Kontrola była, ale protokół tajny

Radni z powiatu chełmskiego nadal nie wiedzą, z jakiego powodu odbyła się kontrola w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie i jakie były jej wyniki. Starosta nie chce ujawnić protokołu kontroli, bo mogłoby to zaszkodzić kontrolowanej rodzinie. Jarosław Wójcicki uważa, że w ten sposób ogranicza się radnym sprawowanie mandatu.

Wokół PCPR, atmosfery w jednostce, rodzin zastępczych, które współpracują z placówką, narasta coraz więcej niejasności. Radni, nie tylko opozycji, zwracali się na sesji z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli w jednostce, żeby sprawdzić czy dochodzi tam do jakichś nieprawidłowości. Wicestarosta Jerzy Kwiatkowski na jednej z sesji mówił, że sytuacja w PCPR jest znana zarządowi powiatu, a w placówce odbyła się kontrola.

O jej wynikach radni nie mogą się niczego dowiedzieć. O dostęp do protokołu kontroli, powołując się na ustawę o samorządzie powiatowym, dwukrotnie wnioskował Jarosław Wójcicki. Bezskutecznie. Starosta odpowiadał, że zgodnie z tą ustawą radny ma prawo do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i materiały, oraz wglądu w działalność starostwa powiatowego i podległych jednostek z zastrzeżeniem: „jeżeli nie narusza to dóbr osobistych innych osób”.

I odpisał radnemu, że w protokołach z kontroli, wnioskach i zaleceniach znajdują się informacje, „które udostępnione, nawet po uniemożliwieniu zapoznania się wnioskodawcy z danymi osobowymi, mogą zagrozić naruszeniem praw strony do ochrony jej godności, prawa do prywatności i dobrego imienia”.

Starosta napisał, że kontrola dotyczyła działań podejmowanych przez PCPR w stosunku do jednej, konkretnej rodziny. A przekazanie protokołu mogłoby narazić rodzinę na rozpoznanie w środowisku i niedogodności w związku „z ujawnieniem spraw dotyczących życia osobistego”.

Z takim tłumaczeniem nie zgadza się J. Wójcicki. – Radny jest funkcjonariuszem publicznym i jeśli otrzymuje jakieś wrażliwe informacje, to też obowiązuje go tajemnica – mówi i dodaje, że działania starosty to tak naprawdę utrudnianie sprawowania mandatu. – Radni nie mogą się dowiedzieć, co się dzieje. Czy wydawano pieniądze niezgodnie z prawem, czy komuś działa się krzywda, czy były jakieś inne nieprawidłowości? A wszyscy mówią po cichu, że coś się dzieje. (bf)

News will be here