Omal nie zabił, zostaje na wolności

Na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat skazał Pawła Ch. Sąd Okręgowy w Lublinie. Chłopak, który padł ofiarą jego agresji i cudem uniknął śmierci, w trakcie procesu sam prosił o łagodną karę dla swojego oprawcy.

Na korzyść Pawła Ch. przemawiało to, że jest młody (18 lat), nie miał wcześniej zatargów z prawem, pochodzi z „normalnej” rodziny, uczy się, a przed sądem zadeklarował nawet chęć podjęcia studiów. Na dodatek wstawił się za nim ten, który wylądował przez niego w szpitalu. Pokrzywdzony chłopak oświadczył przed sądem, że nie chce, by Ch. trafił do więzienia.
Ch. został oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu innego 18-latka. Rok temu kolega Ch. poprosił go, by wziął ze sobą jakieś narzędzie do obrony i pojechał z nim w roli ochroniarza na spotkanie z Andrzejem (kolega Ch. doprowadził do kolizji i rozbił skuter chłopaka. Na spotkaniu w Horodyszczu-Kolonii mieli omówić polubowne załatwienie sprawy i sposób pokrycia strat). Ch. wziął kominiarkę i drewnianą kolbę od wiatrówki, a gdy zajechali na miejsce, od razu rzucił się na Andrzeja. Chłopak dostał w głowę i upadł, a młody bandyta uderzał dalej kolbą i kopał w brzuch wołającego pomocy nastolatka. Gdy skończył, razem z młodszym kolegą wsiedli na skuter i odjechali. Pobity Andrzej doczołgał się do domu, a przerażona matka nastolatka wezwała pomoc. Chłopak trafił do szpitala w ciężkim stanie. Jak się okazało, po pobiciu w jego głowie powstał śmiertelnie groźny krwiak. Lekarze musieli przeprowadzić trepanację czaszki, by uratować mu życie.
Skazany musi zapłacić 1200 zł grzywny, pozostanie też pod dozorem kuratora. (pc)

News will be here