Krasnostawscy strażnicy uratowali seniorowi życie

Ratownicy Paweł Sławiński i Paweł Hreczaniuk osobiście podziękowali bohaterskim strażnikom Romualdowi Brodzikowi i Romanowi Malessie

Kiedy usłyszeli, że na jednym z przystanków starszy człowiek upadł na ziemię i resztkami sił wzywa pomocy bez wahania ruszyli na pomoc i podjęli reanimację nim na miejscu pojawiło się pogotowie. – Niewątpliwie uratowali mu życie – mówi o interwencji dwóch strażników miejskich z Krasnegostawu Paweł Sławiński, ratownik medyczny z karetki, która zabrała chorego do szpitala.

W ubiegłym tygodniu na biurko Jacka Polichy, komendanta Straży Miejskiej w Krasnymstawie, trafiło pismo od Emilii Ignatowicz-Steć, dyrektor Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie. Szefowa chełmskiego pogotowia, które obsługuje również Krasnystaw, dziękuje w nim za postawę, jaką 23 listopada wykazali się strażnicy Romuald Brodzik i Roman Malessa. Tego dnia, tuż przed 14.00, do Stacji dotarło wezwanie do pacjenta znajdującego się na jednym z przystanków autobusowych przy ul. Rejowieckiej w Krasnymstawie.

– Z relacji świadków wynikało, że jadący samochodem mężczyzna nagle się zatrzymał, wysiadł, a następnie upadł, krzycząc, że umiera – relacjonuje dyr. Ignatowicz-Steć. – Na miejsce natychmiast została wysłana karetka.

– Gdy dojechaliśmy pod ten przystanek, zobaczyliśmy, że strażnicy miejscy wykonują ucisk klatki piersiowej pacjenta – mówi Paweł Sławiński, ratownik medyczny. – Dopiero wtedy przejęliśmy tego mężczyznę. Strażnicy pomogli też nam zanieść go do karetki – dodaje.

77-latek trafił do szpitala, jego życie udało się uratować. Paweł Sławiński nie ma wątpliwości, że happy endu by nie było, gdyby nie interwencja wspomnianych strażników.

– Większość ludzi, widząc człowieka walczącego o życie, nie umie zareagować, a nawet jak to potrafi to często tego nie robi. Strażnicy wykazali się odpowiedzialnością, odwagą i postąpili profesjonalnie – mówi ratownik, podkreślając, że jest pełen uznania dla postawy strażników.

Romuald Brodzik twierdzi, że z kolegą nie zrobili nic wielkiego i bohaterami się nie czują. Po prostu zachowali się tak jak na ludzi przystało, a jako strażnicy miejscy wykonali swój zawodowy obowiązek.

Zdecydowanie inaczej ich zachowanie ocenia dyrektor Ignatowicz-Steć. – Taka postawa jest godna pochwały i naśladowania. Najważniejszy w tego typu zdarzeniach jest czas od chwili zdarzenia do rozpoczęcia działań ratowniczych. Strażnicy miejscy wykazali się dużym opanowaniem i umiejętnością udzielenia pomocy osobie potrzebującej. Mogą być przykładem dla innych służb biorących udział w zdarzeniu – podsumowuje. (kg)

News will be here