Kiedy śmierć daje życie, ale bliscy mówią: nie

Czy wyrażasz zgodę na pobranie po śmierci twoich organów? Czy twoja rodzina jest świadoma, że zgadzasz się na przeszczep? Na co dzień nikt nie zadaje sobie takich pytań i nawet nie przypuszcza, że ten temat może go również kiedyś dotyczyć. Tymczasem narządy jednego dawcy mogą uratować lub przedłużyć życie aż ośmiu osobom.

Przeszczepy to wciąż trudny temat. Liczba osób oczekujących na nie sukcesywnie rośnie, podczas gdy liczba dawców maleje (i tak trudną sytuację transplantologii pogorszył jeszcze wybuch epidemii koronawirusa). Ze statystyk wynika, że zdecydowaną większość stanowią przeszczepy (nerek) od zmarłych dawców.

W Polsce obowiązuje zasada domniemanej zgody. Oznacza to, że każdy, kto za życia nie zgłosił formalnego sprzeciwu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, po śmierci staje się potencjalnym dawcą organów. Wydawać by się zatem mogło, że skoro zdecydowana większość z nas co dzień nie myśli o tym, a więc nie wyraziła woli co do pobrania narządów po śmierci, nie powinno być aż takiego kryzysu w transplantologii. Dlaczego jest inaczej?

Bo zmarły sobie nie życzył

Zgoda rodziny nie jest wymagana (chyba że chodzi o zmarłe dzieci, ale w takich dramatycznych dla rodziców sytuacjach nie zawsze proponuje się dawstwo). W praktyce jednak lekarze zawsze rozmawiają z bliskimi zmarłego i pytają, jaka była jego wola.
– Najczęściej bliscy zmarłego mówią, że w rozmowie z nimi wyraził on sprzeciw na oddanie swoich organów po śmierci.

Wystarczy, że dwie osoby z otoczenia zmarłego tak stwierdzą i lekarze mają związane ręce. Nie ma jak zweryfikować, czy takie twierdzenie jest prawdziwe. Dlatego w takiej sytuacji wpisuje się, że rodzina zgłasza sprzeciw – mówi Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w chełmskim szpitalu.
Czasem rodzinom zmarłego pomaga świadomość, że jego narządy będą żyły w drugim człowieku.

Jedna śmierć, kilka żyć

W ubiegłym roku w województwie lubelskim były 32 próby transplantacji, z czego 16 skutecznych. W pozostałych przypadkach biorca zmarł bądź pobrany narząd z różnych powodów nie mógł zostać mu przeszczepiony. Sukcesem zakończyły się operacje przeszczepu 32 nerek, 7 serc, 14 wątrób, 2 trzustek i 2 płuc. Pobrane w Lubelskiem narządy zostały wysłane m.in. do szpitali w Warszawie czy Zabrzu.

W Chełmie w ub.r. były 3 podejścia do przeszczepu – udało się raz. Do pobrania nerek i wątroby przyjechali specjaliści z Kliniki Chirurgii Ogólnej Akademii Medycznej w Lublinie, z którą od lat współpracuje chełmska lecznica. Jedną nerkę otrzymał mieszkaniec Lublina, drugą – woj. kujawsko-pomorskiego. Wątroba trafiła do Małopolski.

Narządy jednego dawcy mogą uratować lub przedłużyć życie aż ośmiu osobom. (pc)

News will be here