanie ze strony innej gazety. Natomiast nie wpłynęły do nas do tej pory żadne sygnały od innych instytucji czy osób.

RIO działa z zasady w sposób uporządkowany i planowy, przeprowadzając co cztery lata kompleksowe kontrole w samorządach. – Ta w Starostwie Powiatowym w Chełmie wypada dopiero w przyszłym roku – mówi prezes Grządka.

Ale RIO może też przeprowadzić kontrole doraźne, po zawiadomieniach. – Nie mamy oczywiście możliwości, żeby reagować na każdy sygnał, bo nie dysponujemy tyloma pracownikami, ale weryfikujemy każdą informację, która do nas dociera – mówi prezes.

Na te dobrze udokumentowane i te, które nie są anonimowe, RIO przeważnie reaguje od razu. O ile RIO o cichej inwestycji dowiedziało się na razie od mediów, to ktoś wysłał prośbę o kontrolę wydatków powiatu do Najwyższej Izba Kontroli (kopia pisma trafiła także do naszej wiadomości). Autor pisma przypomina, że starosta przyznał się do wydania ok. 100 tys. zł na budowę/remont drogi na terenie spółdzielni i że sam jest mieszkańcem tej gminy a jego żona jej wójtem. „W budżecie powiatu nie było zapisanego takiego zadania inwestycyjnego, radni nie podjęli stosownej uchwały w tym zakresie, Zarząd Powiatu również nie podejmował uchwał dot. inwestycji na terenie spółdzielni. Zgodnie z prawem rada powiatu powinna podjąć stosowną uchwałę, a zarząd powiatu podpisać porozumienie o pomocy finansowej jeżeli dotyczyłoby to jednostki samorządu terytorialnego a nie prywatnego podmiotu, na który prawo zabrania finansować inwestycji” – pisze autor listu do NIK. Ale w tym doniesieniu znalazły się inne smaczki, o których od dawna plotkowano w powiecie. Dotyczą wykorzystywania sprzętu, materiałów i ludzi z bazy w Sielcy w innych, tym razem prywatnych sprawach. Do nich wrócimy w odrębnym artykule.

– „Przewinień starosty Deniszczuka jest dużo więcej (…) ale do tej pory ten PSL dinozaur ma za nic własność powiatu i traktuje powiat jak prywatny chutor. Dziś starosta śmieje się i wykorzystuje majątek powiatu do własnych potrzeb, nie tak powinien działać samorządowiec. Pokazuje, jak można robić i być bezkarnym, bo skoro wszyscy traktują to jako chleb powszedni, to można już jemu wszystko. Proszę o dokonanie kontroli wydatkowania środków publicznych a zarazem gospodarowania majątkiem powiatu, gdyż o gospodarności nie możemy tu mówić – czytamy w piśmie zaadresowanym do Edwarda Szmprucha, szefa delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Lublinie.

Starosta rzeczywiście chce sprawiać wrażenie, że wszyscy tańczą, jak on zagra i że dzięki swoim koneksjom, układom towarzyskim, a najbardziej dzięki koalicji z PiS, które przykrywa jego występki, jest nie do ruszenia. Ale między radnymi rozeszło się przed tygodniem jak nieudolnie próbowano kombinować przy dorabianiu dokumentów z zarządu powiatu, które miałyby „zalegalizować” wydanie pieniędzy na drogę przy spółdzielni. Okazało się, że ktoś miał na tyle oleju w głowie, że nie chciał podpisać spreparowanych, antydatowanych uchwał zarządu.

Wieść niesie, że starosta szuka już zdrajców w szeregach PSL i PiS i wydaje mu się, że ma nowy pomysł na wybrnięcie z kłopotu. Będzie bagatelizował wydatek, przekonywał, że był znacznie mniejszy niż początkowo mówił i przyzna się jedyne do tego, że pracownicy z Sielca pomogli położyć jedynie krawężniki, które miałyby pochodzić z rozbiórki. A zamiast uchwały zarządu znajdzie się jakiś protokół, z którego wynikać będzie, że były jakieś „luźne” rozmowy o pomocy dla spółdzielni (ciekawe ile osób się pod nim podpisze). A wszystko po to, żeby zmniejszyć i rozmyć odpowiedzialność, obdzielając nią po równo pozostałych członków zarządu i wywinąć się spod pręgierza. (bf)

News will be here