Najniższy wymiar kary

ChKS CHEŁMIANKA – LEWART LUBARTÓW 3:0 (2:0)
1:0 – Kobiałka (24), 2:0 – Budzyński (28), 3:0 – Kotowicz (52).
ChKS: Drzewicki – Wołos, Krupski (80 Jabkowski), Jodłowski, Kwiatkowski, Kotowicz, Kobiałka, Uliczny, Greguła, Prytuliak (83 Kuśmierz), Budzyński (63 Krzyżak).
Chełmianka nieco obawiała się sobotniego starcia z Lewartem, wszak przyszło jej zmierzyć się ze spadkowiczem z III ligi. Zespół z Lubartowa, obok Stali Kraśnik, wydawał się najtrudniejszym rywalem, z jakim do tej pory grali podopieczni Artura Bożyka. Rywala dwukrotnie oglądał II trener chełmskiej drużyny Dariusz Banaszuk i jak powiedział przed meczem, o Lewarcie, jego mocnych i słabych punktach, wie wszystko. Trener Bożyk postanowił nieco przemeblować skład i dał odpocząć mocno eksploatowanym w ostatnim czasie Damianowi Koprusze oraz Przemysławowi Banaszakowi. – Mamy szeroką kadrę, w drużynie jest rywalizacja, ale staramy się, by wszyscy zawodnicy dostawali swoją szansę – mówił przed pierwszym gwizdkiem sędziego szkoleniowiec Chełmianki.

Obu drużynom przyszło grać w trudnych warunkach. Przez cały mecz padał deszcz, a murawa była bardzo śliska. Od początku spotkania goście zastosowali wysoki pressing, nie pozwalając Chełmiance wyjść ze swojej połowy. Lewart w tym fragmencie gry ani razu jednak poważnie nie zagroził bramce Damiana Drzewieckiego. Obrona miejscowych grała czujnie, zwracając szczególną uwagę na groźny duet napastników, Mateusza Kompanickiego i Dawida Pikula. Z każdą minutą do głosu zaczęła dochodzić Chełmianka. Po kwadransie gospodarze zepchnęli przeciwnika na swoją połowę i zaczęli coraz śmielej atakować. W 24 min. piłkę w polu karnym dostał Michał Kobiałka. Pomocnik Chełmianki założył rywalowi „siatkę” i znalazł się przed bramkarzem przeciwnika. Z 10 metrów strzelił nie do obrony, otwierając wynik spotkania. Kolejna akcja przyniosła miejscowym drugiego gola. W 28 min. aktywny w pierwszej części meczu Michał Budzyński przedarł się prawym skrzydłem, wbiegł w pole karne, zagrywając piłkę w kierunku lepiej ustawionych kolegów. Futbolówka odbiła się jednak od obrońców, Budzyński powalczył o nią tuż przy linii bramkowej i strzałem z ostrego kąta pod poprzeczkę kompletnie zaskoczył bramkarza gości. W 30 min. mogło być po meczu. Budzyński miał przed sobą pustą bramkę, ale nie trafił do niej z trzech metrów. W pierwszej połowie Lewart nie stworzył ani jednej stuprocentowej okazji do zdobycia gola. Jedynie Kompanicki uderzył z wolnego z 25 metrów, ale strzał ten nie sprawił Drzewieckiemu żadnych problemów.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, choć wydawało się, że goście zaatakują chełmską bramkę, dążąc do zdobycia kontaktowego gola. Tymczasem w 52 min. wiarę w końcowy korzystny wynik odebrał im Hubert Kotowicz, notabene były gracz Lewartu. Po ładnej zespołowej akcji Kotowicz dostał podanie w pole karne, zwodem minął obrońcę i płaskim strzałem pokonał bramkarza. Chełmianka na trzech golach nie zamierzała poprzestać. Stwarzała kolejne bardzo groźne okazje do zdobycia bramki. Dwie świetne okazje miał Aleksiej Prytuliak, który bardzo chciał wpisać się na listę strzelców, ale w sobotnie popołudnie miał źle ustawiony celownik. Stuprocentową sytuację zmarnował Budzyński. Przejął zagraną od bramkarza Lewartu piłkę, jednak nie zdołał go pokonać. Kolejną wyśmienitą okazję miał Kobiałka, lecz nie zachował tyle zimnej krwi, co w pierwszej połowie, i posłał piłkę prosto w bramkarza. Na listę strzelców mógł też wpisać się Michał Wołos, który znalazł się w wybornej sytuacji strzeleckiej, ale i on nie trafił do siatki. W 83 min. trener Artur Bożyk desygnował do gry niespełna 17-letniego Damiana Kuśmierza, dla którego był to debiut w IV lidze. Wychowanek Niedźwiadka dwukrotnie doszedł do strzeleckich sytuacji, ale w obu przypadkach zabrakło mu spokoju. Lewart w drugiej części meczu tylko raz zagroził bramce Chełmianki. W 69 min. jedyny w tym meczu błąd popełnił Szymon Jodłowski, który nieopodal chorągiewki rożnej pozwolił Kompanickiemu odebrać sobie piłkę. Napastnik gości dośrodkował w pole karne, Dawid Zawiślak groźnie uderzył, piłka zmierzała do bramki tuż przy słupku, jednak Drzewiecki popisał się bardzo ładną paradą i wybił ją na rzut rożny.
Kibice, którzy przyszli na mecz, opuszczali stadion zadowoleni. Chełmianka pokazała dobry futbol, grała do końca i zasłużenie zdobyła po raz jedenasty w tym sezonie, a dziesiąty z rzędu, trzy punkty. W sobotę 15 października podopieczni Artura Bożyka zagrają na wyjeździe z Lublinianką. Początek starcia o 11.00.(red)

News will be here