(Nie)potrzebna dyskusja?

Nie milknie dyskusja wokół tematu budowy w Świdniku pomnika pamięci Józefa Franczaka ps. „Laluś”. Pojawiają się kolejne głosy, że decyzja w tej sprawie powinna być poprzedzona choćby konsultacjami z mieszkańcami i poczekaniem na wyniki badań historycznych prowadzonych przez dra Sławomira Poleszaka. Starostwo tłumaczy, że pomysł upamiętnienia w ten sposób ostatniego partyzanta RP wyszedł od samych mieszkańców, a kto chciał zabrać głos na ten temat, miał okazję to zrobić.


W ubiegłym roku na łamach „Nowego Tygodnia” informowaliśmy, że Starostwo Powiatowe w Świdniku przymierza się do budowy pomnika upamiętniającego śp. Józefa Franczaka ps. „Laluś”, ostatniego partyzanta RP. Inicjatywa ma zostać zrealizowana w tym roku z rezerwy Prezesa Rady Ministrów. Znana jest już lokalizacja pomnika. Ma on stanąć w pobliżu ronda im. Żołnierzy Wyklętych. Jak uzasadniały władze powiatu to najlepsze miejsce, bo „po sąsiedzku” mieści się Szkoła Podstawowa nr 7, nosząca imię Żołnierzy Armii Krajowej, a na samym rondzie najprawdopodobniej stanie maszt z polską flagą, którą Świdnik otrzyma w ramach rządowego projektu „Pod biało-czerwoną”.

Kilka tygodni po tym, kiedy powiat informował o planach dotyczących budowy pomnika pamięci J. Franczaka, w roczniku lubelskiego oddziału IPN ukazał się artykuł dra Sławomira Poleszaka pt. „Czy okupacyjna przeszłość sierż. Józefa Franczaka „Lalusia” miała wpływ na powojenne losy „ostatniego zbrojnego”? Historyk, który od ponad dwóch dekad prowadzi badania nad życiorysem Józefa Franczaka i dotąd przedstawiał ostatniego partyzanta RP w nienagannym świetle, nieskazitelnego bohatera, opublikował swoje najnowsze ustalenia oparte na zgromadzonych w IPN dokumentach Urzędu Bezpieczeństwa, w tym zeznaniach świadków, według których Franczak mógł pozostawać po wojnie w ukryciu, ponieważ obawiał się konsekwencji za swoje czyny dokonane w czasie okupacji na Żydach. Historyk już na wstępie swojego artykułu zaznaczył, że sprawa wymaga dalszych badań, bo nie ma pewności, że materiał zgromadzony przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa nie został spreparowany, a zeznania świadków wymuszone, ale publikacja jednak wywołała niemałą burzę. Marek Franczak, syn „Lalusia” nazwał zaprezentowane ustalenia pomówieniami i tłumaczył, że jeśli faktycznie doszło do zabicia żydowskich partyzantów, to na pewno był to akt samoobrony.

Po publikacji artykułu dra Poleszaka Stowarzyszenie „Świdnik Wspólna Sprawa” zaprotestowało przeciwko ustawieniu w Świdniku pomnika „Lalusia”.

– Jeśli na sesji stanie uchwała dotycząca budowy takiego pomnika, będę głosował przeciw; tak samo jak byłem przeciw nadania rondu imienia Żołnierzy Wyklętych – zapowiada Jakub Osina, radny rady powiatu (Świdnik Wspólna Sprawa). – Uważam, że Franczak nie był żadnym bohaterem. Ktoś, kto „lata” z karabinem po polach w latach 60., podczas gdy rozkaz rządu i dowództwa AK był taki, aby złożyć broń, nie może nim być. Wnikliwie przeczytałem artykuł dra Poleszaka. Tam są bardzo poważne wątpliwości co do jego postawy w stosunku do Żydów. A poza tym Franczak nie ma nic wspólnego ze Świdnikiem i nigdy nie miał. Ale to idealny bohater dla środowiska, które rządzi obecnie powiatem, bo to taki facet, który dużo krzyczał, a nic nie robił; jego działalność do niczego się nie przyczyniła, komunizm dzięki niemu nie potrwał sekundę krócej, a ludzie nie cierpieli mniej.

Przeciwko budowie pomnika głosów jest więcej, ale mało kto chce wypowiadać się pod nazwiskiem.

– Uważam, że pomysł budowy takiego pomnika jest bardzo kontrowersyjny. Należy go dobrze przemyśleć, żeby za kilka lat nie okazało się, że ten pomnik należy wyburzyć – uważa jeden z naszych Czytelników (dane do wiadomości redakcji). – Ten temat powinien zostać poddany szerokiej dyskusji społecznej i konsultowany z mieszkańcami; wciąż żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają tamte czasy. Mam niestety wrażenie, że nasza władza powiatowa bezkrytycznie go promuje. Jedną z ofiar „Lalusia” był mój ojciec. To był rok 1948 albo 49. Ojciec akurat miał pieniądze, bo tego dnia sprzedał krowę. Wieczorem do naszego domu przyszedł „Laluś” i mówi do ojca: „Wiem, że masz forsę. Dajesz, albo ty i twoje bachory nie zobaczycie ranka”. To zdanie wryło się mi i rodzeństwu w pamięć. Ojciec oddał, bo co miał zrobić – przytacza taką historię, zarzekając się, że jest prawdziwa.

W świetle ostatnich ustaleń dra Poleszaka przeciwko upamiętnianiu Józefa Franczaka jest również lewicowa młodzieżówka partii Razem, która domaga się od władz Lublina zmiany nazwy ulicy Józefa Franczaka „Lalka” na ulicę Anny Langfus – żydowskiej pisarki pochodzącej z Lublina, która podczas wojny współpracowała z AK, a po wojnie napisała wiele powieści, które ukazywały okropieństwa prześladowań Żydów.

Zupełnie odmienne zdanie na ten temat ma przewodniczący Rady Powiatu Świdnickiego Andrzej Mańka (KW PiS). Jak tłumaczy, popiera pomysł budowy pomnika, tym bardziej, że jest to oddolna inicjatywa, co świadczy o tym, że jest grupa mieszkańców, która chce w ten sposób oddać hołd ostatniemu partyzantowi.

– Trzeba pamiętać też o tym, że dziś próbuje się relatywizować postawę osób, które brały udział w walkach w czasie II wojny światowej, czy po jej zakończeniu, przykładając miarę współczesności do wydarzeń i klimatu, który miał miejsce w tamtych latach – tłumaczy A. Mańka. – Przez wiele lat postać „Lalka” była albo przemilczana, albo zakłamywana i nie ma się co dziwić, że w wielu umysłach ta propaganda, która była wsączana przez 50 i więcej lat, dalej przynosi taki skutek, że ludzie dziś nie dostrzegają wagi i roli tych żołnierzy, którzy walczyli o niepodległość i suwerenność naszego kraju do ostatniej chwili, bez względu na to z jakim wrogiem. Ta inicjatywa budowy pomnika, czy dojdzie do skutku, czy nie, przyniesie ten pozytywny skutek, że będzie można w sposób obiektywny, opierając się na historycznych danych, przedstawić tę postać, jej rolę i kontekst w jakim działała.

Radny Dariusz Kołodziejczyk, (klub PSL-KO) uważa, że J. Franczak, to postać którą warto upamiętnić, ale jak zaznacza dobrze by było, gdyby przed budową pomnika mieszkańcy, którzy czują taką potrzebę, mieli szansę się wypowiedzieć.

– Mam wrażenie, że tzw. prawica świdnicka próbuje bez pytania lokalnej społeczności tworzyć nowe pomniki. Dyskusja jest potrzebna. Pochodzę akurat z tego terenu, gdzie Franczak działał i myślę, że poparłbym inicjatywę jego upamiętnienia, bo była to postać nietuzinkowa, choć jak wiemy z historii, czy opowiadań starszych ludzi pojawiały się wokół niego różne kontrowersje. Dlatego ta dyskusja jest tym bardziej zasadna i potrzebna – mówi radny Kołodziejczyk.

Starosta Łukasz Reszka tłumaczy, że inicjatywa upamiętnienia w Świdniku J. Franczaka wyszła od mieszkańców i członków Stowarzyszenia Zwykłego Marsz Szlakiem Józefa Franczaka ps. „Laluś”, które od kilku lat organizuje marsz jego śladami, a powiat przychylił się do niej.

– Za pomocą mediów społecznościowych informowaliśmy, że pojawił się wniosek odnośnie budowy takiego pomnika. To były swego rodzaju konsultacje, bo mieszkańcy chętnie się pod tym postem wypowiadali i tych pozytywnych komentarzy było o wiele więcej. Negatywne też się pojawiały, ale dotyczyły raczej polityki; tego, aby zamiast pomnika wybudować np. jakiś chodnik. Burzę wywołała dopiero publikacja serwisu OKO.press na temat artykułu dra Poleszaka, nagłośniona przez radnego Jakuba Osinę. Wcześniej nie mieliśmy żadnych negatywnych sygnałów.

Oczywiście rozmawiałem ze społecznością lokalną; w tym z mieszkańcami Piask. Było bardzo dużo działań prowadzonych przez Urząd Bezpieczeństwa, które miały na celu szkalowanie „Lalusia”, przedstawiano go w złym świetle, rozpowszechniano plotki na jego temat. Przypomnę również, że o „Lalusiu” i o tym, że nie wyrządził krzywdy społeczności żydowskiej świadczyła również Marianna Krasnodębska, Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata. Wg mnie to najważniejsze świadectwo jego niewinności – mówi starosta. (w)

News will be here