Ola przeżyła cudem, Jarek nie posiedzi długo

Tylko na 5 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Lublinie 29-letniego Jarosława B. oskarżanego o to, że wyrzucił swoją partnerkę z okna na IV piętrze, bo nie chciała uprawiać z nim seksu.


Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie. Jarosław B. i Aleksandra K. przez siedem lat tworzyli dość burzliwy związek pełen kłótni, używek, podejrzeń o zdrady itp. Kochankowie rozstawali się i schodzili ponownie. W lipcu 2018 r. wynajęli mieszkanie w bloku przy ul. Młodzieżowej. W dzień tragedii nic nie zapowiadało konfliktu. Para siedziała w salonie, popijając piwo. Po pewnym czasie Jarosław B. zaczął namawiać partnerkę na seks, ale ta odmawiała. Mimo to mężczyzna zaczął dotykać kobietę, próbował ją rozbierać, na co ta nie pozwalała. W końcu wymierzyła cios natarczywemu partnerowi.

Doszło do szarpaniny. Napastowana kobieta chciała wybiec z mieszkania. Znała agresywne zachowania partnera. W prokuratorskich aktach znalazł się zapis zdarzenia, do którego doszło podczas wycieczki rowerowej nad Zalew Zemborzycki. Jarosław B. bez powodu zepchnął kobietę z roweru i zaczął ją wyzywać. Biegli orzekli, że mężczyzna jest uzależniony od narkotyków, bywa impulsywny i ma osłabioną kontrolę emocji.

W wyniku śledztwa prokurator oskarżył Jarosława B. o to, że ten w trakcie próby ucieczki Aleksandry O. z mieszkania złapał ją za biodra, podniósł i wyrzucił przez okno znajdującego się na 4. piętrze mieszkania. Kobieta częściowo upadła na chodnik, a częściowo na trawnik. Był środek nocy, ale ktoś zauważył, że Aleksandra K. leży na ziemi i wezwał pogotowie. Na miejsce przyjechała również policja.

Aleksandra K. była przytomna. Nie mogła się jednak ruszać. Powiedziała policjantom, że była na imprezie, gdzie piła alkohol i brała narkotyki. Uskarżała się na ból brzucha i kręgosłupa. Trafiła do szpitala na al. Kraśnickiej, gdzie przeszła operację. Śledczy nie mają wątpliwości – bez interwencji chirurgicznej nie przeżyłaby wypadku. Doznała m.in. licznych złamań żeber, poważnych obrażeń nerki, wątroby i kręgosłupa. Obrażenia spowodowały niedowład kończyn. Badania krwi potwierdziły, że feralnej nocy znajdowała się nie tylko pod wpływem alkoholu, ale też narkotyków.

Prokuratura oskarżyła Jarosława B. o usiłowanie zabójstwa kobiety. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Negował fakt, że między nim a Aleksandrą K. doszło do kłótni. Relacjonował, że pili piwo, wzięli prysznic, uprawiali seks, znowu pili piwo i poszli spać. Jarosław B. przekonywał, że Aleksandra K. wzięła leki nasenne, przytuliła się do niego, po czym zasnęli razem w łóżku. Zapewniał, że „nie ma pojęcia, co się stało z pokrzywdzoną”. Tłumaczył, że obudził się przed 6 rano, a Aleksandry K. nie było w mieszkaniu.

Sąd uznał jednak wersję przebiegu wydarzeń ustaloną przez prokuraturę i uznał mężczyznę winnym. Ale zmienił kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa, za co groziło dożywocie, na zarzut „spowodowanie znacznego uszczerbku na zdrowiu”. Mężczyznę skazano na 5 lat więzienia. Wkrótce może wyjść na wolność. Upadek z 4. piętra spowodował nieodwracalne skutki zdrowotne u pokrzywdzonej, zmaga się ona m.in. z niedowładem nóg. (l)

News will be here