Uwaga, spadające odłamki – tabliczkę z takim komunikatem i taśmy ogradzające pojawiły się ostatnio przy młynie przy ul. Lubelskiej. Piesi chyłkiem, z duszą na ramieniu przymykali obok budynku, patrząc z obawą czy na głowy nie spadnie im kawał gruzu.
Na istniejące zagrożenie zwrócili uwagę właścicielowi młyna strażnicy miejscy. Przedstawiciele Zespołu Młynów w Chełmie zareagowali szybko, ale problemu z sypiącym się młynem mają już dość.
– Będzie zwyżka i tam, gdzie trzeba, tynk zostanie skuty – mówi krótko Jan Kostecki z Zespołu Młynów w Chełmie.
Więcej na ten temat mówi Zbigniew Grochmal, komendant Straży Miejskiej w Chełmie.
– Właściciel oznaczył i ogrodził teren oraz zobowiązał się zabezpieczyć budynek. Do tego typu prac potrzebny jest sprzęt odpowiedniej wysokości, tak zwana zwyżka. Ekipa dziś miała zająć się sprawą – informował w środę Zbigniew Grochmal, komendant Straży Miejskiej w Chełmie.
Temat sypiącego się młyna był tematem dyskusji na facebooku: „Jak się zawali, to się skończy problem” – tak skwitował jeden z internautów. Właściciele młyna od dawna chcą rozebrać młyn, ale na to nie zgodził się ratusz. Odwołanie do wojewody nic nie dało, bo utrzymał on w mocy decyzję chełmskich urzędników (którzy honorowali negatywną opinię konserwatora zabytków w tej sprawie).
Właściciele mają związane ręce: chętnych na zakup nie ma, nie ma też za co i na co go zagospodarować. Tymczasem trzeba wykładać pieniądze na doraźne zabezpieczanie młyna. Po tym jak podczas wichury zerwało z niego olbrzymi fragment dachu inspektorzy nadzoru budowlanego wydali kolejne zalecenia.
– Po tym wydarzeniu przeprowadziliśmy kontrolę i zaleciliśmy odbudowę połaci dachowej i te prace mają być wykonane – mówi Jacek Osmoła, inspektor nadzoru budowlanego w Chełmie. – Właściciel miał zabezpieczyć tynk i szyby okienne i te prace wykonał. Ma monitorować sytuację. Konstrukcja budynku jest mocna, ale prawda jest taka, że doraźne zabezpieczenia to rozwiązanie tymczasowe – jedno zostanie naprawione, to drugie zaraz zacznie się osuwać. (mo)