Pieniądze giną między odpadami

W minionym roku miasto Świdnik dopłaciło do wywozu śmieci 0,5 mln zł. W tym roku ratusz również nie wyjdzie na zero w gospodarce odpadami, dlatego do końca listopada ma zapaść decyzja albo o zmianie sposobu naliczania opłat za śmieci, albo o podwyżce.
System odbioru śmieci zmienił się nieco ponad 3 lata temu. Wówczas samorządy musiały zdecydować, w jaki sposób będą naliczać opłaty za odpady. W Świdniku stanęło na wyliczaniu podatku śmieciowego od jednego mieszkańca. Od 1 lipca 2013 roku stawki zostały ustalone na 11 zł od osoby za odpady segregowane i 14 zł za niesegregowane. Do tej pory wysokość opłat się nie zmieniła.
Jednak okazuje się, że system odbioru odpadów nie bilansuje się. W minionym roku zabrakło 0,5 mln zł i taką kwotę trzeba było dołożyć z budżetu miasta. W tym roku, chociaż ostatecznych danych jeszcze nie ma, również trzeba będzie dokładać do odpadów z ratuszowej kasy. Skąd wzięły się te różnice?

– W chwili, gdy przygotowywaliśmy się do wprowadzenia nowego systemu, jedynym źródłem ustalenia liczby mieszkańców były dane urzędu statystycznego i nasze własne, dotyczące liczby osób zameldowanych. Po złożeniu deklaracji okazało się jednak, że brakuje blisko 5 tys. osób – wyjaśnia Andrzej Radek, zastępca burmistrza Świdnika. – Nie jesteśmy w stanie ustalić, co się z tymi osobami stało. Zakładamy, że część z nich uczy się lub pracuje poza miejscem zamieszkania.
Dodatkowo z roku na rok zaczęła rosnąć ilość wytwarzanych przez świdniczan śmieci. – Mieszkańcy coraz więcej kupują, ale korzystają również z tego, że musimy odebrać każdą ilość odpadów, więc pozbywają się niepotrzebnych przedmiotów – mówi Andrzej Radek. – W takiej sytuacji przełożenie jest proste, większa ilość śmieci, oznacza dla nas większe koszty.
Dlatego od kilku tygodni w urzędzie i na posiedzeniach komisji rady miasta trwa dyskusja o zmianie sposobu naliczania opłat za śmieci.
– Ustawodawca daje nam do wyboru kilka opcji. Początkowo skorzystaliśmy z tej, którą wybrała większość samorządów, czyli naliczanie opłat od osoby. Natomiast w tej chwili zastanawiamy się nad metodą hybrydową – mówi Andrzej Radek.
Oznacza to, że mieszkańcy domków jednorodzinnych byliby rozliczani jak dotychczas lub zapłaciliby stawkę od gospodarstwa. Byłaby ona dodatkowo zróżnicowana w zależności od liczby osób zamieszkujących posesję. Natomiast w przypadku bloków opłata byłaby pobierana zgodnie ze zużyciem wody.

– Taki system jest na pewno szczelny, bo każdy budynek jest opomiarowany, choć oczywiście i ta metoda ma swoje minusy – mówi Andrzej Radek i zaznacza od razu, że decyzja w sprawie zmian jeszcze nie zapadła. – Rozmawiamy z radnymi. Chcemy, żeby dyskusja na ten temat zakończyła się w tym miesiącu.
Przedstawiciele ratusza tłumaczą również, że w tej chwili trudno powiedzieć, czy zmiana systemu poboru opłaty za śmieci będzie oznaczała dla mieszkańców podwyżki. Natomiast pozostanie przy obecnej metodzie będzie musiało się skończyć zwiększeniem stawek opłat. (kal)