Miliony z rolniczych dopłat

Najwięcej pieniędzy ze Wspólnej Polityki Rolnej popłynęło w minionym roku do samorządu i rolników z gminy Chełm – aż 35,5 mln zł. Największym beneficjentem unijnych dopłat jest nadal rodzina Marka Pieńkowskiego, mieszkającego na stałe w USA doktora, którego ogromne gospodarstwo leży na terenie gminy Żmudź. Otrzymała 3 mln zł. – Za dopłatami idą inwestycje i rozwój gospodarstw, a także nowe miejsca pracy i powinno być to pokazywane jako wzór do naśladowania tak jak ma to miejsce w przypadku firm, które pozyskują unijne miliony – przekonują gospodarze.

Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa publikuje na swojej stronie internetowej wykaz beneficjentów i przyznane im dopłaty w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. To pieniądze, które rolnicy dostają w ramach dopłat bezpośrednich do ziemi oraz na zakup maszyn i urządzeń rolniczych czy inne inwestycje w gospodarstwach. W wykazie znalazły się też samorządy, które pozyskały unijne pieniądze.

Wśród nich najwięcej w 2018 roku pozyskała, największa w powiecie chełmskim – gmina Chełm. W sumie ok. 4,6 mln zł. – To w większości pieniądze na realizację projektu przydomowych oczyszczalni ścieków – mówi Mirosław Mysiak z Urzędu Gminy Chełm. Do samorządu gminy Chełm i tamtejszych rolników popłynęło w ubiegłym roku najwięcej unijnych pieniędzy w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Łącznie to ponad 35,5 zł.

W gminie Chełm mieszka też najwięcej rolników, których dopłaty za 2018 rok przekroczyły 150 tys. zł. Między 150 a 200 tys. zł otrzymali: Zbigniew Bakun, Zbigniew Biszczad, Marek Klajn, Andrzej Oleksiejuk, Wojciech Pajer, Tadeusz Radzięciak, Łukasz Sygocki. Od 200 do 250 tys. zł dostali: Roman Drelczuk, Andrzej Skóra, Arkadiusz Szumiło, Edyta Unkiewicz, Mieczysław Wilkos, Szymon Wójtowicz. Od 250 do 300 tys. zł otrzymali: Konrad Kawalec, Rafał Porzycki i Karolina Sawicka.

Powyżej 300 tys. zł pobrała Katarzyna Dąbrowska i Eugeniusz Mazurek, powyżej 400 tys. zł otrzymał Henryk Holuk a powyżej pół miliona Kazimierz Leposiński. Za pośrednictwem ARiRM spore dotacje dostały tez firmy: Unirolp sp. z o.o. (1,3 mln zł), Gorzelnie Jagiełło sp. z o.o. (300 tys. zł), Browar Jagiełło (200 tys. zł) oraz MPMZ sp. z o.o. (215 tys. zł).

Ale nie są to wcale najwyższe dopłaty rolnicze. Od lat największym beneficjentem w naszym powiecie jest rodzina Marka Pieńkowskiego, mieszkającego na stałe w USA doktora, który ma potężne gospodarstwo w gminie Żmudź. Rodzina Pieńkowskich (Marek, Mark, Peter i Stefan) za 2018 rok otrzymali ok. 3 mln zł.

Drugą, po Chełmie, gminą do której trafiły unijne miliony jest wspomina już Żmudź. Na konta samorządu i rolników wpłynęło w 2018 roku prawie 13,5 mln zł. Wśród gospodarzy, których dopłaty przekroczyły 150 tys. zł, znaleźli się: Andrzej Zając (ponad 150 tys. zł), Leszek Ciupa (ok. 160), Dawid Szymański (ok. 171), Anna Boricka (ok. 222), Honorata Seniuk (ok. 255), Marcin Wilgos (ok. 275), Marcin Kata (ok. 290), Waldemar Szymański (ok. 300).

Trzecie miejsce zajmuje gmina Sawin, do której trafiło ponad 12,5 mln zł. A wśród największych rolników, których dopłaty przekroczyły 150 tys. zł, są: Bogdan Niedźwiecki (ponad 240), Anna Przybylska (ok. 347), Adam Przybylski (ok. 500), Krzysztof Przybylski (ok. 268), Stanisław Przybylski (ok. 389).

Wśród gmin, do których trafiło ponad 10 mln zł, znalazły się jeszcze Leśniowice (10,4 mln zł) i Wierzbica (10,2 mln zł). Wśród rolników z Leśniowic najwięcej dopłat otrzymali: Janusz Cheć (ok. 189 tys. zł), Kamil Chęć (ok. 340), Magdalena Ciechan (ok. 182), Angelika Łoś (ok. 211), Anna Łoś (ok. 200), Iwona Łoś (ok. 213), Jarosław Łoś (ok. 157), Grzegorz Michalczuk (ok. 233), Albert Sadowski (ok. 238), Ewa Szornal (ok. 220) oraz spółka Agropom, która otrzymała 247 tys. zł.

Z kolei sama gmina Wierzbica pozyskała ok. 1,1 mln zł w 2018 roku na inwestycje dla swoich mieszkańców a wśród rolników największe dopłaty dostali: Magdalena Przybylska (ok. 150), Radosław Bakaj (ok. 200), Arkadiusz Mazur (ponad 200), Marcin Rybaczuk (ok. 284), Konrad Skuza (ponad 150), Witold Winiarski (prawie 200).

Niemal 350 tys. zł pozyskała także gmina Siedliszcze, do której trafiło przed rokiem łącznie 8,7 mln zł. Rolników, których dopłaty przekroczyły 150 tys. zł było zaledwie troje: Joanna Adach (niecałe 150), Stanisław Sawicki (ok. 184) i Kamil Karasiński (ok. 261).

Do gminy Białopole popłynęło w tym czasie 8,4 mln zł. Samorząd pozyskał ponad 662 tys. zł, Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Raciborowicach niespełna 200 tys. zł a parafia matki Bożej Częstochowskiej w Białopolu ok. 180 tys. zł. Wśród największych rolników znaleźli się: Wojciech Chmiel (ok. 260 tys. zł), Bożena Matysiak (ok. 200), Damian Rakowiecki (ok. 220), Szymon Tkaczyk (ok. 220), Jacek Wilgos (ok. 230).

W gminie Kamień, do której trafiło w zeszłym roku prawie 8 mln zł w ramach WPR tylko czworo rolników dostało dopłaty wyższe niż 150 tys. zł. Są to Bartłomiej Durko (250 tys. zł), Zbigniew Daniło (161), Rafał Mularczyk (168) i Krzysztof Szostak (191). W gminie Wojsławice (łączeni 7,2 mln zł) było ich tylko dwoje: Dawid Kowalski (259) Grzegorz Łoś (149). Prawie 190 tys. zł. pozyskał także sam samorząd Wojsławic.

Troje rolników z gminy Dorohusk otrzymało ponad 150 tys. zł: Marlena Krzywicka (159), Paweł Szymański (345) oraz Jarosław Jankowski (446). I niemal pół miliona trafiło do RSP w Brzeźnie. A do gminy łącznie niecałe 7 mln zł.

Do gminy Rejowiec wpłynęło łącznie 5,7 mln zł, podobnie jak do gminy Rejowiec Fabryczny. Ale dotacja dla żadnego z miejscowych rolników z tej pierwszej nie przekroczyła 150 tys. zł. 600 tys. zł pozyskała sama gmina Rejowiec a 350 tys. zł Przedsiębiorstwo Rolne Handlowo-Usługowe Hruszów sp. z o.o. Gmina Rejowiec Fabryczny pozyskała w tym czasie 800 tys. zł. Dopłatę w wysokości ponad 600 tys. zł otrzymała Krystyna Tkaczyk. Ponad 200 tys. zł otrzymał też podmiot oznaczony jako Małe Gospodarstwo.

Najmniej w minionym roku budżetowym trafiło do gmin Dubienka i Ruda-Huta – łącznie po ok. 5,3 mln zł. Troje rolników z Dubienki otrzymało ponad 150 tys. zł dopłat: Andrzej Wargacki (158), Beata Olchowska (172) oraz Henryk Jagodziński (261). W Rudzie-Hucie barierę 150 tys. zł przekroczyli: Michał Kochoń (150), Mariusz Ryl (151), Sławomir Rybak (172), Maria Sadurska (187), Magdalena Bądaruk (243), Piotr Bądaruk (237) oraz sama gmina, która pozyskała 172 tys. zł.

Nie dopłata a rekompensata

Wysokość dopłat może budzić zazdrość, ale – aby oddać sprawiedliwość – trzeba pamiętać, że nie jest to ekstra pensja, corocznie wpływająca na konta rolników. Otrzymują dopłaty jako rekompensatę za to, że gospodarują pod chmurką, że ich praca narażona jest na czynniki atmosferyczne, zagrażają im susze, ulewy, gradobicia (tych ostatnio nie brakowało) a także inne czynniki potrafiące zrujnować cenę zbóż, warzyw czy owoców. Co roku piszemy o unijnych dopłatach dla rolników i co roku proszą oni o pokazanie drugiej strony medalu.

Bo często za tymi ogromnymi pieniędzmi z dopłat stoją kredyty i wyrzeczenia i ciągłe inwestycje w gospodarstwa, aby spinać koniec z końcem. Rolnicy słusznie zauważają, że przedsiębiorców, którym udało się pozyskać unijne miliony, pokazuje się jako przykład do naśladowania, a rolników jako tych, którzy „nabrali” – tak jakby to było za darmo. Wielkość dopłat idzie za wielkością gospodarstwa a im one są większe, tym więcej miejsc pracy tworzą. Podobnie jest z dotacjami na rozwój firm na wsi – przysługują one tym podmiotom, które stworzą nowe miejsca pracy.

– W Polsce ta forma wsparcia dla rolników przybrała trochę piętnującą nazwę „dopłat”, podczas gdy na zachodzie Europy jest to „rekompensata” – mówią rolnicy i dodają, że dostają pieniądze za to, że produkują pożywienie, deklarują swoje uprawy i ponoszą ogromne ryzyko, nie wiedząc, jaką dostaną cenę za płody i ile ich zbiorą. (reb)

News will be here