Piękny wiek Pani Stanisławy

Dostojną jubilatkę w dniu jej 100. urodzin odwiedzieli najbliżsi oraz władze gminy i proboszcz miejscowej parafii

Pani Stanisława Jankowska z Gotówki (w gm. Ruda-Huta) obchodziła setne urodziny. Doniosły jubileusz świętowała z najbliższymi, czyli w gronie… kilkudziesięciu osób. Jubilatka wychowała 6 dzieci – cztery córki i dwóch synów, ma 14 wnucząt, 28 prawnucząt i 4 praprawnucząt.

Stanisława Jankowska urodziła się 29 kwietnia 1924 r. w Gotówce, w rodzinie Jakuba i Marianny Czopków. Jej rodzice pochodzili z okolic Ryk, ale ok. 1920 roku osiedlili się właśnie w Gotówce.

–  Po ślubie dziadkowie poszukiwali jakiegoś miejsca dla swojej rodziny – opowiada  Leokadia Kwiatkowska, córka pani Stanisławy. – Tu, na naszych terenach dużo było wtedy gospodarstw na sprzedaż. Był okres międzywojnia, mieszkańcy Gotówki i okolic, a w dużej części były to niemieckie rodziny, w obawie przed niepewnym losem wyjeżdżali za granicę. Dziadkowie kupili gospodarstwo właśnie od niemieckiej rodziny, która wyjechała. Bardzo fajnie się tu urządzili, prowadzili gospodarstwo, byli pracowici i samowystarczalni. Babcia potrafiła tkać na krosnach, przędła len, ale ten nastrój niepokoju udzielił się także dziadkom. Poważnie myśleli o wyjeździe do Argentyny. Wyrabiali paszporty, uczyli się języka, mieli podpisane już jakieś umowy, ale granice zostały zamknięte i zostali w Polsce.

Młode lata pani Stasi boleśnie naznaczyła wojna. Jej ojciec zginął z rąk Sowieta, mama została postrzelona, brat jako kilkunastoletni chłopak trafił na Majdanek.

– Czasy wojenne często przebijają się we wspomnieniach mamy, ale nie brak też tych dobrych wspomnień z młodych lat. W lepszych czasach, kiedy jeszcze nie było mowy o wojnie mama chodziła w Gotówce do szkoły. Była dobrą uczennicą. Do dziś ma gdzieś pochowane świadectwa. Potem babcia zapisała ją na prywatne nauki krawiectwa. Chodziła do Chełma 7 km w jedną stronę, żeby uczyć się od czeladniczki. Potem swoją wiedzą dzieliła się z innymi. W czasie okupacji, jako młoda dziewczyna przez jakiś czas ukrywała się u starszej siostry. Ktoś ostrzegł rodzinę, że Niemcy będą wywozić na przymusowe roboty. W tamtym okresie poznała swojego przyszłego męża i naszego tatę – opowiada pani Leokadia.

Stanisława Czopek i Stanisław Jankowski pobrali się w Świerżach w 1944 r. Osiedlili się w Gotówce. Kupili tu ziemię, postawili dom. Doczekali się sześciorga dzieci – 4 córek i 2 synów.

– Rodzicom na pewno nie było łatwo, ale bardzo się starali, aby nas wykształcić zgodnie z naszymi potrzebami i zainteresowaniami. Tato pracował na kolei, a po pracy zajmował się gospodarstwem. Mama też była bardzo pracowita i dzielna. Nie było pracy, której by nie wykonała i rzeczy, z którą by sobie nie poradziła. Zajmowała się nami, gospodarstwem, potrafiła haftować, szyć, dziergać., uprawiała tytoń, założyła plantację truskawek. My oczywiście staraliśmy się pomagać rodzicom w obrządku i na polu – wspomina pani Leokadia i przyznaje, że mama do dziś jej dla niej wzorem.

– Jest bardzo pogodną i ciepłą osobą, uśmiechniętą, czekająca na gości, otwartą i szczerą. Zawsze podkreśla, że modli się za wszystkie dzieci i wnuki. Fizycznie nie jest już tak sprawna, jak kiedyś, ale po mieszkaniu chodzi bez laski. Wciąż ma sprawny umysł. Oczekuje kto przyjedzie, kto zadzwoni. Jest wyjątkowa… Nie potrafi się zdenerwować, nie chowa urazy. Chciałabym być taka, a przynajmniej się staram – dodaje pani Leokadia.

Uroczystość z okazji urodzin Pani Stanisławy odbyła się świetlicy w Gotówce. Udział w niej wzięło ok. 60 osób, w tym także władze gminy – wójt  Kazimierz Smal, jego następca  Jarosław Walczuk, przewodniczący rady gminy  Piotr Śliwa  i starosta  Piotr Deniszczuk.

Był urodzinowy obiad, tort, listy gratulacyjne, niezliczone bukiety kwiatów i życzenia. My również dołączamy się do wszystkich serdeczności i życzymy Jubilatce jeszcze wielu rocznic spędzonych w dobrym zdrowiu w gronie rodziny, którą tak pięknie stworzyła. (w)

News will be here