Prawie 40 tysięcy złotych odszkodowania ma wypłacić burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński zwolnionemu – zdaniem sądu z naruszeniem prawa – sekretarzowi miasta Krzysztofowi Małeckiemu. Ma również zmienić sposób rozwiązania stosunku pracy z „dyscyplinarki” na „porozumienie stron”. Wyrok, który wydał pod koniec grudnia 2022 roku Sąd Pracy w Chełmie, nie jest prawomocny i burmistrz rozważa złożenie apelacji.
Krzysztof Małecki był sekretarzem miasta od 2015 roku. Do pracy codzienne dojeżdżał z Lublina. Po sześciu latach pełnienia tej funkcji, latem 2021 roku, burmistrz – niespodziewanie dla Małeckiego – miał go wezwać na przysłowiowy „dywanik” i przedstawić propozycję nie do odrzucenia – zdegradowania na stanowisko jednego z kierowników wydziałów ratusza.
Oficjalnym powodem miały być niesnaski i coraz gorzej układająca się współpraca sekretarza ze skarbnikiem miasta i przewodniczącą rady miejskiej. Sekretarz miał się zastanowić nad propozycją, ale odpowiedzi nie udzielił, bo się rozchorował i poszedł na zwolnienie lekarskie. Podczas zwolnienia dostał dyscyplinarne zwolnienie z pracy, bo tylko w ten sposób można rozwiązać stosunek pracy z pracownikiem przebywającym na L4.
Włodawska opozycja oczywiście zaczęła doszukiwać się innych przyczyn pozbycia się ze stanowiska sekretarza K. Małeckiego. Fakt „dyscyplinarki” dla Małeckiego łączono z prowadzonymi od jakiegoś czasu przez lewicowego burmistrza rozmowami z PiS o zawiązaniu koalicji rządzącej miastem, co miało by się wiązać z obsadzeniem przez PiS stanowiska wiceburmistrza i sekretarza miasta.
I faktycznie niedługo po tym miejsce zwolnionego dyscyplinarnie sekretarza objęła Edyta Słabko, która w ostatnich wyborach bez powodzenia startowała z listy partii Jarosława Kaczyńskiego do parlamentu, a kilka tygodni wcześniej zrezygnowała ze stanowiska kierownika włodawskiego ZUS-u, a wiceburmistrzem został lider włodawskiego PiS Wiesław Holaczuk.
Zwolniony dyscyplinarnie sekretarz Krzysztof Małecki odwołał się do sądu. W pozwie żądał 3-miesięcznego odszkodowania wraz z odsetkami, plus koszty sądowe oraz cofnięcia dyscyplinarnego zwolnienia. Sąd Pracy w Chełmie w wydanym 22 grudnia 2022 roku wyroku uwzględnił wszystkie te roszczenia, co oznacza, że byłemu sekretarzowi trzeba będzie wypłacić ok. 40 tys. zł. Z tego 8 tys. zł ma być wypłacone w ciągu 7 dni i dokonana korekta formy rozwiązania umowy o pracę, bez czekania na uprawomocnienie się wyroku.
– Sąd, ku mojemu zaskoczeniu, uwzględnił argumenty pana Krzysztofa. Pełnomocnik Gminy Miejskiej Włodawa zwrócił się do sądu o sporządzenie i przesłanie uzasadnienia wyroku. Po jego otrzymaniu zapoznam się z jego treścią i podejmę decyzję w zakresie ewentualnej apelacji. Chciałbym też wyraźnie podkreślić, że podtrzymuję swoją argumentację, lecz liczyłem się z tym, że sąd może podjąć każdą decyzję. Najważniejsze jednak dla mnie, a także innych osób związanych z samorządem miejskim, jest to, że pan Małecki nie pracuje już w urzędzie. Myślę, że we Włodawie niewiele osób będzie za panem Krzysztofem tęskniło – komentuje zapadłe orzeczenie burmistrz Wiesław Muszyński.
Z kolei Krzysztof Małecki uważa, że wyrok nie mógł być inny. – Oczywiście jestem bardzo zadowolony z wyroku. Sąd obnażył kłamstwa pana Muszyńskiego, uznał zwolnienie za naruszenie prawa i zasądził wszystko, o co wnosiłem. Powody zwolnienia były wyłącznie polityczne – uważa były sekretarz. – Jeśli burmistrz rozważa wniesienie apelacji, to życzę powodzenia. Przed sądem nie przedstawił on żadnych dowodów uzasadniających moje zwolnienie i jego tryb, i najwyżej włodawscy podatnicy poniosą dodatkowe koszty. A te już rosną, bo do 29 listopada nie została mi wypłacona zasądzona kwota i przekazuję sprawę do egzekucji przez komornika. (pk)