Pielgrzymkowy biznes ważniejszy od wyroku?

W wypadku autokaru z pielgrzymką, do którego doszło 6 sierpnia 2022 roku w Chorwacji zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne

W mediach społecznościowych kreuje się na gorliwego, wręcz fanatycznego katolika. W rzeczywistości zarabia na organizacji pielgrzymek, choć ciąży na nim prawomocny wyrok sądu i zakaz prowadzenia tego typu działalności. To pokłosie tragicznego wypadku, do którego doszło przed dwoma laty w Chorwacji, w którym zginęło 12 osób. Dzisiaj biuro podróży jego żony ma siedzibę w Chełmie i oferuje dokładnie te same usługi.

Siostra Janina Mateusiak ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu była jedną z dwunastu ofiar wypadku polskiego autokaru w Chorwacji, do którego doszło na początku sierpnia 2022 roku. Polscy pielgrzymi jechali do Medjugorie w Bośni i Hercegowinie. To właśnie na związanej m.in. z Włodawą i Wytycznem zakonnicy właściciel biura podróży „U Brata Józefa” usiłował złożyć odpowiedzialność za organizację tragicznej w skutkach pielgrzymki. Oprócz nazaretanki w wypadku zginęło 11 innych osón, a 32 zostały ranne, w tym 19 ciężko.

„Matka Boska organizowała wyjazdy”

Jarosław M. pochodzi z okolic Płocka. W 2017 roku założył w Warszawie biuro podróży „U Brata Józefa”, które zajmowało się głównie organizacją autokarowych wyjazdów do Medjugorie, ale też do Izraela i innych miejsc katolickiego kultu. „Nie wiedziałem jak zorganizować ludzi, ale sami się zebrali, zadzwonili i powiedzieli: Jest nas 50 osób, wynajmuj autokar, załatw pensjonat i jedziemy. To było wyzwanie, ale z Bożą pomocą się udało! Nie było łatwo. Szatan przeszkadzał, mieszał, walka trwała, lecz Maryja przychodziła i przychodzi zawsze z pomocą. Zrozumiałem, że to Matka Boża jest organizatorem wyjazdów, a ja jestem narzędziem w Jej Matczynych dłoniach. To jest dla mnie pewne, że to Jej dzieło. Nie rozsyłałem ulotek, nie reklamowałem wyjazdów, a informacja o pielgrzymkach do Medjugorje zaczęła się rozchodzić z ust do ust.” – m.in. tak pisał na stronie internetowej „U Brata Józefa”. I w organizacji wyjazdów dla parafii, szkół i osób indywidualnych nie przeszkadzał mu wcale brak wymaganego prawem wpisu do rejestru organizatorów turystyki. Oznacza to, że klienci biura nie byli objęci gwarancją ubezpieczeniową, jaka przysługuje turystom korzystającym z usług zarejestrowanych podmiotów. Po tragicznym wypdku w Chorwacji Jarosław M. nadal twierdził, że to nie on stał za organizacją feralnego wyjazdu. Winy nie składał już, jak na swojej stronie na Matkę Boską, ale na Janinę Mateusiak, siostrę nazaretankę, która była jedną z ofiar wypadku. Warszawski sąd nie dał wiary tym tłumaczeniom i w lutym 2024 roku uznał mężczyznę za winnego organizowania wyjazdów turystycznych bez wymaganego prawem wpisu do rejestru i skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i grzywnę w wysokości 10 tys. zł. Mężczyzna otrzymał też zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie turystyki na 3 lata. Nie powstrzymało go to jednak od dalszego prowadzenia takiej działalności.

Głos Matki zamiast U Brata Józefa

Niespełna trzy miesiące po jednej z największych tragedii w historii polskiej turystyki wycieczkowej żona Jarosława M. rejestruje w KRS spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie Biuro Podróży Głos Matki z siedzibą w Chełmie. Oferta biura jest niemal identyczna jak „U Brata Józefa”. Na stronie internetowej brakuje jedynie bloga i innych wpisów. Jest tylko oferta i dane kontaktowe. Głównym celem pielgrzymek i wycieczek dla szkół czy parafii jest Medjugorie, ale też Meksyk czy sanktuaria Włoch. I tu znowu pojawia się osoba Jarosława M., który na początku maja pojechał autokarem do Bosni i Hercegowiny, ale nie jako zwykły pielgrzym, ale jako szef wycieczki, przynajmniej tak twierdzą inni uczestnicy wyjazdu. M. miał sprawiać wrażenie, że jest najważniejszą osobą i w autokarze, i w hotelu i w sanktuarium. Miał nie tylko być przewodnikiem, ale również „duchowym” opiekunek pielgrzymki. Ponoć prowadził modlitwy, udzielał błogosławieństw i zbierał dobrowolne datki, choć nie ma do tego żadnych uprawnień. Właśnie dlatego biskup Archidiecezji Lubelskiej poinformował wszystkich proboszczów, by ostrożnie podchodzili do osoby Jarosława M. i oferty biura podróży Głos Matki. Mężczyzna nie poczuwa się do żadnej winy. – Informuję, iż jakiekolwiek insynuacje co do rzekomego naruszenia zakazu nałożonego na mnie wyrokiem sądu są nieprawdziwe. Osoby, które takie informacje rozpowszechniają, mogą spotkać się z konsekwencjami prawnymi zarówno na gruncie prawa cywilnego jak i karnego – informuje Jarosław M. (bm)

News will be here