Ludzie, ludzie, jak za darmo! Cuda garnki za jedyne 6900

Zawsze byłem ciekawy, jak odbywają się popularne „pokazy”, czyli spotkania organizowane głównie dla starszych osób, mające na celu wciśnięcie im za niebotyczne pieniądze jakiegoś chińskiego szmelcu typu blaszane garnki, cudowny odkurzacz czy fantastyczne maty masujące. Teraz już wiem i jestem przerażony. I samym procederem, i jego skalą.

Zaczyna się od telefonu. Miła pani zaprasza serdecznie, zapewnia o gwarantowanym prezencie (superodkurzaczu automatycznym) za samą obecność, o miłej atmosferze i o uroczystym dziesięcioleciu jakiejś nieznanej mi firmy. Przekonuje, że to okazja, jakich mało. Nie wiem, skąd ma mój numer. Podejrzewam, że z jakiejś bazy danych. Mam rzadkie i staroświeckie imię (dziękuję mamo, dziękuję tato) – pewnie dlatego zostałem „wybrany”. Na spotkanie idę z żoną, ale gdybym tylko chciał, mogę zaprosić jeszcze jedną lub dwie pary.

Cudowne produkty jak na ołtarzu

Spotkanie jest o godz. 17. Jest lekkie opóźnienie, ludzie cisną się na korytarzu zdenerwowani. W końcu drzwi do sali otwierają się i organizatorzy zapraszają do środka kolejne pary. Przy rejestracji trzeba podać imię, nazwisko rok urodzenia i numer telefonu. Wszyscy czynią to bez wahania. Następnie każdy dostaje naklejkę z imieniem i jest prowadzony do krzeseł ustawionych w dwóch rzędach wokół pustego stołu. Za nim ustawiono kolejne stoliki, a na nich, jak na ołtarzu, cudowne produkty. Były tam m.in. liche blaszane garnki udające markowe za 9300 zł, odkurzacz piorący za 6900 zł, wyciskarka do owoców za 6000 zł, czy różnego rodzaju maty masujące, których ceny kształtowały się od ok. 5 tys. do niemal 9 tys. zł, czy jakiś multicooker także za kilka grubych tysięcy. Na dwóch oddzielnych krzesłach ułożono maty, które w trakcie prezentacji wypróbowywali kolejni uczestnicy. „Prelekcję” zaczęła pani, która podobno prowadzi gabinet masażu i przez firmę Salute-Polska została poproszona o zaprezentowanie ich cudownych produktów. W trakcie jej wystąpienia pozostała trójka „organizatorów” pokazu bacznie obserwowała zebranych, szukając potencjalnych klientów. Prowadząca często zwracała się po imieniu do słuchaczy, próbując nawiązać z nimi kontakt. Wśród nich szczególnie wyróżniała się para starszych ludzi siedząca w pierwszym rzędzie, która cały czas przytakiwała prowadzącej, zachwalała produkty twierdząc, że niektóre z nich posiada i za żadne skarby nie odda, bo takie są cudowne. Wyglądało na to, że to podstawione osoby, których jedynym celem było uwierzytelnienie tego, co mówiła prelegentka. Gdy ta skończyła mówić, na pustym do tej pory stole zaczęły się pojawiać produkty – zestaw garnków, odkurzacz, wyciskarka do owoców i mata masująca. Wtedy zaczęła się loteria, niby przygotowana specjalnie na 10-lecie firmy. Jej laureaci cały zestaw mogli kupić za „jedyne” 6300 zł. Wygrała oczywiście podstawiona para, którą jedna z organizatorek zabrała na bok do stolika, by podpisać umowę.

Fantastyczna okazja za 6300 złotych

Pani od masażu miała dla zebranych jeszcze jedną niespodziankę. – Kto uważa, że cena za te produkty jest atrakcyjna, ręka w górę! – krzyknęła znienacka. Kilka osób podniosło ręce, niektórzy z wielkim entuzjazmem. – Kto chce już dziś kupić ten fantastyczny zestaw za jedyne 6300 zł, ręka w górę! – kolejny krzyk i kolejne cztery dłonie w powietrzu. Chwila przerwy, włączona muzyczka, a czterech organizatorów bierze chętnych do swoich stolików, by sporządzić umowy kredytowe. Jedno małżeństwo szybko rezygnuje. Pozostałe trzy decydują się na zakup nagrody. Prezentacji ciąg dalszy. Teraz zachwalany jest jakiś krem za jedyne 89 zł, w promocji „tylko dziś i tylko dla was” oraz lanolina w promocji – za 25 złotych. Na tym spotkanie się kończy. Przy wyjściu, tak jak na początku, ludzie są wypuszczani parami. – Wreszcie! – oddychają z ulgą. – Ciekawe, co to za cudo ten automatyczny odkurzacz? Okazuje się, że żadne, bo odkurzaczy zbrakło. Zamiast nich do wyboru jest kamera za 10 zł albo zaparzacz do kawy za jeszcze mniej. Wielkie rozczarowanie. A odkurzacze? Na życzenie mogą przysłać do domu, o ile podamy kolejne dane. Wychodząc nie wytrzymuję i pytam panią od masażu, czy dobrze śpi. – Świetnie – pada odpowiedź.

Organizatorzy spotkania wykorzystywali wiele technik manipulacji, byli mili, ale kiedy ktoś na sali rozmawiał, od razu był piorunowany wzrokiem i otrzymywał reprymendę głosową. Maska z przyklejonym uśmiechem spadała, gdy ktoś chciał opuścić salę. – Halo, dokąd się państwo wybierają? To jeszcze nie koniec. Proszę natychmiast wracać na miejsca! – krzyczała koleżanka masażystki. Tak traktowani starsi ludzie kulili się i więcej nie odzywali, nie przeszkadzając sąsiadom w podjęciu jedynego i słusznego wyboru.

Gdzie ta cud-firma?

Reprezentowana przez czwórkę naciągaczy firma rzekomo swoją siedzibę ma w podpoznańskim Buku. Na zdjęciu widać, jak wygląda ten budynek. Mieści się w nim sklep odzieżowy, żadnego biura czy szyldu Salute-Polska nie ma. Firma nie posiada też ani stacjonarnego numeru telefonu, ani rzecznika prasowego, ani żadnej osoby do kontaktu. Na jej stronie internetowej podana jest jedynie jakaś komórka i adres e-mail. Żadnych nazwisk, żadnych śladów, żadnego kontaktu. Telefon firmy nie odpowiada, podobnie rzecz ma się z pocztą elektroniczną. Gdzie ludzie, którzy kupili na prezentacji we Włodawie kupę złomu za ponad 6 tys. zł, mają się zwrócić, jeżeli dojdą do wniosku, że jednak przepłacili, albo że sprzęt nie spełnia ich wymagań? Pozostaje im jedynie powiatowy rzecznik praw konsumenta albo prokuratura. Ale to jeszcze nie koniec, bo osoby te zostały zaproszone na fantastyczny pokaz firmy, który odbędzie się we wrześniu w jednym z hoteli w Okunince. Chętni będą mieli zapewniony dojazd i oczywiście możliwość zakupu kolejnych cudownych produktów…

Pokaz, który odbył się we wtorek (10 lipca) o godzinie 17 w jednym z hoteli we Włodawie, był drugim tego dnia. W sali było ok. 35 osób. Przynajmniej trzy pary zdecydowały się na zakup szmelcu za minimum 6300 zł. Nie wiem, jaka skuteczność była na pierwszym pokazie. Zakładając, że podobna, łatwo można obliczyć zyski organizatora. Sześć umów daje kwotę 37800 zł. Od tej wartości trzeba oczywiście odliczyć koszty towaru, w mojej ocenie nie przekraczające 2 tys. zł za jeden zestaw, więc łącznie ok. 12 tys. zł i pozostałe koszty, a więc: wynajem sali, dojazd, prowizje dla pracowników. Na tego typu wydatki organizatorowi pokazu zostaje ponad 25 tys. zł. A to wszystko w jedyne sześć godzin.

Jak wyplątać się z umowy

A teraz najważniejsze, czyli co robić, jeżeli już się zorientujemy, że padliśmy ofiarą lichwy. Jeśli na pokazie lub prezentacji klient podpisał umowę kupna-sprzedaży towarów lub po wizycie akwizytora w mieszkaniu podpisał umowę np. na dostawę energii elektrycznej ma możliwość odstąpienia od tak zawartej umowy – mówi Małgorzata Dejneka, powiatowy rzecznik konsumenta we Włodawie. – Jest to umowa zawarta poza lokalem przedsiębiorstwa i zgodnie z przepisami ustawy o prawach konsumenta z 30 maja 2014 r. klient powinien wysłać listem poleconym ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru oświadczenie o odstąpieniu od niej. Na wysłanie oświadczenia konsument ma 14 dni liczone od daty podpisania umowy. Część umów zawiera wzór oświadczenia, wystarczy więc dokładnie przejrzeć całość otrzymanych dokumentów. Jeśli wzoru nie ma, należy przeczytać z uwagą swoją umowę i w treści znaleźć pouczenie o takim prawie. Wówczas nie będzie problemu ze sporządzeniem oświadczenia według wzoru z pouczenia. Takie oświadczenie ma zawierać dane klienta, datę sporządzenia oświadczenia, dane adresowe przedsiębiorcy z umowy i mniej więcej taką treść: oświadczam, że odstępuję od umowy sprzedaży (lub innej np. telekomunikacyjnej, czy sprzedaży energii elektrycznej) nr… z dnia…, jeśli nie ma numeru umowy wypisać rzeczy, które się nabyło. Na końcu podpis klienta, taki sam jak złożony na umowie. Po wysłaniu oświadczenia mamy maksymalnie 14 dni na odesłanie rzeczy, które otrzymaliśmy po pokazie. Okres ten liczy się od daty nadania oświadczenia o odstąpieniu. Towary muszą być w stanie nieużywanym. Znaczy to tyle, że wolno klientowi rozerwać worek czy pudełko ale nie można użyć towaru, czyli np. przespać się w pościeli czy odkurzyć dom odkurzaczem. Koszt odesłania rzeczy spoczywa na kliencie. Ważne jest, aby najpierw wysłać oświadczenie listownie, a dopiero po kilku dniach towar. Nie należy umieszczać oświadczenia razem z paczką. Nie należy odsyłać oryginału umów ani innych dokumentów, co najwyżej kserokopie. Ważne jest zachowanie terminów i potwierdzeń nadania. Zazwyczaj towary nabywane są z wykorzystaniem kredytu bankowego. Jeśli klient odstąpi w ustawowym terminie od umowy kupna-sprzedaży, to kredyt nie powinien zostać uruchomiony, gdyż przedsiębiorca winien zawiadomić bank o odstąpieniu klienta. Lepiej jest jednak dla pewności samodzielnie wysłać informację do banku, że od umowy odstąpiliśmy i wysłać kserokopię oświadczenia – wyjaśnia Dejneka.

– Bardzo niebezpiecznym rodzajem umów zawieranych z klientami są w ostatnim czasie umowy uczestnictwa w programie medycznym. Jest to kategoria umów, która jest wyłączona spod ustawy o prawach konsumenta. Należy pamiętać, że od takiej umowy, nawet jeśli jest ona połączona ze sprzedażą wyrobów medycznych czy produktów leczniczych, nie można odstąpić. Takie umowy zazwyczaj obarczone są jeszcze wyższymi kosztami niż umowy kupna-sprzedaży towarów (koszt towaru, koszt uczestnictwa w programie medycznym, np. w jakimś turnusie, koszt prowizji od kredytu). Takie umowy zazwyczaj są zawierane nie na pokazach czy prezentacjach, ale na spotkaniach zachęcających klientów do wzięcia udziału w bezpłatnym badaniu. Takie bezpłatne badania mogą więc bardzo dużo kosztować – i pieniędzy, i nerwów. Dlatego z dystansem należy podchodzić do pokazów i innych spotkań, których organizator mami prezentami. Pamiętajmy, że za darmo nikt nikomu niczego nie daje. Jeśli już koniecznie musicie iść, czytajcie umowy, które macie zamiar podpisać. Na pokazy, prezentacje, rzekome bezpłatne badania organizowane przez nieznane nam firmy idźcie z dobrymi okularami do czytania. Tytuł umowy uczestnictwa w programie medycznym zawsze winien wzbudzić przynajmniej czujność. Przeczytanie już pierwszej strony umowy, gdzie ukazana jest cena towaru może ostudzić zapędy do posiadania nawet najzdrowiej gotujących naczyń, cudownego materaca czy innego… bubla – przestrzega Dejneka. (bm)

News will be here