Najpierw podpisy i flesze, a dzieci niech czekają

Na parkingu szkoły w Stołpiu politycy i drogowcy podpisywali w ubiegły piątek umowę na zaprojektowanie i budowę dwóch fragmentów ekspresówki S12. Przez fetę i zjazd oficjeli rodzice nie mogli odebrać dzieci ze szkoły. Dygnitarzom nie mogły przeszkadzać nawet szkolne dzwonki.

Podpisanie umowy na zaprojektowanie i budowę dwóch fragmentów drogi ekspresowej S12 to oczywiście bardzo dobra wiadomość. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyłoniła wykonawcę inwestycji, która pochłonie ponad miliard 350 milionów złotych. Za te pieniądze powstanie 10-kilometrowy fragment z Piask do Dorohuczy oraz 23-kilometrowy z Chełma do przejścia granicznego w Dorohusku. Na obu odcinkach mają powstać 23 wiadukty, 20 przejść dla zwierząt i most. A ekspersówka z dwoma pasami ruchu w każdą stronę nie będzie biegła po starej „krajówce”, ale zostanie wytyczona poza obszarem zabudowanym.

Chociaż podpisanie umowy, które zorganizowano w piątek (26 maja) w Stołpiu, wyglądało prawie jak rozpoczęcie inwestycji, to do wbicia pierwszej łopaty jeszcze bardzo daleka droga. Firma ma zaprojektować oba odcinki, zanim zacznie ich budowę. A to żmudny i długi proces, który potrwa jeszcze ładnych kilka lat i da jeszcze parę okazji politykom do ogłaszania kolejnych sukcesów.

Przy okazji fety, jaką zorganizowano na potrzeby partyjnej propagandy, rodziców i dzieci ze szkoły w Stołpiu spotkały pewne niedogodności. – Dostałem informację, że odbiór dziecka będzie możliwy dopiero po godzinie 12.00, chociaż lekcje kończyło godzinę wcześniej – mówił nam jeden z rodziców. Ci, którzy przyjechali „nie w porę”, mieli problem z wjazdem na teren szkoły, który zastawiony był autami oficjeli i ochrony. Politycy podpisywali umowę i uśmiechali się do fleszy i kamer, a dzieci i rodzice czekali… (reb)

 

News will be here